Koniec nieśmiertelności

-Mamo...

-Nie powinno cie tu być, oni was zabiją

-Legendarna odejdźcie, to nie jest dobry moment

-O co wam chodzi

-W lesie są kłusownicy

-Ale to nie możliwe, przecież nikt nie miał znać drogi do lasu

-Może trafili tu przypadkowo

-To są kłusownicy

-Zostańcie tu my pójdziemy ich zabić, Zahro bracie choć trzeba im pokazać kto jest mordercą

-A ja

-Karho nie dasz sobie rady, my dajemy 110% a ty, ty nie wyciśniesz nawet 50%

-Pomogę wam

-Zostań tu, Karho!

-Eh, no dobrze

Dwa wilki pobiegły przed siebie. Kłusowników było tylko 5. Cenna wdrapała się na drzewo i zmieniła w robota. Skoczyła na pierwszego kłusownika, rozgrzała metalowe kły i ugryzła człowieka w krtań topiącym się metalem. Tym czasem trzech ludzi strzelało w nią. Właśnie jeden zniknął, uciekł, trudno. Zahro tym czasem skoczył na innego człowieka i  stalowe pazury wbił kłusownikowi w krtań. Kolejni dwaj kłusownicy zaczęli uciekać ale wilki zaczęły ich gonić. Jeden z kłusowniku nagle potknął się a legendarna wilczyca skoczyła na niego i odgryzła mu głowę. Po czym zaczęła rozszarpywać jego ciało tak że nie licząc krwi i kości nie zostało nic. Czwarty kłusownik z łzami w oczach zaczął dalej uciekać, widział śmierć przyjaciół i wie co go czeka. Po jego policzkach ciekły łzy. Wilki goniły go nadal. Człowiek nagle wbiegł do kamiennego kręgu. Obrazy na kamieniach świeciły się na złoto i srebro. Przed nim stał kamień z wilkiem z złotym wilkiem o czerwonych oczach a przy nim pisało zguba dla ludzkości. Nagle człowiek usłyszał warczanie. Obrócił się i ostatnie co zobaczył to kły które zacisnęły się na jego głowie tak iż zniszczyły mu czaszkę i zgniotły mózg. Człowiek nie żył. Dwa wilki pobiegły z powrotem do lasu. Cenna nagle poczóla krew gdzies w pobliżu. Odwróciła się i zobaczyła na pół martwego Raigho z kulą w sercu.

-Gdzie... gdzie reszta

-Cenna, jezioro, znajdź czarne jezioro z niebieskimi rzekami

-Righo ale, czemu

-Powiedz, powiedz Isie że ją kochałem

-Righo o co ci chodzi, ty przeżyjesz, wylecze cię

-Jera...

I wtedy źrenice wilka zmniejszyły się a łapy opadły bezwładnie na ziemie razem z ciałem. Było już za późno. Basior umarł, umarł ale jest szczęśliwy, wrócił do Jery, do swojej wadery. Zahro i Cenna wrócili do dwóch brązowych wilków

-Gdzie Righo

-On...on nie żyje

-Co?!

Po policzkach wadery zaczęły lać się strumienie słonej cieczy, łzy, łzy które na tak długo ją opuścily a teraz znowu staną się jej codziennością.Znowu została sama, a może...

-Wróć do Gebo Isa a my ruszamy dalej

-Straciłam ojca a ty nadal, ty nie zdajesz sobie sprawy

-Jaki to ból? Straciłam ojca, matkę, watahę, miłość, drugą watahę, przyjaciół, gang i pamięć a teraz to wszystko wraca. Jestem zimna bo w moim życiu będzie już tylko lepiej, bo ja nie mam juz nikogo nie licząc Zahro i Karho, którzy są mi jak bracia

-Wybacz... nie wiedziałam

-Wróć do watahy Gebo a my ruszamy chyba że ty Karho też chcesz wrócić do watahy, razem z mamą

-Nie, pójdę z wami

-Więc ruszajmy, w stronę czarnego jeziora!

-W stronę jeziora!

-W stronę jeziora!

I tak trzy wilki znowu ruszyły przed siebie w poszukiwaniu przygody.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top