Rozdział 10

Ana popatrzyła z zaciekawieniem na Ellisa.

- Chodziło mi raczej o tą Zoey.

- Um, no tak, eee taaaak - wyjąkał mechanik.

- Zoey to miłość jego życia - wzruszył ramionami Nick.

Na twarzy młodego wstąpił spory rumieniec. Ana uśmiechnęła się pod nosem, a jej oczy rozbłysły.

- Może powinienem wspomnieć o naszej ostatniej rozmowie Nick?

- Ani się waż - mężczyzna w garniturze posłał mu spojrzenie, które w innych okolicznościach zabiłoby go na miejscu.

- O czym rozmawialiście, że tak zareagowałeś? - zaciekawiła się Ana, przysuwając się bliżej do Ellisa.

- O tym, że...

- Zamknij się - szybko uciszył kolegę. - O niczym istotnym - odpowiedział Anie, siląc się na spokój.

- Ellis... - blondynka zrobiła minę smutnego szczeniaczka.

- To nie fair! - zaprotestował Nick. Szybko zasłonił jej oczy, a chłopaka wysłał do reszty ocalałych.

- I tak się dowiem - oznajmiła lekko urażona.

- Kiedyś na pewno.

***

Przekroczyli granicę wsi skutek lodem. Nikt oprócz zielonookiego nie zauważy śladów opon odciśniętych w śniegu. Blondynka od razu zauważyła, że jest zaniepokojony.

- Co się stało? - spytała.

- Nic takiego.

Ana nie uwierzyła w jego słowa, ale nie dociekała. Poczuła się urażona, że przyjaciel jej nie ufał, ale przemilczała to. Ruszyła trochę szybszym krokiem przed siebie.

***

Tym razem schron miał miejsce w gustownie urządzonym, dużym i dobrze zaopatrzonym domu. Gdy tylko przekroczyli próg, odetchnęli z ulgą.

- Niezły schron, bynajmniej lepszy niż ostatni.

- To fakt - Rochelle pokiwała głową.

- Są tu nawet porządne łóżka - ucieszyła się Ana.

Grupa przyjaciół była bardzo zadowolona. Wreszcie los się do nich uśmiechnął.

- Nick, przeszedłbyś się ze mną po okolicy? - zaproponowała Ana.

- To chyba nie jest najlepszy pomysł - odparł sucho.

- Niby czemu?

- Bo ostatnio to się źle skończyło.

- To było co innego.

- Nie zmienia to faktu, że gdyby nie Ellis, miałoby to tragiczne skutki. Czasami jesteś dość roztrzepana i nieostrożna.

- Powiedział hazardzista.

- To już przeszłość.

- Tamto też.

- Do cholery, czy ty nie rozumiesz, że przez swoją głupotę mogłaś zginąć?!

Nick dopiero po chwili zrozumiał, co powiedział.

- An, wybacz, ja... - zaczął, lecz nie dane mu było skończyć.

- Wiesz co? Spadaj na szczaw. Jesteś taki sam jak większość ludzi - w oczach dziewczyny pojawiły się łzy, ale nim popłakała się na dobre, pobiegła na górne piętro i zamknęła w jakimś pokoju.

Załamana osunęła się po drzwiach. Jedna z niewielu osób, której wierzyła, okazała się być skończonym palantem. Dostrzegła w tym pewną ironię. Zakochała się w skończonym dupku - jak większość kobiet. I tak samo jak większość kobiet - uważała, że jest inny. W myślach zwyzywała się za naiwność. Niestety, musiała mu przyznać, że jest głupia.

Ktoś delikatnie zapukał w drzwi.

- Hej mała, jesteś tam? - usłyszała stłumiony głos Ellisa.

- Nie - odpowiedziała natychmiast.

- Wpuścisz mnie? Proszę.

Po chwili namysłu wstała i uchyliła drzwi. Chłopak wślizgnął się do pomieszczenia. Zobaczył jej czerwone i zapuchnięte od łez oczy oraz smutek malujący się na twarzy.

- Coś się stało? - spytała Ana cicho.

- Chciałem pogadać - wyjaśnił.

- O czym?

- Tak po prostu - wzruszył ramionami. - Pokłóciliście się, co?

- Mhm.

- O co poszło?

- O tamto, co wydarzyło się wtedy... w tej przeklętej wsi.

- Mhm - Ellis mruknął na znak, że zrozumiał. - Wiesz - zaczął po chwili ciszy - Nick może i jest dupkiem i chamem, ale po prostu się martwi.

- O mnie? - spytała z powątpiewaniem w głosie. - jakoś nie mogę w to uwierzyć.

- To uwierz. Obiecasz mi coś?

- Ale co?

- Że nie powiesz mu tego, czego zaraz się dowiesz, bo urwie mi łeb.

- Obiecuję.

- Tamta rozmowa, o którą tak dociekałaś, dotyczyła tego, jakim jest idiotą, że nie powiedział ci, że cię kocha - powiedział jednym tchem.

Dziewczyna stała w osłupieniu. Nick ją kochał?

- A-a co on teraz robi? - zapytała szybko.

- Aktualnie? Słucha opieprzu od Ro.

Blondynka uśmiechnęła się lekko. Może jednak dobrze go oceniła.


Uwaga ocalali! Powoli zbliżamy się do końca historii, bądźcie czujni ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top