01 Śledztwo

Wiadomość o zabitym smoku obeszła świat czarodziej szybciej niż to podejrzewali. Każde zdarzenie takiego typu, które było podejrzane było brane z powagą po wydarzeniach z kilku lat temu. Każdy bał się na myśl, że Czarny Pan kiedyś może znowu powrócić mimo pewnego zabicia go przez Harry'ego Potter'a, który jako młody Auror miał za zadanie zając się sprawą zabitego gada obok Ministerstwa.

Draco spędzał kolejne dni w samotnym i cichym domu, który opłakiwał śmierć Eriki. Nawet najtwardsze pokojówki płakały w ukryciu. Blondyn siedział samotnie w swoim gabinecie wpatrując się w butelkę ognistej. Przy oknie stał Severus, który przybył do jego dworu wraz z Narcyzą, która roztrzęsiona śmiercią dziewczyny siedziała skulona na kanapie. Panowała cisza. Wreszcie Snape drgnął podchodząc do biurka i nalewając sobie ttunku do szklanki. Jednym ruchem wypił całą zawartość pozwalając alkoholowi podrażnić przełyk.

- Chcę zobaczyć ciało - powiedział Dracon stanowczym i zimnym tonem. Kobieta westchnęła rozpaczliwie.

- Kochanie, nie powinieneś tego robić. Ten widok może ci zaszkodzić - załkała jego matka. Upił końcówkę whisky z irytacją.

- Powtarzacie to od kilku godzin - mruknął mężczyzna przyglądając się Malfoy'om. Draco prychnął pod nosem z dziwnym rozbawieniem.

- A ty? Co ty robisz? Córka ci możliwe zginęła a ty nawet nie zapłaczesz nad nią? - spytał z wyraźną złością. Severus skrzywił się na jego słowa również zezłoszczony. Nikt nie będzie się tak do niego zwracać w takiej sytuacji.

- A ty? Kłócisz się w matką o wiadomą sprawę jak dziecko. Na prawdę, nie wiem co Erika w tobie widziała - syknął na co Dracon wstał z krzesła z hukiem.

- Proszę, przestańcie! Trzeba pomyśleć w spokoju - Narcyza drgnęła nerwowo, lecz znikąd złapał ją kaszel. Zasłoniła usta dłonią. Towarzystwo umilkło patrząc na nią. Jej syn szybko zjawił się obok dalej wbijając wzrok w swojego dawnego nauczyciela.

- Trzeba iść zobaczyć ciało. Jeśli nie mamy pewności, że to ona nie ma czego opłakiwać - odpowiedział Snape, kiedy kobiecie skończył się dziwny kaszel. Podał jej wtedy małą fiolke z eliksirem własnej roboty. Przyjęła to wypijając zawartość bez obaw. Dracon przyglądał się wywarowi nieufnie.

- Jak dostaniemy zezwolenie w takim razie? - spytała Narcyza spoglądając na jednego i drugiego.

- Tą sprawą zajmuje się Potter, więc nie powinno być to problemem... Chyba - odpowiedział jej syn jednym ruchem różdżki sprzątając szklanki i alkohol z biurka. Był gotowy do wyjścia od razu. Nie było czasu do stracenia skoro muszą dowiedzieć się, czy Erika nie żyje czy została porwana. Jednak nie pozwoli swojej matce iść ze sobą. Ostatnio stała się bardzo słaba i chorowita. Będzie mu towarzyszył Severus.

Kiedy Dracon wyszedł z gabinetu Snape spojrzał na Narcyze jednoznaczym spojrzeniem.

- Nie powiedziałaś mu - stwierdził ostrym i chłodnym tonem. Kobieta zaczęła się wiercić w fotelu wzdychając.

- Nie zasługuje na takie cierpienie z mojego powodu. Już cierpi z powodu Eriki, nie chcę pogarszać jego stanu - odpowiedziała nerwowo. Mistrz eliksirów zrobił kilka kroków do wyjścia, lecz uprzednio znowu zwrócił się do niej przez ramię.

- Może być potem za późno. Biorąc pod uwagę stan choroby - po czym wyszedł zostawiając ją samą. Dołączył do miłości jego córki po czym przenieśli się do Ministerstwa, gdzie musieli odnaleźć Potter'a. Zapewne pracował teraz w swoim wydziale, lub był w gabinecie. Z rozmów z innymi dowiedzieli się, że powienien być w swoim gabinecie, więc tam się udali.

- Potter, otwieraj! - Draco zapukał głośno do drzwi żądając spotkania. Po krótkiej chwili zostały one otwarte i zobaczyli Harry'ego.

- Malfoy. Pan Snape - powitał ich niezbyt rozumiejąc co się dzieję. Weszli do jego pokoju, po czym zamknął drzwi domyślając się, że jest to ważna sprawa.

- Widziałeś tego smoka. Muszę zobaczyć ciało, sam rozumiesz - odparł bez przywitania Dracon. Zdawał sobie sprawę, że Potter tak samo jak on posiada podejrzenia, że tym smokiem może być zmiennokształtna Erika.

- Nie tak szybko. Muszę załatwić nakaz dla was, bo nie jesteście upoważnieni do tego - odpowiedział ciemnowłosy opierając się o biurko. Dracon zacisnął mocno zęby.

- Nakaz? To może być moja narzeczona! - warknął wściekle. Zapanowała cisza. Auror westchnął ciężko i zaczął grzebać w stercie nieuporządkowanych jeszcze dokumentów.

- Dlaczego mam ci pomóc? - spytał Harry nie patrząc na swoich przybyszów.

- Bo też cię to martwi, Potter. Nie udawaj, że właśnie tego nie chcesz się dowiedzieć tylko nikomu nie mówisz swoich prawdziwych zamiarów - odpowiedział Snape wcinając się w rozmowę. Potter spojrzał na niego znajdując wreszcie zabłąkany papier. Napisał coś na nim.

- ... Może ma pan rację a może nie. Jednak Erika była ważna dla nas wszystkich, więc... Zaprowadze was do ciała - przeszedł obok nich do wyjścia. Draco i Severus zerkneli na siebie i poszli za Aurorem.

Jak mogli się domyślać taka "kostnica" znajdowała się w podziemiach obok Departamentu Tajemnic. Potter pokazał świstek strażników, który bez większych problemów przepuścić ich do środka. Wszystko było białe jak śnieg. Korytarz był długi, lecz prosty. Znajdowały się tutaj drzwi prowadzące do różnych pomieszczeń z ciałami. Weszli do jednych, gdzie w środku mieściły się zwłoki magicznych zwierząt zakazanych na handel. Użyte tutaj było zaklęcie zmniejszająco - powiększające. Sala była ogromna, aby pomieścić nawet największe potwory ochronione specjalną barierą, aby nie poddane były rozkładowi zbyt szybko.

Bez problemu dostrzegli cielsko białego smoka na końcu sali. Draco wyprzedził pozostałych zbliżając się do gada. Bariera została zciągnięta, więc mógł obejrzeć zmasakrowane ciało z bliska. Pełno było na nim zadrapań, wielkich ran i złamanych kości. Kark był ukręcony, co zapewne było przyczyną śmierci Opalookiego. Ojciec i narzeczony Eriki chodzili dookoła truchła oglądając każdy centymetr ciała.

- Czego szukamy? - spytał zaniepokojony Potter. Nagle Draco zaśmiał się stojąc przy pysku smoka.

- Widziałem jakie blizny Erika ma na ciele nie raz. Po tych wszytskich walkach ma ich więcej niż jedną na policzku, tylko ukrywa je pod ubraniami. Tutaj... Ha ha... Nie ma ani jednej blizny, są jedynie świeże rany - rozbawiony odpowiedział. Czuł ulgę. To nie była Erika. Nie zginęła, nadal żyje.

- Pod ubraniami? - powtórzył Snape patrząc na Dracona jak na potencjalną ofiarę. Dopiero teraz blondyn zorientował się, że nie powinien sugerować takich rzeczy przy takim ojcu ukochanej jakim był Snape. Ale byli przecież parą, więc mają prawo poznawać znaczenie intymności. Wreszcie Potter poratował Malfoy'a wchodząc między nimi i przyglądając się smokowi.

- Więc skoro to nie Erika, to gdzie jest? I dlaczego ten smok pojawił się przy Ministerstwie akurat teraz? - spytał Auror.

- Musi to być ktoś, kto zna Erike i wie, że jest zmiennokształtna - zasugerował Snape dalej mordując Dracona wzrokiem.

- Smok mógł posłużyć za zmyłkę, abyśmy myśleli, że to ona - dodał blondyn niepewnie. Nagle wszystko układało się w całość. Wszystko wskazywało na to, że dziewczyna została porwana z jakiegoś powodu. Nie mogli być tym zaskoczeni skoro świat czarodziej zna ją jako potężną czarownice, która poświęcała życie podczas walki o Hogwart.

- Zbiorę potrzebne informację i powiadomie was o jakiś postępach. Będziemy w kontakcie w takim razie a teraz muszę wracać do pracy - wydukał wreszcie Potter dalej wpatrzony w ciało smoka.

- Oby jak najszybciej Potter, nie mam zamiaru czekać na coś zbyt długo. Chyba, że pierwszy coś znajdę. Wyślę do ciebie sowe w takim przypadku - zaczął żegnać się Dracon i kierować się do wyjścia.

- Spójrz na to! - nagle Harry zatrzymał ślizgona. Ten zerknął na niego i wrócił do niego.

- Co znowu? - spytał wzdychając.

- Nie musisz długo czekać, aż coś znajdę - powiedział gryfon wskazując na czoło smoka. Cała trójka zbliżyła się do tego punktu wpatrując się w wypalony, dobrze znany znak. Trójkąt zamknięty w kole przeciętny poziomą kreską. Oczy wszystkich obecnych rozszerzyły się z zaskoczenia.

- Ten ktoś, kto porwał Erike i zajął się smokiem ma powiązanie z Insygniami - powiedział Potter. Spojrzeli na siebie nawzajem. Przeszły ich ciarki. A przynajmniej Potter'a. Domyślał się, kto może za tym stać. Mógł to być jakiś zaufany śmierciożerca Voldemorta pragnący wykorzystać w jakiś sposób Erike do powrotu Voldemorta.

- Chyba nie myślisz, że on powróci? To niemożliwe, został zabity - powiedział Dracon. Miał rację. Potter uśmiercił Riddle'a.

- Trzeba nad tym jeszcze pomyśleć - stwierdził Snape. Nawet on wydawał się dzisiaj bardziej niż zazwyczaj zaskoczony.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top