22 Niespodziewana Oferta

Draco już zmierzał do swojego gabinetu z tym samym znudzonym wyrazem twarzy co zawsze. Jednak tym razem przy jego drzwiach stał ktoś znajomy. Arktur zerknął na niego z zagadkowym uśmiechem. Kiedy byli już wystarczająco blisko siebie blondyn przywitał się z nim.

             - Witaj Arkturze. Coś się stało? - spytał chcąc wejść do swojego gabinetu. Ciemnowłosy zatrzymał go przed tym.

             - Byłem na misji. Złapaliśmy jednego z poddanych porywacza i wydaję mi się, że to nasz znajomy - powiedział śmiejąc się cicho. Dracon zmarszczył czoło.

             - Brzmi interesująco - skomentował jasnowłosy przestając naciskać na klamkę. Gestem ręki kazał Arkturowi prowadzić do tymczasowej celi porwanego mężczyzny. Szli szybko i wyraźnie zirytowani nowym znaleziskiem.

W środku czekała już na nich Rigel i przywiązany do krzesła magicznymi sznurami wyznawca Gellerta. Widać było na jego ustach krew nie tak starą. Oko miał podbite, zapewne Rigel nie wytrzymała jego milczenia. Kiedy Draco zobaczył ów więzionego wypuścił torbę na ziemię i zaczął do niego podchodzić wściekły.

             - Ty bydlaku, gdzie ona jest?! - warknął trzymając go za fraki. Ten zaśmiał się krzywo.

             - Ciebie też miło widzieć, Draco - wydukał Christian patrząc jasowitym wzrokiem na blondyna.

             - Odpowiadaj! - zaczął coraz mocniej zaciskać dłonie na jego poplamionej krwią koszuli.

             - Cud, że w ogóle to odpowiedział. Do tej pory milczał jak grób - dodała Rigel z morderczym i oschłym wzrokiem.

             - Zawsze miał mi coś do powiedzenia. Gadaj, co z Eriką! - szarpnął go gwałtownie domagając się odpowiedzi.

             - Nieźle poturbowała Arktura jak widać. Dalej jest trzymana pod Imperiusem, więc za dużo nie zdołacie zrobić - odpowiedział bez wahania. Była to krótka odpowiedź, ale mimo to zaskoczyła pozostałych.

             - Kto ją zaczarował?

             - Aka porywacz. Tak chyba na niego mówicie, prawda? Nie wiecie z kim zadzieracie w takim razie. To nie jest jakiś tam... Tom Riddle. To prawdziwy demon - zabrzmiał jakby chciał ich ostrzec. Towarzysze spojrzeli na niego i na siebie nawzajem. Rigel westchnęła ciężko.

             - Co chcesz przez to powiedzieć? Skoro jest gorszy od Voldemorta, to... Kim on jest? - spytała nieufnie. Christian zerknął na nią kątem oka. Wzrok miał jak wygłodniały wilk. Groźny, dziki i zwierzęcy. W niczym nie przypominał tego ucznia Hogwartu, jakiego pamiętał Dracon. Był gorszy.

             - Przeglądaliście przecież nowy ranking. Chyba dobrze nasz człowiek go poprawił, prawda? - spytał a na jego usta wypłynął uśmiech.

               - Więc to jednak nie był dziwny zbieg okoliczności - wydukał Arktur masując obolałe ramię. Po ostatniej walce z Eriką miał całe posiniaczone ramię i bark. Silna z niej dziewczyna i wprawiona zmiennokształtna.

               - Kto jest naśladowcą Grindenwalda? - spytała blondynka podchodząc do więźnia przyciskając mu dłoń do gardła. Nie miała dla niego już cierpliwości. Z twarzy łotra zniknął uśmiech i wstąpiła śmiertlena powaga. Przewrócił wzrok na Dracona. 

              - On mnie znajdzie prędzej czy później i uratuję z tego bagna. Mamy mało czasu na negocjację w takim razie - powiedział spokojnie. 

               - Nie ma mowy o negocjowaniu z tobą - zaprzeczył Arktur odrywając plecy od ściany przy której stał.

               - Przyznaj, przyda wam się szpieg w szeregach nieprzyjaciela. Gdyby był tutaj nasz kochany profesor Snape zrozumiałby co mam na myśli - odparł rzucając bratu i narzeczonemu Erice wymownę spojrzenia. 

                - Nie wiem kto tutaj jest większym nieprzyjacielem - skomentował pod nosem blondyn.

              - Czemu niby taka nagła zmiana stron? Ostatnio przy naszym spotkaniu byłeś oddanym sługą porywacza - spytała Rigel zaciekawiony tym tematem. Catherberk wzruszył najzwyczajniej w świecie ramionami.

                - Znudził mnie widok Eriki pod wpływem Imperiusa poza tym... Mamy w tym swój wspólny powód - przewiercał Malfoy'a spojrzeniem. Wiedzieli o co chodzi. Tylko oni wiedzieli, że nie tylko Draco kochał Erikę i chciał ją mieć dla siebie. 

                - W takim przypadku nie powinieneś mnie jeszcze bardziej nienawidzić i walczyć przeciwko mnie? - spytał podchwytliwie.

                - Powiem szczerze. Nienawidze cię i nie szanuję. Z miłą chęcią oglądałbym jak wykrwawiasz się tak samo jak na szóstym roku... Ale jeszcze ciekawsze jest oglądanie wielkiej, wkurzonej miny "porywacza" i oglądanie jak spuszczacie mu łomot odbijając Erikę spod jego władzy. Jednak kiedy by do tego doszło nie trzymałbym z wami. Dla mnie liczy się tylko ona - odpowiedział z tajemniczym uśmiechem. 

                - Erika jest moja. Ona cię nie kocha - warknął Malfoy. Christian wywrócił oczami wzdychając.

                - Nie obchodzi mnie twój punkt widzenia tej sytuacji, na miłość Merlina. Interesuje mnie jedynie umowa. Szybka piłka, moi drodzy. Taka sytuacja może się nie powtórzyć - wreszcie zaczął przemawiać do wszystkich a na jego twarz wypłynął uśmiech. Zapanowała cisza. Patrzyli na siebie z poważnymi twarzami. Bez słowa wyszli z pomieszczenia zostawiając więźnia samego. 

                 - Nie wiem czy lepiej określić go wariatem czy geniuszem, ale ma nas w garści - szepnął Arktur wyciągając z kieszeni cygara. Podpalił go zdenerwowany.

                 - Nie możemy mu zaufać. Może wtedy wyciągać od nas różne informację i podawać je jak na tacy porywaczowi - odparł Dracon kiwając przecząco głową. Nie spieszyło mu się do współpracy z tym człowiekiem.

                 - Nie mamy nic na temat naśladowcy Gellerta a on wie o nim wszystko i na pewno jego najbliższe kroki, zamiary... O wiele więcej niż my. Pomyśl, taka okazja na prawdę nie pojawi się już - powiedziała blondynka ze zmartionym wyrazem twarzy wlepiając wzrok w Dracona.

                 - On jest chory, Rigel. Prawie zabił mojego przyjaciela na szóstym roku - syknął wściekle. Miotał się jak dziki pies na smyczy. Nie pozwoli na współpracę z kimś takim jak on. 

                 - ... Zawsze może dla nas pracować bez otrzymywania naszych informacji - stwierdziła ze spokojem.

                - Wierzysz w to? On jest bystry jak lis - skomentował Arktur buchając dymem w twarz siostrze. Uniosła na niego rękę na co ten odruchowo skulił się jak przestraszony pies. 

               - Nie pozwolę wam przyjąć jego oferty - stwierdził pewny siebie Draco zagradzając lekko wejście do pokoju z Christianem. 

                - Wiem, że mogliście rywalizować o względy mojej siostry, ale popatrz na to z innej strony. Tam samo jak my chce ją stamtąd wyciągnąć, Draco. Obraca się w tych samym strefach co ona, jest bliżej niej teraz, więc łatwiej mu teraz jej i nam pomóc - próbowała dalej przekonywać uporczywego blondyna. 

                - Rigel, każdy nasz krok jest ważny. Możemy albo zbliżyć się do jej uratowania, albo oddalić - upomniał ją jej brat łapczywie kończąc dopalać cygara. Patrzyła na dwójkę. Polizała ze zdenerwowania wargi ocierając suche dłonie. Prychnęła cicho pod nosem mrucząc jakieś przekleństwo aż wreszcie szturmem przedostała się przez Dracona do drzwi otiwrając je. 

                - Co piątek masz zdawać relację z twoich poszukiwań - powiedziała pewnym głosem. Nie wiedząc co dalej zrobić zamknęła drzwi stojąc tak między Malfoy'em a bratem. Arktur wypuścił z dłoni swojego niedopalonego cygara.

                 - A miałem dzisiaj taki cudowny dzień dopóki nie powiedziałaś tego zdania - wydukał z ogromnymi oczami i otwartymi ustami.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top