08.
Stałam przed wielką willą i co chwilę wahałam się czy zadzwonić dzwonkiem. Przygryzłam wargę i w końcu nacisnęłam mały guziczek, a po całym domu rozniosła się melodyjka. W końcu drzwi się otworzyły, a moim oczom ukazała się kobieta około sześćdziesiątki.
- Dzień dobry, ja do pani Jasmine Horan. - przywitałam się.
- Przykro mi, nie ma jej w domu. - powiedziała.
Super, umawia się ze mną na korepetycję.
- Przyjdę...
- Caroline, kto przyszedł?! - usłyszałam znajomy głos, a po chwili obok kobiety pojawił się Niall. - O witaj Mercy. - przywitał się.
- Cześć. - przywitałam się cicho.
- Caroline wpuść ją i zaprowadź do salonu. - poinformował Niall i odszedł, a kobieta wpuściła mnie do środka. Ściągnęłam swoje buty i poszłam za kobietą do ogromnego salonu. Ten dom był niewiele większy od mojego, ale i tak robił na mnie ogromne wrażenie. - Napijesz się czegoś? - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam młodego prawnika.
- Soku. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.
- Na pewno? Na dworze jest dość chłodno, a Ty przyszłaś w trampkach i bluzie. - zauważył. - Zrobię Ci herbaty. Usiądź. - dodał i zniknął w kuchni. Ściągnęłam plecak z ramion i odłożyłam go na ziemię. Usiadłam na kanapie i zaczęłam rozglądać się po wnętrzu. - Jasmine powinna zaraz wrócić. - wzdrygnęłam się lekko. Spojrzałam na Niall'a, który wchodził do salonu z dwoma kubkami parującej herbaty. Usiadł obok mnie i podał mi jeden czerwony kubek. Uśmiechnęłam się lekko do niego i zamieszałam herbatę.
- Chcę mieć to już za sobą. - mruknęłam.
- Nie będzie aż tak źle. - zapewniał mnie.
- Gdyby nie to, że Twoja żona coś sobie ubzdurała, nie było by mnie tu. - mruknęłam i upiłam łyk herbaty.
- Co się znów stało? - spytał.
- Nie chcę przepuścić mnie do następnej klasy, bo uważa, że nie radzę sobie z materiałem, a mam same trójki i dwójki. Wzywała do szkoły Louis'a i powiedział jej dokładnie to samo co ja, a i tak dostałam korepetycję. - powiedziałam.
- Może z nią pogadam i...
- Nie, to nic nie zmieni. - przerwałam mu.
- Postaram się. - nalegał.
- Nie, Niall, dzięki za chęci. - odparłam. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu i od razu wiedziałam, że to Jasmine.
Przecież nie mieli dzieci.
Do salonu weszła wysoka brunetka i uśmiechnęła się w moją stronę. Podeszła do Niall'a i pocałował go w usta, a ja odwróciłam wzrok na swoją herbatę.
- Rozpakuję zakupy i zabieramy się do pracy. - powiedziała Jasmine, a ja podniosłam głowę i przytaknęłam. Kobieta weszła do kuchni, a ja znów zostałam z Niall'em sam na sam.
- Życz mi powodzenia. - mruknęłam, a on się zaśmiał. Wypiliśmy do końca herbatę i Niall ulotnił się z salonu.
- Pójdę po materiały i zaraz wracam. - powiedziała i zniknęła. Ja znów zaczęłam rozglądać się po wnętrzu i jedno zdjęcie przykuło moją uwagę. Przedstawiało Niall'a i Jasmine, wyglądali na szczęśliwych.
Odwróciłam wzrok od zdjęcia, gdy w tym czasie Jasmine weszła do salonu.
Dlaczego czuję się zazdrosna?
***
- O mój Boże! - pisnął Ryan. - Ty się zakochałaś!
- Co? Nie, nie zakochałam się. - zaprzeczałam. - Znam go tydzień, nawet nic o sobie nie wiemy, więc jak mogę się w nim zakochać?
- Nie wiem, ale wiesz, to może być miłość od pierwszego wejrzenia. - mruknął.
- Pierwszego wejrzenia, tak? Przez pierwsze dni wcale go nie lubiłam, był arogancki, był dla mnie chamski i od czasu do czasu mnie ignorował.
- Takiego go pokochałaś. - uśmiechnął się głupio.
- Nie zakochałam się, nie rozumiesz?
- Mercy, oboje dobrze wiemy co czujesz.
- Czuję złość, gdy widzę go z Jasmine, to wszystko. Daj mi spokój.
- Zauroczyłaś się. Przyznaj, Horan jest przystojny, sam chciałbym go pieprzyć, a nie lubisz jego żony, bo to nie Ty jesteś na jej miejscu. - powiedział, a ja pierwszy raz słyszałam tak głębokie słowa od Ryan'a.
Nawet z tym pieprzeniem.
Może i miał rację. Może zauroczyłam się w Niall'u, ale nie mogę tego od razu nazwać miłością, znam go tydzień. Niall jest przystojnym, młodym mężczyzną, którego lubię i chcę spędzać z nim czas.
- Więc teraz wstajesz i ubierasz jak najlepszą sukienkę i idziesz do niego. - powiedział mój przyjaciel.
- Nie mam sukienek. - przypomniałam mu.
- Idziemy na zakupy. - powiedział szybko.
- Nie, nie będę się dla niego stroić. On ma żonę i widzę, że jest z nią szczęśliwy, nie mam zamiaru psuć mu związku. - powiedziałam i spojrzałam na parking szkoły. Z samochodu wysiadł Niall z Jasmine i od razu brunetka zarzuciła ręce na szyję blondyna i pocałowała czule w usta.
- Chciałabyś być na jej miejscu, co? - spytał Ryan.
Chciałabym?
XXXX
Zaczynamy maraton :)
Marcelina x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top