28.

*pięć miesięcy później*

Przez te pięć miesięcy starałam się unikać Niall'a jak najlepiej umiałam. Zmieniłam numer i przyzwyczaiłam się do nienawiści Jasmine. Lecz jedna sprawa ciągle mnie męczyła. Jasmine była w piątym miesiącu ciąży i nic nie wskazywało na to, że w ogóle w niej jest. Figurę ma taką jaką miała, a humor miała cały czas taki sam. Odliczałam minuty do dzwonka, by tylko wyjść z lekcji Pani Horan. W końcu zadzwonił dzwonek na przerwę i wszyscy wybiegli z klasy. Chciałam wyjść, ale Jasmine mnie zatrzymałam.

- Mercy, zostań na chwilę. - powiedziała, a ja odwróciłam się i podeszłam do jej biurka.

- Czego Pani ode mnie chce? - spytałam i poprawiłam ramiączko od plecaka.

- Chciałam Cię przeprosić. - powiedziała cicho.

- Mnie? - spytałam zszokowana.

- Tak, nie byłam w stosunku do Ciebie fair. - odparła.

- I mówi to Pani teraz, gdy jestem w ostatniej klasie?

- Mercy, przepraszam. - powiedziała patrząc mi w oczy. - Chciałabym, żebyś przyszła za tydzień do sądu. - dodała.

- Po co?

- Dam Niall'owi rozwód. - odpowiedziała, a ja myślałam, że śnię. - Pozwolę wam na szczęście. - wtedy zrozumiałam, ja naprawdę śniłam.

- Mercy, wstawaj! - krzyknął Louis. Otworzyłam szeroko oczy i usiadłam na łóżku. Jedynie co zgadzało się we śnie to to, że jest listopad, a ja jestem w ostatniej klasie liceum. Przetarłam twarz dłonią i wygramoliłam się z kołdry. Weszłam do garderoby i przebrałam się w rurki, czarną koszulkę z białym napisem i na to narzuciłam bluzę mojego brata. Spakowałam potrzebne książki i skrzywiłam się, gdy zobaczyłam, że dzisiaj mam dwie matematyki. Wyszłam z pokoju i weszłam do łazienki. Uczesałam się i naszykowałam sobie wodę na umycie zębów. Wyszłam z pomieszczenia i zeszłam na dół. Założyłam czarne vansy i weszłam do kuchni. Szybko zjadłam śniadanie, po czym wbiegłam na górę i umyłam zęby. Z pokoju zabrałam telefon oraz plecak i wróciłam na dół. Założyłam kurtkę oraz szalik i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu, a po chwili na miejscu kierowcy pojawił się Louis. Odpali,l silnik, po czym wyjechał z posesji i ruszył w kierunku mojej szkoły. Parę minut później zaparkował pod szkołą, więc pożegnałam się z nim i wyszłam z samochodu. Ryan od razu do mnie podbiegł i razem ruszyliśmy w kierunku szkoły.

- Widziałaś się w ogóle z Niall'e? - spytał.

- Dlaczego zaczynasz ten temat Ryan? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

- Ponieważ masz okazję go teraz zobaczyć. - powiedział i wskazał na wejście do szkoły. Przystanęłam i spojrzałam na niego. Stał tam patrząc wprost na mnie. Jego oczy nadal nie odzyskały dawnego blasku, a na ustach nadal nie było uśmiechu. Schudł i to dużo. Miał na sobie czarne obcisłe spodnie, przez które odznaczały się jego chude nogi. Na ramiona zarzuconą miał kurtkę, która i tak była odpięta i nie chroniła go przed zimne. Widziałam jak bluza, która kiedyś była dobra, teraz zwyczajnie na nim wisiała. Ten widok łamał moje serce i cholera, chciałam do niego podejść i zwyczajnie go przytulić, ale nie mogłam. 

- Ryan...

- Nie, Mercy. - przerwał mi. - Nie możesz go unikać. - powiedział. 

- Mieliśmy zapomnieć. - mruknęłam.

- Ale wy nie możecie zapomnieć, kochacie Cię i nawet ślepy by to zauważył. - westchnął mój przyjaciel. 

- On będzie miał rodzinę, nie potrzebna mu dożycia głupia małolata. - odparłam. 

- Och, proszę Cię. Jasmine nie wygląda jakby była w ciąży. - powiedział. - Niby dlaczego tam stoi? Na pewno nie przyszedł tu dla swojej ''uroczej'' żony. - zrobił cudzysłów na przedostatnim słowie. - Idź do niego.

- Nie. - zaprzeczyłam od razu. 

- Nie zachowuj się jak dziecko! - krzyknął, gdy  odeszłam od niego i ruszyłam w przeciwnym kierunku, niż wejście do szkoły. 

- Mercy! - krzyknął, lecz to nie był głos mojego przyjaciela. Przystanęłam i odwróciłam się. Niall stał obok Ryan'a i patrzył na mnie błagalnym wzrokiem. Podszedł do mnie, a ja starałam się na niego nie patrzeć. - Porozmawiajmy. - prosił.

- Nie mamy o czym Niall, mieliśmy zapomnieć. - powiedziałam i odważyłam spojrzeć się na jego twarz.

- Ale ja nie potrafię. - powiedział i chciał położyć dłonie na moich ramionach, ale się odsunęłam. Zobaczyłam w jego oczach ból i chciałam płakać, po raz kolejny. 

- Niall, nie utrudniaj tego. - powiedziałam. - Jasmine nas zniszczy, rozumiesz? 

- Papiery o rozwód zostały do niej wysłane. Będę się starał, dla nas. - powiedział. - Ona również mnie zdradziła i jest to najważniejszy argument. 

- Będzie się mścić. 

- Skończysz liceum i nigdy nie wejdzie Ci w drogę. 

- Skąd możesz to wiedzieć? 

- Będę Cię chronił, jak najlepiej będę umiał. - odpowiedział. - Proszę, Mercy, nie możemy o tym zapomnieć. 

- Chcesz się przekonać? - usłyszałam. Niall stanął obok mnie, a moim oczom ukazała się Jasmine. - Nie dam Ci tego rozwodu, rozumiesz? 

- Naprawdę chcesz się kłócić tutaj? - spytał blondyn. 

- To ja już sobie pójdę. - powiedziałam cicho i odeszłam od małżeństwa. Słyszałam jeszcze krzyk Niall'a, ale zignorowałam go. Złapałam Ryan'a za rękę i siłą wciągnęłam go do szkoły. 

- Mercy...

- Zamknij się. - przerwałam mu. W szatni zostawiliśmy kurtki i ruszyliśmy w kierunku klasy. 

Nie pozwolę, by ona zniszczyła mi życie.

***

Po lekcjach jak najszybciej chciałam dostać się na przystanek autobusowy, ale niestety mi się nie udało. Niall czekał na mnie przed szkołą i dosłownie błagał mnie na kolanach bym pojechała z nim do jego domu. Teraz siedziałam w jego samochodzie i byłam w drodze do jego domu. Nie spojrzałam na niego ani razu. Cały czas patrzyłam na widoki za oknem, ponieważ wiedziałam w jakim jest stanie i miałam ochotę płakać, co nie było niczym nowym. W końcu Niall zatrzymał samochód i zorientowałam się, że jesteśmy już na jego posesji. Wysiadłam z samochodu i ruszyłam za blondynem. Weszliśmy do środka, a ja ściągnęłam swoją kurtkę, którą ode mnie zabrał oraz ściągnęłam buty i weszłam za nim na górę. Przywitałam się z Panią Caroline, która posłała mi ciepły uśmiech. Weszliśmy do gabinetu Niall'a i od razu zajęliśmy kanapę pod ścianą. 

- Jak pięknie. - usłyszałam. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Jasmine, która akurat wchodziła do gabinetu. Zajęła krzesło przy biurku i wpatrywała się w nas z wrednym uśmiechem. 

- Co tu robisz? Chciałem porozmawiać z Mercy. - powiedział zachrypniętym głosem. 

- Chciałam tylko zapytać, co to jest? - spytała i pokazała Niall'owi biała kartkę papieru.

- Ślepa jesteś? Papiery rozwodowe. 

- Przecież wyraźnie powiedziałam Ci, że nie dam Ci rozwodu. - odparła z dumnym uśmiechem. 

- Dlaczego? Dlaczego tak bardzo mnie niszczysz? - spytał i wiedziałam, że jest na skraju łez. - Nie możesz pozwolić na to, bym był szczęśliwy? 

- Przecież jesteśmy razem szczęśliwi. - uśmiechnęła się. 

- Chyba tylko Ty. Dostawałaś kasę na wszystko. Ciuchy, fryzjera, kosmetyczkę, a nawet cholerne spa. Tylko to Cię uszczęśliwiało. - powiedział. - Chcesz tylko i wyłącznie mojej kasy. 

- To nie prawda. - broniła się. - Kocham Cię. - to łamało moje serce.

- Ale ja nie kocham Ciebie. - powiedział szybko. - Możesz już odpuścić? Mogę wziąć rozwód z mojej winy, mogę Cię spłacać, ale nie chcę być z Tobą dłużej. Chcę być z Mercy. 

- Nie dam Ci tego cholernego rozwodu! - krzyknęła.

- Czemu?! - Niall również się uniósł. Ja nadal siedziałam cicho, bałam się odezwać. - Czemu mi go nie dasz?! - krzyknął, a Jasmine spuściła głowę. - Odpowiedz! - zażądał. 

- Nie pozwolę być był z jakąś małolatą! - krzyknęła. To chyba był czas kiedy powinnam się wycofać. Wstałam z kanapy, a Niall od razu zareagował łapiąc mnie za rękę. - Niech idzie! I tak za dużo już zniszczyła.

- Zamknij się. - syknął. - Jeszcze dzisiaj spakujesz swoje rzeczy i wyniesiesz się do hotelu rozumiesz?!

- Nie możesz wyrzucić mnie z mojego domu!

- Owszem mogę, bo dom jest mój. - zakpił. 

- Kiedy się wyniosę, będziesz mógł ją pieprzyć, o to Ci chodzi? 

- Zejdź mi z oczu. - warknął, a Jasmine wstała z krzesła, a ja nadal stałam wpatrując się w blondyna. - Mercy, proszę powiedz coś. 

- Chcesz ją wyrzucić z domu? - spytałam cicho. - Nie możesz...

- Mogę. - przerwał mi wstał z kanapy. - I zrobię to. - dodał i złapał moją drugą rękę. 

- Dlaczego nie możesz zapomnieć? - spytałam.

- Bo za bardzo Cię kocham. 

XXXX

Uznajmy, że liceum trwa cztery lata :) 

Jesteśmy na 59 miejscu w Fanfiction z Lawyer! 

Cieszę się, że zaszło aż tak wysoko! :) 

Marcelina x 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top