13. Wyjaśnienia mile widziane.

Lloyd

Lot na Perłę minął w napiętym milczeniu i wszyscy mocno je odczjwaliśmy. Co prawda Jay, kilka razy próbował roluźnić panującą atmosferę lecz bez więwszego skutku. Po pewnym czasie nawet on sobie darował.

Tymczasem przez moją głowę przewijało się mnóstwo pytań i na żadne nie potrafiłem znaleźć odpowiedzi. Oczywiście martwiłem się o Kai'a, nawet bardzo, jednak jeszcze bardziej męczyła mnie ta cała sprawa z Morro. Skąd on się tam wziął? Dlaczego tyle wie o tych bestiach? Oraz chyba najważniejsze. Dlaczego nam pomógł? No serio czy ten gość mógłby się wreszcie zdecydować, po której stronie stoi? To jest już męczące.

No nareszcie! Zaraz poznamy odpowiedzi na kilka pytań, ponieważ właśnie dolatywaliśmy do naszej bazy. Po chwili wszyscy wylądowaliśmy na pokładzie statku. Na początku poszliśmy zająć się Kai'em. Gdy Zane już sprawdził, że nic mu nie grozi, wtedy mogliśmy skupić się na naszym kolejnym zadaniu. Przez chwilę staliśmy tak i  nikt nic nie mówił, tylko patrzyliśmy na mistrza wiatru z mieszanymi uczuciami, a on nie kwapił się zbytnio do mówienia. Jednak ta sytuacja nie trwała za długo. W końcu zadałem pierwsze pytanie. Lepiej miejmy to już za sobą.

- Więc... chyba musimy sobie co nieco wyjaśnić.- zacząłem niepenie, nie wiedząc jak powinienem poprowadzić tę rozmowę. Jednak nie otrzymałem żadnej odpowiedzi, dlatego kontynuowałem.- No to, dlaczego właściwi e tam przyleciałeś i nam pomogłeś?

- A co, miałem tego nie robić?- zapytał z kpiącym uśmiechem.

- Po prostu odpowiedz na pytanie. Mamy już dość twoich gierek.- nie chciałem zabrzmieć tak ostro. Nie żebym nie był mu wdzięczny za ratunek, ale po tym wszystkim co zrobił Ninjago, drużynie i... mnie, niełatwo mi jest mu zaufać.

- W porządku. Po prostu z tego co widziałem, kompletnie nic nie wiecie o Cieniach ich umiejętnościach, mocnych i słabych stronach. Za to ja tak. Poza tym sami mówiliście, że przydałaby wam się pomoc kogoś doświadczonego. A jedynym żywym ekspertem w tej dziedzinie jestem ja.

- Dobra, ale czemu chcesz nagle stanąć po naszej stronie? I dlaczego uważasz, że po prostu ci zaufamy, po tym wszystkim co zrobiłeś.

- Posłuchaj mnie. Wiem dobrze co zrobiłem i ile zła wyrządziłem, i żałuję tego. Naprawdę. Ale nie zamierzam was za to bez przerwy przepraszać. Poza tym słowa nie wiele znaczą. I właśnie dlatego chcę wam pomóc. Chcę się jakoś zrekompensować. A co do drugiego pytania. Wcale nie oczekuję waszego zaufania... jednak niekiedy nie będziecie mieli innego wyjścia.

- Ja ci ufam. Mogłeś spokojnie stąd uciec, kiedy miałeś swoje moce z powrotem, a jednak tego nie zrobiłeś.- wtrącił się Cole.

- Właśnie. Poza tym ratowałeś Cole'a już drugi raz. Musimy wyrównać wynik.- zaśmiał się Jay.

- Odrazu zakładasz, że będę potrzebował twojej pomocy?

Przez głowę przemknęło mi przez chwilę czy Jay nie posunął się za daleko lecz następne słowa Morro kompletnie mnie zaskoczyły.

- W takim razie trzymam cię za słowo.- po tych słowach leciutko się uśmiechnął.

Wow. Ok. tego się nie spodziewałem. Nie przewidziało mi się? Nie tylko ja to widziałem, prawda?

- Dobra. Bylibyśmy ci wdzięczni za pomoc. Jeżeli Cole i Jay ci ufają, to... ja też.- wyciągnąłem w jego stronę dłoń, a on po chwili niepewny jä uścisnął.

Szczerze, to nadal nie jestem co do tego przekonany, ale nie mamy innego wyjścia. Wydawał się mówić szczerze, ale równie dobrze może to być kolejna z tych jego sztuczek. Dlatego lepiej nie spuszczać go z oka.

- Więc pominę pytanie, o wydarzenie z przed kilku dni.

- Taa, byłbym wdzięczny. Przepraszam was...

- W porządku. Po prostu o tym zapomnijmy. Mamy ważniejsze sprawy na głowie. Opowiesz skąd tyle wiesz o tych stworach?- zapytałem, celowo zmieniając temat.

- W Krainie Umarłych kilka razy z nimi walczyłem. Powiedzmy, że ktoś kto ma nad nimi władzę, chciał się ze mną widzieć. Jednak bez wzajemności. A dowodzi nimi Darkness. Mistrzyni ciemności. Okrutna osoba. Zależy jej wyłącznie na władzy i potędze. Jest gotowa na wszystko by uzyskać swój cel. Dla niej życie innych kompletnie nic nie znaczy. Właśnie dlatego musimy ją powstrzymać. Jeżeli zawiedziemy... Ninjago będzie zgubione.

- Jakoś kiedy to ty o mało go nie zniszczyłeś, to nie za bardzo cię to obchodziło.- usłyszeliśmy nagle głos mistrza ognia, który musiał obudzić się podczas naszej rozmowy. Obróciliśmy się w jego kierunku i zauważyliśmy, że wpatruje się w Morro nienawistnym spojrzeniem. No tak. Kai łatwo mu nie zapomni tego co zrobił. Potrafi być niezwykle pamiętliwy.

- Kai, daj mu spokój.- próbował wtrącić się Cole, ale on kompletnie go nie słuchał.

- No weźcie chłopaki. Chyba mi nie powiecie, że wystarczy jedna bajeczka i już bezgranicznie mu wierzycie.- powiedział oburzony czerwony ninja.

- Uważaj sobie o mnie co chcesz. Mam to gdzieś. Ale to nie są żadne "bajeczki". Wiem co mówię. I ciesz się, że ty osobiście nie musiałeś się o tym przekonywać.- odparł mocno poruszony Morro, próbując zdusić w sobie gniew. Następnie szybko wyszedł z pokoju, sostawiając nas samych.

- Pogadam z nim.- zaoferował się Cole, a następnie również opuścił pomieszczenie.

Cole

Kurcze, Morro musi podchodzić do tej sprawy niezwykle poważnie. Pytanie tylko dlaczego? Muszę go o to spytać.

- Morro, zaczekaj!- krzyknąłem podbiegając do niego.- Wiem, Kai zachował się jak głupek. On czasami tak ma. Nie zwracaj na niego uwagi.- po tych słowach uśmiechnąłem się do niego pokrzepiająco.

- Jasne.- odparł niezbyt przekonany.- Ale chyba nie tylko po to poszedłeś za mną. Już ja wiem, kiedy chcesz o coś pytać.

- Niewątpliwie. Trochę cię z tym męczyłem. Ale masz rację. Zastanawiam się, skąd tyle wiesz o tej całej Darkness? Mówiłeś o niej tak jak byś ją dobrze znał.

- Bo znam... tak jakby.- spojrzał na mnie i przez chwilę bił się z myślami czy zdradzić mi swoją tajemnicę. W pewnym momencie nawet był gotowy to zrobić, lecz w ostatniej chwili się rozmyślił.- To sprawa osobista. Nie gniewaj się Cole.- po tych słowach odszedł przygnębiony.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top