17.
- A tu jest nasza sypialnia. - powiedział Niall i otworzył drzwi. Weszłam do środka, a moja szczęka dotykała już ziemi.
- Mogę tu zamieszkać? - spytałam, a blondyn się zaśmiał.
- Czyli, że i się podoba. - stwierdził.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - odparłam ze śmiechem. Spojrzałam jeszcze raz na sypialnie i naprawdę mogłabym zostać tutaj do końca życia.
Niall postawił nasze walizki pod jednymi z drzwi i podszedł do mnie. Oplótł ramiona w okół mojej talii i cmoknął mnie w nos, a ja się zaśmiałam. Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu, a Niall schylił się i zaczął całować moją szyję. W końcu natrafiłam na szafkę noną, na której było zdjęcie Jasmine i Niall'a. Poczułam okropne uczucie w sercu, ponieważ ja zawsze będę tą drugą. Blondyn chyba wyczuł, że jest coś nie tak, bo podniósł głowę i spojrzał na mnie. Powędrował wzrokiem do obiektu, w który się wpatrywałam, po czym puścił mnie i podszedł do szafki. Wziął do reki ramkę, po czym wyciągnął z niej zdjęcie i podarł je na drobne kawałeczki. Dopiero po chwili dotarło do mnie, co tak naprawdę zrobił. Przecież musiał przyjeżdżać tutaj z Jasmine i ona na pewno zorientuję się, że brakuję jednego zdjęcia.
- Nie zamartwiaj się o Jasmine, ona się teraz nie liczy. - odezwał się.
- Niall, ja zawsze będę tą drugą. - powiedziałam.
- To nie prawda.
- Prawda. Ja nigdy nie będę mogła iść z Tobą za rękę przez ulicę, nie będę mogła całować, przytulać Cie publicznie, nie będę mogła uwieczniać nigdzie naszych zdjęć, bo ani Jasmine ani Louis o nas nie wiedzą. - powiedziałam, a pod powiekami poczułam łzy. Zamrugałam kilka razy, żeby je odgonić.
- Za kilka miesięcy będziesz mogła. - odparł.
- Co? - spytałam.
- Składam sprawę o rozwód, mój prawnik już nad tym pracuję. - wyjaśnił i podszedł do mnie.
- Nie możesz tego zrobić, nie możesz zniszczyć sobie życia przez gówniarę. - powiedziałam szybko.
- Nie zniszczę sobie życia, Mercy. Ja je tylko polepszę. - uśmiechnął się i położył dłonie na moich policzkach.
- Może zniszczyć Ci karierę. - dodałam.
- Wybronię się. - odparł. - A teraz o tym nie myśl, cieszmy się wakacjami i sobą. - cmoknął mnie w środek ust. - Rozpakujemy się i coś zjemy, okej? - spytał.
- Okej.
***
- Ryan, może lepiej tego nie rób. - powiedziałam, gdy mój przyjaciel chciał pomóc Niall'owi w kolacji.
- Mercy, robiłem już to nie raz. - machnął ręką, w której miał łyżkę tak, że sos, który na niej był znalazł się na mojej i Brad'a twarzy. - Ups. - schował łyżkę za plecy.
- Zabiję Cię. - syknęłam.
- Śpisz na podłodze. - warknął Brad.
- Czyścisz kuchnię. - powiedział Niall i wskazał na podłogę i blat kuchenny.
- Dlatego nikt nigdy nie wpuszcza Cię do kuchni. - powiedziałam i ściereczką starłam sos z twarzy, po czym podałam ją Brad'owi.
- Przepraszam bardzo, ale moich tostów nikt nie pobiję. - oburzył się.
- Tak, szczególnie tych ostatnich, gdy prawie spaliłeś moją kuchnię. - powiedziałam, a Niall cicho się zaśmiał.
- To wszystko przez Brad'a.
- Najlepiej zrzucić na mnie. - mruknął. - Naprawdę śpisz na podłodze. - dodał, a ja zaśmiałam się cicho.
To naprawdę będzie udany wyjazd.
***
Obudziłam się rano opleciona rękami w talii. Uśmiechnęłam się lekko i odwróciłam głowę. Ujrzałam spokojną twarz Niall'a. Usta miał lekko rozchylone, włosy opadały na jego czoło. Wyglądał tak słodko i nikt przenigdy nie powiedziałby, że jest surowym prawnikiem. Poczułam jak się porusza, a po chwili rozchylił powieki i spojrzał na mnie. Odwróciłam się w jego stronę, a on cmoknął mnie w usta.
- Dzień dobry. - powiedział zachrypniętym głosem.
- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się.
- Wstawać frajerzy! - usłyszałam zza drzwi.
- Zabiję go kiedyś, przysięgam. - mruknęłam, a blondyn się zaśmiał. Wygramolił się z kołdry, a ja okryłam się bardziej i spojrzałam na drzwi. Niall otworzył drzwi, a do środka wszedł mój przyjaciel.
- Nici z naszego wyjścia, pada deszcz. - poinformował nas.
- Dobranoc. - powiedziała wesołym tonem i wtuliłam twarz w poduszkę.
- O nie młoda damo! - krzyknął mój przyjaciel i zerwał ze mnie kołdrę. Skuliłam się czując zimno, choć spałam w dresach i koszulce.
Tak, jestem zmarzluchem.
- Jestem od Ciebie starsza o trzy miesiące. - powiedziałam.
- Ale na pewno nie mądrzejsza. - powiedział pod nosem, lecz go usłyszałam. Chwyciłam do reki poduszkę i rzuciłam w stronę przyjaciela. - Brad robi śniadanie, więc lepiej ruszcie te swoje seksowne tyłeczki i zejdźcie na dół.
- Daj nam dziesięć minut, Ryan. - zaśmiał się Niall.
- Tylko ja ie chcę zostać jeszcze wujkiem. - pogroził nam palcem, a a rzuciłam w niego drugą poduszką. - Okej, wychodzę. - powiedział i wyszedł zamykając drzwi.
- Powiedz mi jak wytrzymałam z nim dziewiętnaście lat? - spytałam, gdy blondyn położył się obok mnie i okrył nas kołdrą. - Przecież z tym człowiekiem się nie da żyć!
- Słyszałem! - krzyknął Ryan, a Niall wybuchł śmiechem.
- Widzisz! - usiadłam na łóżku. - To wcale nie jest zabawne! - dźgnęłam go w bok.
- Jest. - uśmiechnął się w moją stronę, a ja po chwili zaśmiałam się.
- Jest.
XXXX
Miałam dać to, ponieważ chciałam zobaczyć waszą reakcję, ale nie powstrzymałam.
Marcelina x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top