22.
Wróciłam do domu zaraz po lekcjach i w progu od razu przywitała mnie Eleanor. Nocowała u Louis'a, a mój brat stwierdził, że od razu przedstawi ją rodzicom. Niestety ja nie miałam takiej możliwości. Układałam sztućce obok talerzy, które układała dziewczyna mojego brata, gdy w tym czasie brunet kończył robić obiad. Widziałam jak brunetce trzęsły się ręce, ale kompletnie nie miała się czym martwić. W domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi, gdy w tym czasie Louis postawił obiad na stole. Wyszedł z kuchni, a ja podeszłam do brunetki.
- Spokojnie, polubią Cię. - uśmiechnęłam się w jej stronę, a ona odetchnęła głęboko.
- Mercy. - usłyszałam. Odwróciła się i zobaczyłam moją mamę, a za nią Mark'a. Podeszłam do wysokiej brunetki i przytuliłam ją, po czym podeszłam do mojego ojczyma i również go objęłam.
- Mamo, Mark. - zaczął Louis. - Chciałbym wam przedstawić moją dziewczynę Eleanor, Eleanor to moja mama Johannah i mój ojczym Mark. - powiedział i zauważyłam jak dziewczyna ścisnęła mocniej dłoń mojego brata. Moja mama nie zwlekała z uściśnięciem ręki tylko od razu przyciągnęła brunetkę do uścisku. Mój brat podszedł do mnie, gdy nasi rodzice witali się z dziewczyną. - I czego ona się tak obawiała? - spytał cicho.
- Nie mam pojęcia. - powiedziałam. Znów usłyszałam dzwonek do drzwi i powiedziałam, że tym razem ja otworzę. Weszłam do korytarza i otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się wysoki blondyn. - Niall, co tu robisz? - spytałam.
- Mam ważną sprawę do...
- Niall, co tu robisz? - obok mnie pojawił się Louis.
- Mam Ci o przekazania ważną sprawę. - powiedział szybko blondyn, a po tonie jego głosu słyszałam, że to dość poważne.
- Wejdź, pójdziemy do mojego gabinetu. - powiedział Louis. Niall wszedł do środka i razem weszli na górę. Zamknęłam drzwi i wróciłam do kuchni, gdzie moi rodzice żwawo rozmawiali z Eleanor. Usiadłam na krześle i uśmiechnęłam się lekko d dziewczyny, która również oddała gest. Po paru minutach do kuchni wrócił Louis. W ręku trzymał koniak i od razu wiedziałam, że to coś poważnego. - Albo zabiję siebie albo ją. - warknął i wypił całą zawartość szklanki.
- Co się stało? - spytałam.
- Ta suk...Holly powiedziała, że jest w ciąży. - odpowiedział.
- Louis, na pewno wszystko się ułoży, zobaczysz. - powiedziała mama, a brunet westchnął i odłożył szklankę do zmywarki. Usiadł przy stole i wszyscy zaczęli jeść przyrządzony przed Louis'a obiad.
***
Następnego dnia wróciłam ze szkoły około piętnastej. Mama robiła obiad, Mark oglądał telewizję, a Louis jak zwykle był w pracy. Usiadłam obok ojczyma na kanapie i zaczęłam oglądać z nim program kulinarny. Mój spokój nie trwał długo, ponieważ usłyszałam dzwonek do drzwi. Westchnęłam i wstałam z kanapy. Weszłam do korytarza i otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się Niall.
- Louis'a nie ma. - powiedziałam, a on się uśmiechnął.
- Widzę, że zamieniliśmy się kwestiami. - powiedział, a ja się zaśmiałam.
- Wejdź, powinien zaraz wrócić. - powiedziałam i przepuściłam go w drzwiach. Zamknęłam drzwi i wskazałam ręką salon. Zaśmiał się i wszedł do salonu, lecz stanął widząc Mark'a oraz moją mamę.
- Kim Pan jest? - spytała i wytarła dłonie w ściereczkę.
- Niall Horan, prawnik Louis'a i... - uciął.
Nie rozpędzaj się, Horan.
- To Pan pomoże mojemu synowi? - podniosła brew do góry.
- Tak. - odpowiedział, a ja nie chcąc wzbudzać podejrzeń, wróciłam na kanapę.
- Niech Pan usiądzie, Louis dzwonił, że wróci za góra dwadzieścia minut. - powiedziała, a ja miałam ochotę wybuchnąć śmiechem widząc jego przestraszoną minę. Usiadł na fotelu, a ja spoglądałam na niego kątem oka.
- Ile Pan już robi w tej branży? - spytał Mark, a ja miałam ochotę tarzać się po ziemi ze śmiechu.
- Trzy lata. - odpowiedział.
Czyżby wrócił stary Niall?
- Ma Pa żonę? - spytał, a ja parsknęłam śmiechem. Spojrzeli na mnie zdziwieni, a ja nie wiedziałam co zrobić.
- Coś mi się tylko przypomniało. - powiedziałam pierwszą rzecz jaka przyszła mi do głowy.
- Tak, mam żonę. - odpowiedział.
- A dzie...
- Mark, przestań. - powiedziałam.
- Dobra już dobra. - powiedział i wrócił wzrokiem na telewizor, a ja spojrzałam na Niall'a, który tłumił w sobie śmiech. - Czym zajmuję się Pana żona?
- Mark! - krzyknęłam.
- Spokojnie, Mercy. - zaśmiał się blondyn. - Jest nauczycielką matematyki.
- Do tego moją korepetytorką. - mruknęłam cicho, ale chyba nie usłyszeli.
- To już wiem dlaczego poprawiłaś oceny z matmy. - powiedział uradowany. - Panie Horan...
- Wystarczy Niall. - przerwał.
- Niall, musisz podziękować swojej żonie. - powiedział mój ojczym.
- Mark, idź sprawdź czy nie ma Cię w kuchni. - powiedziałam, a brunet się zaśmiał i wstał z kanapy. Wyszedł z salonu, a ja uderzyłam się poduszką w głowę.
- Rodzinne pytania. - zaśmiał się blondyn, a ja spojrzałam na niego z ostrzegawczym spojrzeniem.
- Przepraszam za niego, jest po prostu... - ucięłam.
- Taki jak Ty? - podniósł lewą brew do góry.
- Och, idź sprawdź czy nie ma Cię w Twoim domu. - mruknęłam, na co uśmiechnął się szeroko. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu i podniosłam ręce w geście triumfalnym. - Kocham Cię Louis! - krzyknęłam.
- Za co? - zaśmiał się i wszedł do salonu.
- Za to, że nie musiałam spędzać z nim dużo czasu. - wskazałam na Niall'a.
- Ranisz. - powiedział z udawanym bólem.
- Bywa. - wzruszyłam ramionami. Louis i Niall wyszli z salonu, mówiąc, że idą do gabinetu, a obok mnie znów pojawił się Mark.
- Fajny ten Niall. - szepnął w moją stronę.
- Taa, może być. - mruknęłam i przeniosłam wzrok na telewizor. Mark zaśmiał się i również wrócił do oglądania telewizji.
***
Pól godziny później całą piątką jedliśmy obiad przygotowany przez moją mamę. Niall upierał się, że nie zostanie u nas, lecz kto odmówi mojej mamie?
- A Ty Mercy. - spojrzałam na moją mamę. - Kiedy nam przedstawisz swojego chłopaka? - spytała i wsadziła do ust sałatkę.
Już go znasz, siedzi obok Ciebie.
- Nie mam chłopaka. - mruknęłam.
- Och, nie żartuj. Od wczoraj bujasz w obłokach. - powiedziała.
- Nie od wczoraj, mamo. - powiedział Louis, a ja zmroziłam go wzrokiem.
- Więc kto to? - spytała.
Ten blondyn z niebieskimi oczami.
- Nikt, naprawdę. - powiedziałam i ukradkiem spojrzałam na blondyna, który tylko uśmiechnął się pod nosem. - Nie mam chłopaka i w najbliższej przyszłości nie zamierzam mieć. - kłamałam dalej. Moja mama wzruszyła jedynie ramionami i kontynuowała jedzenie obiadu, a ja i Niall pisaliśmy do siebie krótkie wiadomości, za co ja dostałam ochrzan, a on tłumaczył się, że to z pracy.
Dzięki, skarbie.
Po obiedzie mama posprzątała talerze, Mark i ja wróciliśmy na kanapę, a Louis i Niall wrócili do gabinetu.
- I tak wiem, że masz chłopaka. - na fotelu usiadła moja mama.
- Mamo! - krzyknęłam.
- Dobrze, już dobrze. - zaśmiała się. - Tylko po prostu jesteś tak dziwnie szczęśliwa, oczy Ci się świecą i...
- To nie oznacza, że mam chłopaka, prawda? - przerwałam jej.
- Prawda, prawda. - westchnęła. Chciałabym im tak bardzo powiedzieć całą prawdę, ale wiem, że nie mogę. Po pierwsze Niall jest starszy, po drugie ma żonę, po trzecie wydziedziczyliby mnie gdyby dowiedzieli się, że rozbiłam mu małżeństwo. To miała być nasza tajemnica.
O której nikt nie mógł się dowiedzieć.
Lecz pomyliłam się.
XXXX
Witam :)
Miałam wam zrobić wczoraj maraton i zapomniałam, przysięgam. Zapomniałam!
Marcelina x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top