004 | rozdział czwarty
LEGO HOUSE
cztery. głupia
— Z WESTCHNIĘCIEM Cori usiadła na ziemi, opierając się plecami o pień drzewa. Zamknęła oczy i odchyliła głowę do tyłu, obejmując kolana ramionami. Tuż po jej lewej stronie leżał martwy, wykrwawiony kozioł — był też duży. Ale to wciąż nie wystarczyło. Bruzda na jej gardle wciąż tam była, wciąż przypominając jej, że nie jest już człowiekiem. Podniosła głowę tylko po to, by uderzyć nią z powrotem o pień drzewa, który zatrząsł się pod wpływem uderzenia.
" Czego chcesz? ” mruknęła, gdy wokół niej rozległ się dźwięk chrupania liści.
" Nie mogę pozwolić ci się zabić " powiedział Edward, wkładając ręce do kieszeni dżinsów, gdy stał nad dziewczyną i martwym jeleniem. " Nie tylko cała moja rodzina by mnie znienawidziła, gdybym to zrobił, ale nie mogę pozwolić, żeby Bella cię straciła "
" Trzymaj się z dala od mojej głowy " Jęknęła i natychmiast stanęła na nogi, z ręką na jego gardle. " To zadziałałoby o wiele lepiej, gdybym była wyższa " Jęknęła, zanim odrzuciła go na bok.
" Czy zawsze byłaś taka agresywna? "
" Co do... " Jej brwi zmarszczyły się, gdy na niego spojrzała, stał kilka kroków od niej, ale jego usta się nie poruszyły. " Jak
możesz— "
" Możesz mnie usłyszeć "
To było bardziej stwierdzenie niż pytanie.
" Och, cholera, nie " Pokręciła głową i głos, który słyszała... w jej głowie, odszedł.
Potem spojrzała na niego jeszcze raz. " Okej, Psycho, rozumiem, że potrafisz czytać w myślach, kiedy tylko chcesz, ale to... cokolwiek to było... nie może się
powtórzyć "
" Ja tego nie zrobiłem "
" Więc mogę – nie! Nie chcę czytać ci w myślach " Prawie zaskomlała. " Byłam tam przez chwilę i chciałam wyskoczyć z naprawdę wysokiego budynku "
" Nie sądzę, żebyśmy dzielili dar. Czy teraz słyszysz moje myśli? ” Zapytał, a ona spojrzała na niego, ale nie usłyszała nic poza kilkoma małymi zwierzętami biegnącymi po lesie.
" Nie. Ale mogłam czytać w twoich myślach, czego nie chcę robić ponownie, jak? "
" Nie wiem " Wzruszył ramionami, a ona prychnęła, mrużąc oczy, tym razem bardziej z powodu zakłopotania niż czegokolwiek innego. " Morderstwo jest złe, Cori "
" Och, zamknij się " Przewróciła oczami, zanim wepchnęła go na drzewo. " I powiedz Belli, żeby przytuliła ode mnie naszą mamę ” Po tych słowach wróciła do domu.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
— " CZY NA PEWNO POWINNAM tu być? " zapytała Cori, jej szkarłatne oczy przeszukiwały ciemny las – ale widziała wszystko tak wyraźnie. Potem spojrzała na Carlisle’a. " Nie potrafię się aż tak dobrze kontrolować "
" Cicho " mruknął Travis, a jego złote oczy również przesunęły się po drzewach. Wszyscy Cullenowie – z wyjątkiem Edwarda – i Cori stali w lesie, a drzewa górowały nad nimi wszystkimi.
" Kim jest ta laska? " zapytała, patrząc na Rosalie, ignorując chłopaka.
" Koleżanka Jamesa chce śmierci twojej siostry. I jesteśmy prawie pewni, że to ona sprawiła, że rozbiłaś Volvo – choć nie wiemy dlaczego "
" Dobrze wiedzieć " mruknęła Cori, zaciskając dłonie po bokach i zaciskając zęby.
" To dobrze, wkurz ją " mruknął Travis.
" Jesteś pewna, że to tutaj ją widziałaś? " zapytał Carlisle, patrząc na Alice – wizja, którą miała ostatnio na lunchu, przedstawiała Victorię.
" Już prawie tu jest ” Odpowiedziała, ale jej głos brzmiał niemal odlegle, gdy rozglądali się po drzewach, szukając jakiegokolwiek znaku czegokolwiek. " Po lewej! " krzyknęła i jak światło, wszyscy ruszyli.
Emmett był na czele, a Cori tuż za nim.
Jej gniew napędzał ją bardziej niż cokolwiek innego, gdy lawirowała między drzewami. Emmett był blisko, zaledwie kilka cali od złapania rudowłosej, ale ona po prostu go rzuciła, posyłając go w
drzewo — uderzył z jękiem.
Cori pchnęła nogi szybciej, wszystko w niej krzyczało ze złości i podskoczyła, lądując na rudowłosej, potoczyły się po ziemi, zanim wślizgnęły się w brud.
Cori chwyciła ją, próbując ją złapać, ale zanim zdążyła, Victoria wsunęła między nie stopy i pchnęła w górę, wysyłając Cori w powietrze.
Jęknęła, gdy uderzyła w gałąź drzewa, po czym upadła na ziemię.
" Nienawidzę jej " Mruknęła, podnosząc się i szybko doganiając pozostałych, gdy Victoria przeskoczyła przez małą rozpadlinę, a Cori próbowała za nią podążyć, ale Emmett szybko objął ją w pasie i odciągnął. " Puść mnie! ” Walczyła z nim, odrywając jego ręce od siebie, gdy tamta zatrzymała się przy krawędzi, a Carlisle podniósł rękę. " Dlaczego mnie powstrzymałeś? ” W końcu wyrwała się z jego uścisku i odwróciła, popychając go w pierś. " Co do cholery jest z tobą nie tak! "
" Cori, przestań " Próbował, ale to tylko ją jeszcze bardziej rozzłościło i zadała
cios. " Cori! ” Przycisnął jej ramiona do boków, zanim zdążyła go uderzyć, a ona szarpała się w jego uścisku, zanim się uwolniła.
" Ona jest na ich terytorium " Carlisle położył dłoń na ramieniu noworodka, a jej głowa gwałtownie obróciła się w jego stronę, a w jej szkarłatnych tęczówkach pojawiło się zamieszanie.
" Czyje terytorium? " zapytała.
" Eee, chłopaki, nie chcę przeszkadzać... " Travis pochylił się. " ...ale, uh... " Wskazał palcem i odwrócili się, żeby zobaczyć rudowłosą na drugiej stronie rzeki. Cori była pierwsza, która wystartowała, biegnąc wzdłuż brzegu rzeki, pozostali tuż za nią.
" Ona ucieknie! " krzyknęła Esme, wiedząc, że nie przekroczą granicy, gdy nagle między drzewami pojawił się ruch, a wilki były jej na piętach, kłapiąc zębami i warcząc.
' Nie, nie zrobi tego! " krzyknęła Jasper, biegnąc szybciej, gdy Cori się
zawahała – ich terytorium. Wilki. Jej przyjaciele. Paul. Szybko pokręciła głową, skupiając się tylko na rudowłosej, wampirze, która chciała śmierci jej siostry, wampirze, który spowodował katastrofę, która ją zabiła. Przepełniona wściekłością, jakiej nigdy wcześniej nie czuła, Cori pobiegła. Popychając się szybciej, niż myślała, że kiedykolwiek będzie w stanie się ruszyć.
Victoria ponownie przeskoczyła granicę, Paul trzasnął ją w ramię, ale o włos chybił, a potem Emmett i Jasper byli na jej piętach. Odepchnęła się od drzewa, podskakując do góry, a Jasper skoczył, ale chybił o kilka cali. Uciekła, a on uderzył w ziemię, gdy ponownie przeskoczyła granicę.
" Cori! " krzyknęła Rosalie, ale dziewczyna już odepchnęła się od krawędzi i szybowała na drugą stronę – Emmett był tuż za nią. I gdy tylko jej stopy dotknęły ziemi, została odrzucona do tyłu, a z jej ust wydobył się jęk, gdy uderzyła w skałę i wpadła do wody. Emmett podciągnął ją, stając między nią a srebrnym wilkiem, który na nich warczał.
" Paul? ” Głos Cori był cichy, gdy spojrzała na wilka, jego zęby były szczere, gdy warczał.
" Cofnij się " powiedział jej Emmett, trzymając swoje duże ciało przed
nią. " Cori, teraz " Ale nie mogła się ruszyć, jej oczy były utkwione w Paulu, który był zbyt wściekły, by zauważyć, że to ona patrzyła na niego.
Emmett zrobił kilka powolnych kroków w tył, zmuszając Cori do pójścia za nim, po czym odwrócił się, obejmując ją w talii i wyszli z wody, oboje ociekający wodą.
" To było głupie " Travis prychnął, ale Cori zamarła, jej oczy utkwione były po drugiej stronie rzeki, gdzie stał Paul, jego oczy na niej i zobaczyła moment, w którym dotarło do niego, co się stało. Zobaczyła, jak konsternacja przerodziła się w gniew, zanim odrzucił głowę do tyłu, a gniewne wycie rozbrzmiało w powietrzu, po czym odwrócił się i pobiegł, a wycie watahy przedostało się przez drzewa.
" Cori? ” Emmett położył dłonie na jej policzkach, a jej oczy skupiły się na
nim. " Czy wszystko w porządku? "
" Nienawidzę cię " Słowa, przesiąknięte gniewem i smutkiem, brzmiały jak jad.
I uderzyły go jak tona cegieł. Odepchnęła go z powrotem na drzewo, po czym odwróciła się, zanim zniknęła w nocy.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
— CORI DYSKUTOWAŁA, KIEDY leżała na łóżku, z oczami wbitymi w sufit, słuchając chrapania Charliego tuż za rogiem. Zamknęła oczy, czując, że znów chce się płakać lub krzyczeć. Wzięła oddech, gdy jej palce zacisnęły się na kocu, a potem zadzwonił jej telefon i wyciągnęła go z kieszeni. Westchnęła lekko, gdy zobaczyła imię Cartera na ekranie, ale nacisnęła zielony przycisk i przyłożyła go do ucha.
" Wszystko w porządku? "
" Nie " Potrząsnęła głową, mimo że nie mógł jej widzieć. " Nie jestem " Powstrzymała szloch.
" Porozmawiaj ze mną, proszę " Błagał, a dźwięk ten złamał jej serce.
" Nie mogę. Nie o tym " Otarła oczy, mimo że nie pojawiły się żadne łzy. " Wiem, że to nie jest wystarczająco dobre i zasługujesz na więcej, ale to wszystko, co mogę ci teraz dać. Przepraszam "
" Przerażasz mnie, Cori "
Wzięła oddech, zaciskając dłoń na kołdrze.
" Słuchaj, um, nie możemy... ” Nie była pewna, jak to nazwać. " Musimy przestać... cokolwiek to jest. Nasz układ przyjaciół z korzyściami "
" Okej ” Zgodził się, po czym nastąpiła pauza. " Zatrzymać część doświadczeń czy całość? "
" Wciąż chcę... ” Wciąż chciała być z nim. Chciała zobaczyć, dokąd to doprowadzi, ale nie chciała, żeby wiedział, kim ona
jest. " Wciąż jesteś moim najlepszym
przyjacielem. Ja po prostu... Przechodzę teraz przez pewne sprawy— "
" Więc powiedz mi. Może będę
mógł pomóc ” Kłócił się, a ona zamknęła oczy.
" Kocham cię, Carter, ale naprawdę nie możesz mi pomóc. I nie sądzę, żeby kiedykolwiek był w stanie ci to w pełni wyjaśnić i to mnie zabija, ale ja— "
" Ja też cię kocham, Peanut ” Przerwał jej, nie chcąc już więcej słuchać. " Więc jutro zobaczę cię w szkole i zjemy razem lunch, z Noahem. I wszystko będzie dobrze. Możesz mi powiedzieć tyle, ile chcesz, wiedz tylko, że cokolwiek mi powiesz, nigdy nie zmieni tego, co do ciebie czuję "
Kolejny zdławiony szloch opuścił jej usta, po którym nastąpił urywany
chichot. " Okej " Skinęła głową. " Do zobaczenia jutro "
" Najlepsi przyjaciele? "
" Zawsze "
🌱 nowy rozdział — jak obiecałam poprzednio zaczynamy drobny maraton :)
pozatym szkoda mnie cori i obecnie paula,
że dowiedział się w ten sposób
cóż ostatnio za dnia nie mam czasu by tworzyć jednak, gdy zapada mrok
to zamiast udać się na sen przygotowuje wam rozdziały, obecnie jest 3 : 19
dość późną pora, ale hello mam ferie do końca tego tygodnia ♡
trzeba korzystać ha
.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top