III

Siedziałam przed toaletką, przyglądając się swojemu odbiciu. Na policzku, w który uderzył mnie ojciec, pojawił się siniak. Zdecydowanie nie było to najgorszą rzeczą, jaką mi zrobił. Dlatego nawet nie rozpaczałam. Nie uroniłam nad swoim losem ani jednej łzy a przynajmniej nie tym razem. Jak zawsze po takim nazwijmy to incydeńcie nałożyłam najmocniejszy podkład i korektor, by zakryć siniaka. Poza tym nieco mocniej wykonturowałam twarz, by ukryć to, że ta lekko spuchła. Opracowałam niemal do perfekcji ukrywanie tego typu śladów. W końcu nikt nie mógł wiedzieć.

Pamiętam, że zaczęłam malować się bardzo wcześnie. Głównie po to, by wyglądać dojrzale. I to nie tyle z mojej ile ojcowskiej woli. Oliver chciałbym jak najszybciej wyglądała jak dojrzała kobieta by mógł zacząć szukać mi męża. Poza tym, kiedy zrobiłam się starsza, trudniej było szukać wymówek na nowe siniaki czy podbite oczy. Dużo łatwiej było to ukryć pod skrzętnie wykonanym makijażem. Dlatego szybko nabrałam w nim wprawy. I dlatego też szybko zyskałam miano klasowej tapeciary i pustej lali. W końcu jak to wyglądało? Czternastolatka w pełnej tapecie, zrobionych paznokciach, ubrana w drogie ubrania nie raz wożona do szkoły przez starszych kolegów w wypasionych samochodach. Każdy brał mnie za jedną z tych wrednych i pustych do tego puszczalskich.

I takie sytuacje nauczyły mnie jednego.

Nie oceniaj nikogo, póki nie poznasz jego historii.

Byli też oczywiście tacy którzy mi zazdrościli. Niektóre koleżanki chciały mojego życia. Moich drogich ubrań. Chciałyby wozili je kierowcy. Pragnęły tego zainteresowania, jakim na pozór darzyli mnie starsi chłopacy. Niestety one nie wiedziały, jaka jest prawda. Nie miały pojęcia, że mój ojciec wcale nie pozwalał mi tak wyglądać, bo dużo mi odpuszczał. One tak naprawdę nic nie wiedziały. Widziały tylko te otoczkę, która wydawała się być wręcz bajkowa. Zwłaszcza że Oliver był świetnym aktorek. Mówił wszystkim, że posyła mnie do publicznej szkoły, bym lepiej rozumiała świat. A nie dlatego, że zależało mu, bym była głupia i by każdy mógł mną manipulować. Przy ludziach z wręcz obsesją powtarzał mi, że mnie kocha i mnie przytulał. Grał niczym najlepszy aktor. A ludzie go uwielbiali. Dziewczyny z klasy twierdziły, że zazdroszczą mi ojca. Wtedy ja stałam, powstrzymując łzy. Bo prawda była brutalna.

— Ojciec chce, żebyś do niego przyszła. Jest w swoim gabinecie. — Oświadczył Charles, wchodząc do mojego pokoju. Oczywiście nie zapukał. Nigdy nikt tego nie robił. Bo nikt nie uważał, że należy mi się prywatność. — Także ruchy. — Dodał, wychodząc z pokoju.

Kiedy skończyłam zakrywać siniaki podniosłam się z miejsca i wyszłam z pokoju. Zeszłam po schodach na dół, idąc jak na ścięcie. Bałam się, że dalej jest zły. I znowu mi się oberwie. Dlatego z niesamowitą niepewnością stawiałam każdy krok a kiedy tylko zobaczyłam te drzwi, zamarłam. Mój oddech przyśpieszył, a serce zaczęło walić jak oszalałe. Wytarłam spocone dłonie o spodnie i zapukałam do drzwi. Kiedy usłyszałam pozwolenie, weszłam do środka.

O dziwo mój ojciec nie był sam. W gabinecie przesiadywał również Joshua. Wysoki i postawny mężczyzna z licznymi bliznami. Jego ciemne włosy ogolone były praktycznie na zero, a czarne oczy przypominały te rekina. Były kompletnie puste. Przez co mężczyzna zawsze budził we mnie strach. Zdecydowanie nie pomagało to, że przyjaciel mojego ojca był najemnikiem. Zabijał i porywał na zlecenie. I zresztą cholera wie, co jeszcze robił za pieniądze. Zresztą był bardzo znany w swoim fachu i słynął z tego, że jest najlepszy z najlepszych. Dlatego też wielu ubolewało, że nie przekazał swoich niesamowitych genów dalej.

— Dzień dobry. — Rzuciłam nieśmiało, na co mężczyzna jedynie skinął głową.

— Danielle. — Zwrócił się do mnie ojciec, na co przeniosłam na niego spojrzenie. — Razem z Joshua podjęliśmy decyzję. Jako że chwilowo jesteś bezużyteczna, pojedziesz z nim. Mój przyjaciel potrzebuje pomocy domowej, więc będziesz miała okazję nauczyć się prac domowych. To jedyna nadzieja by kiedykolwiek udało się ciebie komuś wcisnąć.

To było bolesne. Sposób w jaki ojciec o mnie mówił. Jak o zbędnym ciężarze, który trzeba komuś wciskać. Jednak po latach człowiek przyzwyczajał się do takiego traktowania. I po prostu znosił to dzielnie, już nawet przez większość czasu się tym nie przejmując.

Całkiem szczerze zdziwiło mnie to, co usłyszałam. Raczej spodziewałam się, że ojciec wciśnie mnie służbie i każe im mnie wszystkiego nauczyć. Do głowy nigdy by mi nie przyszło, że odda mnie w ręce najemnika. Który w dodatku przerażał mnie niemiłosiernie. A myśl, że będę z nim zamknięta w jednym domu przerażała mnie jeszcze bardziej.

— Czemu nie wyszkoli mnie służba? — Spytałam tak cicho i niepewnie, że nawet nie byłam pewna czy mnie usłyszał. Może ktoś inny by się stawiał. Jednak ojciec tresował mnie całe życie. I jak innym umiałam się postawić jemu po prostu nie mogłam. — O ile mogę spytać.

— One za bardzo by Ci pobłażały. Musimy mieć szybkie efekty a Joshua bez wątpienia szybko i sprawnie cię wyszkoli. Poza tym jemu nie odważysz się postawić. — Zauważył zresztą zgodnie z prawdą. Nie byłam tak szalona by sprzeciwstawiać się komuś, kto zawodowo morduje i torturuje. — Możesz z nią robić, co chcesz. Jednak nie wolno ci jej pieprzyć. — Oświadczył ojciec, zwracając się tym razem do mężczyzny.

Oczywiście podejrzewałam, że chce po prostu jak najszybciej pozbyć się mnie z tego domu. Nie musieć dłużej oglądać swojego rozczarowania numer jeden. A skoro nie mógł wydać mnie za mąż, to była druga najlepsza opcja. Trzecia pewnie było sprzedanie mnie na organy.

Czy się bałam? Jak jasna cholera. Joshua Wilson robił zawodowo to, co robił. I fizycznie nie było możliwości, bym mu się sprzeciwiła. Jedyne czego nie mógł to mnie rżnąć. Jednak gdyby kazał mi przed sobą klękać, nie byłoby możliwości bym się sprzeciwiła. W końcu to nie odebrałoby Drake'owi zaszczytu rozdziewiczenia mnie. Więc nikt nie miałby mu za złe, gdyby kazał mi robić ze sobą cokolwiek, co nie groziłoby zerwania błony dziewiczej.

No, a to, że jej nie było to już kompletnie inna sprawa i problem na później.

— Spokojnie. Dobrze zajmę się twoją córką. — Zapewnił, na co przez moje ciało przeszedł dreszcz. Jakoś nie miałam ochoty dowiedzieć się, co to znaczy dobrze się zająć. — Bez wątpienia porządnie ją wyszkole.

Czy mi się wydawało, czy gościu brzmiał jak z jakiegoś chamskiego erotyka?

— W to nie wątpię. Idź się spakuj. — Polecił, na co skinęłam głową wychodząc z gabinetu.

No cóż chyba jestem martwa.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top