Mam na imię Zed...

Mając szesnaście lat Zed był najlepszy ze wszystkich uczniów ale nie jedyny...
Shen (czyt. Szen) był tak samo dobry.
W sumie nie powinno to dziwić nikogo, był w końcu synem samego mistrza Rena.

Pewnego dnia Zed miał pójść na zakupy do pobliskiego miasteczka, Ashura (Czyt. Aszura).

Gdy tam dotarł skierował się do straganu z warzywami, kupił to co miał kupić i odszedł, kiedy nagle usłyszał krzyk zza rogu, szybkim krokiem ruszył by zobaczyć co się tam stało, za rogiem w ciemnej uliczce zobaczył dziewczynę w jego wieku o ciemno-czerwonych włosach leżącą na ziemi i dwóch chłopakach stojących nad nią.

Jeden z nich odezwał się.

-Hej mała, ty chcesz być jak twoja mama?

I odezwał się drugi.

-Mam mieć nadzieję że tak! To może skorzystam jak mój ojciec z jej matki! Haha.

Zed podszedł do jednego i złapał go za ramię mówiąc do nich...

-Wiecie co?

-Co?- Odpowiedzieli równo.

-Nienawidzę słabych, każdy słaby zawsze szybko umiera... Zawsze z mojej ręki...
I wiecie co?

-Nie!- Znów powiedzieli równo przerażeni chłodnym głosem Zeda.

-Wy jesteście słabi...

I uciekli.
Oczy Zeda przysłonięte białą grzywką obserwowały dziewczynę, Zed powoli stawiając kroki podszedł do niej i podał jej rękę, złapała za nią i wstała.
Po czym powiedziała...

-Dzi... Dziękuję... eeeem...

-Jestem Zed...

-A ja Katarina...

Zed złapał ją szarmancko za dłoń i przystawił do jej serca mówiąc...

"To ty byłaś silniejsza od tamtej dwójki, więc... czemu przegrałaś?"

To tyle :P

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top