28

Abel

Dokonałem tego. Miałem żonę.

Goldie płakała wniebogłosy. Nie krzyczała tak głośno nawet wtedy, gdy ją rżnęliśmy. Płakała boleśnie, zwijając się w kłębek. Schowała zapłakaną twarz w skutych rękach. Phoenix gładził ją kojąco po plecach, a ja stałem dumny z siebie, obserwując tą scenkę.

Mój najlepszy przyjaciel podniósł wzrok, patrząc na mnie jak na potwora. Zgromił mnie spojrzeniem.

Rozumiałem, że posunąłem się daleko, ale nie zbyt daleko. Goldie chciała, abym pokazał jej, że traktowałem relację z nią poważnie, i to zrobiłem. Dla mnie to też było uwiązanie. Owszem, chciałem mieć w przyszłości żonę, ale nie sądziłem, że wezmę ślub tak młodo. Byłem starszy od Goldie o kilka lat, ale i tak byłem zbyt młody na małżeństwo.

Małżeństwo, które sam sobie narzuciłem.

Goldie nie miała pierścionka. Nie miała pieprzonej sukni z welonem. Nie była ładnie pomalowana i nie była w nastroju na świętowanie. Kilka godzin temu nie wiedziała jeszcze, że tego dnia stanie się moją żoną, a teraz było już po wszystkim. Oficjalnie stała się panią Luciano.

- Wyjdźcie stąd.

Theo i Phoenix spojrzeli na mnie jak na ostatniego skurwysyna. Uniosłem brew ponaglająco. Wiedzieli, że mimo tego, iż byli moimi dobrymi przyjaciółmi, przede wszystkim byli dla mnie pomagierami. Moimi wspólnikami, z którymi działałem pod nazwą Wysłanników Śmierci. W domu, który nazwałem na cześć moich rodziców.

Extremum opus. Dzieło ostateczne.

Gdy moi przyjaciele odsunęli się od Goldie, westchnąłem z ulgą. Nie chciałem, aby Goldie widziała w nich swoich bohaterów. Zarówno Phoenix, jak i Theo mieli swoje demony. Nie były tak mroczne, jak te, z którymi walczyłem ja, niemniej nie miałem zamiaru pozwolić im pokazać Goldie, że mogli być jej pieprzonymi przyjaciółmi.

- Abel, nie skrzywdź jej. Już wystarczająco spierdoliłeś jej życie.

Nie zareagowałem na słowa Phoenixa, choć dotarły do mojego serca i umysłu. Zrozumiałem, że o to właśnie mu chodziło. Chciał wzbudzić we mnie reakcję i udało mu się to, choć nie podobało mi się, że mój przyjaciel myślał, iż mógł mną rządzić. Obaj wiedzieliśmy, że to ja byłem pierdolonym królem, a on był najwyżej moją zabawką do pomocy, kiedy ładnie ją o to poprosiłem.

Patrzyłem na plecy przyjaciela, gdy odchodził i zamykał za sobą drzwi. Kiedy zostałem sam na sam z moją żoną, ukucnąłem przy jej krześle, aby zdjąć kajdany z jej kostek. Gdy jej nogi były wolne, podniosłem się do pozycji stojącej. Nie rozkułem rąk Goldie, gdyż byłem pewien, że dziewczyna wpadnie w furię i spróbuje uciec lub mnie uderzyć.

Lubiłem odrobinę przemocy w łóżku, ale nie byłem aż takim masochistą, aby dobrowolnie wystawiać się na uderzenia pięści Goldie. Nie miałem nic przeciwko pragnącym dominacji kobietom. Kochałem wyobrażać sobie, jak cudowne dziewczyny z dużymi piersiami i kształtnymi tyłeczkami pozwalają mi się wiązać, a gdy się na mnie wkurwią, uderzają mnie w twarz. Moje fantazje nie miały jednak nic wspólnego z rzeczywistością, gdyż mimo, iż zachowywałem środki ostrożności, byłem absolutnie pewien, że Goldie nigdy mnie nie uderzy, jeśli odpowiednio jej nie sprowokuję.

Wziąłem moją żonę na ręce. Goldie się nie stawiała. Wiedziałem, że widok jej matki ocierającą się o śmierć podziała na nią w taki sposób, lecz nie sądziłem, że dziewczyna będzie aż tak przerażona.

Zaniosłem ją na kanapę znajdującą się przy oknie. Usiadłem na niej wygodnie, Goldie układając na swoich udach okrakiem. Położyła skute ręce na mojej piersi, jednak za wszelką cenę unikała mojego wzroku.

Objąłem dłonią jej policzek, odwracając jej głowę do siebie. Nawet, gdy jej głowa nakierowana była na mnie, moja żonka przymykała oczy, aby mnie nie widzieć. Było to dla mnie zrozumiałe. Byłem jej największym katem.

- Jesteśmy małżeństwem, Goldie Luciano.

Zacisnęła powieki, spod których wypłynęły dwie rzeki łez. Twarz dziewczyny była cała czerwona od płaczu. Goldie potrzebowała odpoczynku, ale ze mną nie mogło być łatwo.

- Nie spojrzysz na mnie? Nie pocałujesz swojego męża?

- Nienawidzę cię.

Uśmiechnąłem się kącikiem ust, który opadał, gdy na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. Cóż, byłem monstrum i się z tym pogodziłem. Miałem nadzieję, że Goldie nie będzie się brzydzić uprawiać ze mną seksu, bo z tego nie zamierzałem zrezygnować.

Złożyłem pocałunek na jej czole. Mimo tego, że ona mnie nienawidziła, ja zaczynałem ją kochać.

Byłem popierdolony. Tylko tak mogłem usprawiedliwić to, że w chwili, w której Goldie złożyła podpis na pierdolonym akcie małżeństwa, zacząłem czuć do niej coś więcej. Może było to związane z faktem, że w chwili, w której stała się moją żoną, obiecałem sobie o nią dbać i się troszczyć. Chciałem, aby Goldie miała ze mną dobre życie. Zazwyczaj jednak to, czego chcieliśmy, nijak miało się do tego, jak postępowaliśmy.

- Gdybym nie zgodziła się na ślub, zabiłbyś moją mamę?

Usłyszałem w jej głosie mnóstwo bólu. Rozumiałem to. Wiele dzieciaków kochało swoich rodziców. Mało kto miał takie relacje z rodziną, jakie miałem ja, gdy jeszcze miałem matkę i ojca.

Nie było tajemnicą, że Goldie kochała swoją rodzinkę. Była w stanie wyjść za diabła, aby tylko uchronić ich przed śmiercią. Ceniłem sobie jej postawę. Mimo, że moja żonka była do bólu uległa, podobało mi się w niej to. Ulegli ludzie byli łatwi do manipulacji.

- Popatrz mi w oczy, złotko. Nie musisz odwracać ode mnie wzroku. Wiem, że jestem paskudny, ale jestem też twoim mężem i chcę, abyś od czasu do czasu choć na moment zawiesiła na mnie wzrok.

Goldie przygryzła dolną wargę aż do krwi. Tyle nerwów musiało ją kosztować to, że na mnie spojrzała.

Kiedy nasze spojrzenia się zetknęły, ujrzałem w jej oczach cierpienie. Moja żona powinna być dla mnie najważniejsza. Powinienem ją kochać, chronić i o nią dbać, ale byłem skurwielem i nie byłem zdolny do żadnej z tych rzeczy.

Aranżowane małżeństwa były czymś, co w XXI wieku było ewenementem. Niektóre bogate rodziny aranżowały śluby swoich dzieci, aby zjednoczyć silne rodziny i dać im władzę. Aranżowane śluby miały miejsce również w rodzinach mafijnych, czego celem było połączenie dwóch rodów, aby mogły wspólnie rządzić danym terytorium.

Mój ślub z Goldie po części przypominał właśnie takie wydarzenie. Nikt nie zmusił nas do małżeństwa. Mogliśmy sami podjąć tą decyzję, ale jak wiadomo, diabeł tkwi w szczegółach. W tym wypadku ten szczegół dotyczył tego, że ja, jako król tej wyspy, miałem władzę nieograniczoną i mogłem zrobić z Goldie, co mi się żywnie podobało. Mogłem ją nawet zabić i nikt by mnie za to nie ukarał.

Chyba, że w moim mieście znajdowali się inni niż Carlisle Laho kapusie. Cieszyłem się, że w porę nakryłem tego chujka na współpracy z jakąś pieprzoną gazetą. Gdybym nie zabił go wczoraj, mężczyzna podzieliłby się z prasą historią tego miejsca i wówczas miałbym przejebane. Uznałem, że przypadek Carlisle'a będzie dla mnie nauczką i od tej pory nikt bez mojej zgody nie będzie mógł opuszczać Auctoritatem Populi, aby odwiedzić ląd. Każdy mieszkaniec zostanie jeszcze raz przeze mnie sprawdzony, a gdy to się stanie i zniszczę zapiski Carlisle'a dotyczące mojej działalności, będę mógł wrócić z moją żoną do Extremum opus i tam cieszyć się małżeństwem.

Objąłem ręką tył głowy mojej żonki. Goldie otworzyła zmęczone oczy i przełknęła ślinę.

- Odpowiadając na twoje pytanie, kochanie, tak. Zabiłbym twoją mamę, gdybyś nie zgodziła się na małżeństwo. Jako kartę przetargową, miałbym jeszcze twojego tatusia, ale ty wykazałaś się zdrowym rozsądkiem i Richard nie musiał posuwać się do zabójstwa niewinnej kobiety.

Goldie zacisnęła palce na mojej koszulce.

- Co teraz będzie? Skoro odebrałeś mi godność na wszelkie możliwe sposoby, co teraz planujesz ze mną zrobić, Abel?

- Teraz - wyszeptałem, nachylając się nad jej uchem, aby dobitniej poczuła moją dominację - będę zajmował się tobą jak moją żoną, Goldie Luciano. Gdy sprawdzę kilka ważnych rzeczy, wyjedziemy do domu i tam będziemy tworzyć wspaniałą rodzinkę.

W jej spojrzeniu widziałem zrezygnowanie. Otworzyła usta, aby coś powiedzieć, ale równie szybko się poddała, zamykając je.

- Dziecinko.

Znów zwróciła na mnie uwagę, lecz jej spojrzenie było zamglone. Biedna wyglądała naprawdę niekorzystnie. Aż zrobiło mi się jej żal, co było dziwne, gdyż nie posądzałem się o posiadanie jakichkolwiek ludzkich uczuć.

- Ten dokument zmienia tylko to, że nasz związek został sformalizowany. Zanim zapytasz, o jaki związek mi chodzi, skoro w żadnym nie byliśmy, odpowiem ci, że chodzi o to, co się między nami powolutku tworzy. Kochanie, i tak nie pozwoliłbym ci nigdy stąd odejść. Musiałabyś mnie pokochać.

- Co byś zrobił, gdybym pokochała kogoś innego?

- Co masz na myśli?

Zmarszczyłem brwi, nie będąc pewien, do czego zmierzała.

- Jak byś postąpił, gdybym zakochała się w Phoenixie? W Theo? W Claudzie?

Zaśmiałem się cicho. Goldie przeszła wystarczająco wiele. Nie potrzebowała dodatkowych nieprzyjemnych docinków z mojej strony, lecz nie mogłem powstrzymać się przed tym, aby parsknąć śmiechem. Jej wyznanie sprawiło, że miałem ochotę zawołać moich przyjaciół, aby sami jej wyjaśnili, co by się wydarzyło, gdyby scenariusz nakreślony przez moją żonkę miał miejsce.

Postanowiłem jej odpuścić. Pocałowałem ją w usta, zaledwie muskając je wargami. Następnie rozkułem nadgarstki Goldie i wstałem z kanapy. Dziewczyna zarzuciła ręce na moją szyję. Założyłem, że dobrym pomysłem będzie, jeśli Goldie odpocznie na moment od naszych kłopotów. Choć czy niesienie jej do źródła większych problemów było racjonalne?

Kurwa, oczywiście, że nie. Dlatego szykowała się dobra zabawa.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top