12
Louise
- Wrócę za dwa dni, odwiedzę jeszcze kumpla... Louise? Lou! - podniosłam głowę, słysząc głos Mike'a.
- Co mówiłeś? - blondyn westchnął, po czym podszedł do mnie. Przysiadł na kanapie, przyglądając mi się uważnie.
- Co się z tobą dzieje, Promyczku? - pogłaskał mnie po policzku. Moje serce zacisnęło się, a oczy zaszkliły. Nie wiedział, jak bardzo pragnęłam teraz dotyku Zayna... Jego ręka była szorstka, ale zawsze ciepła, a Michael'a.. gładka i zimna... Wzdrygnęłam się lekko, odsuwając się od niego. - Coś nie tak?
- Zimna.. zimna dłoń... - wzruszyłam ramionami, naciągając rękawy na ręce. - Wiesz, że lubię ciepło...
- Wiem, ale... Od kilku dni zachowujesz się dziwnie...
- Nieprawda... - sprzeciwiłam się. Wstałam i powoli zaczęłam spacerować.
- Lou, czy ty... - poczułam jak dłonie Mike'a mnie oplatają, a do nozdrzy doszedł zapach farb. Nienawidzę zapachu farb! Kocham wanilię... To właśnie takich perfum używał Zayn... - Kochanie, jesteś w ciąży? - natychmiast odsunęłam się od męża.
- Skąd ci to przyszło do głowy?
- Zachowujesz się nie jak ty, więc..
- Nie jestem, Mike. I nie mam zamiaru.
- Przepraszam, nie denerwuj się... - Znów podszedł i mnie przytulił. Czy on nie rozumie, że nie chcę teraz jego bliskości?! - Kocham cię, Promyczku. Wrócę we wtorek.. - spojrzałam w oczy Michaela z zamiarem zapytania, dlaczego wyjeżdża, lecz nie zdążyłam, bo jego usta łapczywie wbiły się w moje. - Spotykam się z Zaynem.. Musimy dogadać szczegóły...
- Oh.. - widząc, że Mike'owi znów zbiera się na czułości, wyrwałam się i podeszłam do schodów, po drodze potykając się o torbę z rzeczami blondyna. - Sammy! Tony! Chodźcie pożegnać się z tatusiem! - Po chwili rozbrzmiał tupot małych stóp. Chłopcy wbiegli w ramiona ojca.
- Panowie, dbajcie o mamusię...
Gdy drzwi za Mike'iem zatrzasnęły się, odczułam niewiarygodną ulgę. W końcu... Będę miała trochę czasu, by pomyśleć. Tylko o czym? Zayn nie chce utrzymywać ze mną kontaktu. W sumie nie ma się co dziwić. Powinnam być mu wdzięczna. Nie chce mnie ranić, ranić siebie, dzieci... Po prostu będziemy żyć jak przez ostatnie lata.
- Mamo! - Sammy podbiegł i uczepił się mojej nogi.
- Tak? - uśmiechnęłam się.
- Idziemy na lody?
- Na lody?
- Looody! - zawołał Tony. - Takie duźee.. niebieskie!
- Ubierajcie się, wezmę telefon, pieniądze i idziemy... - Gdy tylko chwyciłam urządzenie, na ekranie wyświetlił się nieznany numer. Po krótkim zastanowieniu, odebrałam. - Louise Campbell, słucham?
- Cześć Lou...
Zayn
Odetchnąłem z ulgą, odkładając ostatni klocek do pudełka. Rose znów spała u koleżanki, więc na mnie spoczęła opieka nad Mią. Nic nowego.. Moja córka w końcu zasnęła, dając mi choć chwilę wytchnienia. W sumie to dobrze, że nie ma Rosalie... Przy jej marudzeniu Amelia nie zasypia tak łatwo. Opadłem na kanapę z zamiarem przespania się, jednak dźwięk telefonu udaremnił moje plany. Sięgnąłem do kieszeni spodni i niechętnie odebrałem.
- Cześć kochanie..
- Mamo? - podniosłem się, słysząc zapłakany głos rodzicielki. - Co się dzieje? Coś z dziewczynami? - jedyne, co usłyszałem to głośniejszy płacz. - Mamo! - W mojej głowie powstawały najczarniejsze scenariusze. Ktoś nie żyje.. zachorował.. był jakiś wypadek.. Cholera! Przecież Safaa leciała na wycieczkę! - Coś z Saf?! - Znów nie otrzymałem odpowiedzi. - Mamo!
- Twój.. twój tata, Zayn... - Nie wiem dlaczego, ale poczułem ulgę. Może nie powinienem, ale... wolałem, żeby ojcu coś się stało, niż którejś z moich sióstr, albo mamie...
- Co z nim?
- Miał wypadek... - W tle usłyszałem stłumiony głos mojej starszej siostry.
- Zayn?
- Doniya? Co się dzieje?
- Tata miał wypadek - wyjaśniła. - Mama jest załamana, ale póki co z tatą nie jest tak źle. Możesz przyjechać?
- Jasne.. Spakuję tylko Mię i...
- Szpital to nie miejsce dla dziecka.. - sprzeciwiła się. Jak to jest, że wszyscy mają więcej rozumu od mojej żony?
- Rosalie nie ma w domu, a nie mam zamiaru tracić czasu na jeżdżenie po jej koleżankach.
- Dobrze... Pospieszcie się, czekamy...
***
Witajcie!
Mam nadzieje, że dwunasty rozdział przypadł Wam do gustu. Następny pojawi się pewnie za tydzień, w najgorszym razie za dwa.
Chciałabym Was serdecznie zaprosić na moją nową książkę, tym razem w temacie Avengers "Loki... because"
Do napisania! ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top