ROZDZIAŁ DODADKOWY - PERSPEKTYWA LAURENCE'A

To tyle ❤️
Do zobaczenia w 2 części i w innych moich książkach ❤️

Możecie dodawać posty z #Laurence lub mnie pod nimi oznaczać. Będę wdzięczna za każde wsparcie w mojej twórczości. Świetnie się bawiłam czytając komentarze i pisząc historię nieco inną od tych, które dotychczas pisałam.

Love,
Vi

Ig: za_ksiazka
Tt: zaksiazka
___________________________

Victoria była piękna. Niezaprzeczalnie. Jej oczy w kolorze nieba, były najpiękniejsze w jakie patrzyłem. Patrzyłem dzień w dzień jak walczy sama ze sobą, stając się zupełnie niezależna od swojej matki. Od kogokolwiek. Ona nie powinna potrzebować nikogo. Była silna, młoda, odważna. Gdyby chciała podbiłaby cały świat.

Gdy pierwszy raz Elizabeth przyszła do Stowarzyszenia nie chciałem wierzyć, że to jeszcze dziecko ma być naszą nadzieją. Była strachliwa i mała. Przypominała mi robaka, którego można zgnieść butem. Ale gdy pierwszy raz ją ujrzałem, wtedy gdy kradliśmy żywność dla biednych rodzin, które swoje uprawy oddawali im, byłem bardziej niż zachwycony. Nie wydała nas. Nie zrobiła tego wtedy ani później. A miała naprawdę wiele okazji.

I cóż, począć. Zakochałem się. Na zabój. Każde nasze spotkanie, każde jej spojrzenie w moją stronę wywoływały szybsze bicie mojego serca. Dopiero teraz w dzień jej koronacji jestem w stanie się do tego przyznać sam przed sobą.

Nie mam odwagi jej tego napisać w liście, a co dopiero powiedzieć w twarz.

Czasem nie wiem co powiedzieć, gdy w końcu ją widzę. Na jej urodzinach.... wyglądała zniewalająco. Łaknąłem jej dotykać przez całe przyjęcie. Chciałem ją pocałować na oczach tych wszystkich ludzi. Wpić się w jej usta i zamknąć w moich ramionach. Nie uczyniłem tego. Prawdopodobnie skończyłbym na dnie jakieś rzeki lub w czynnym wulkanie. Była do tego zdolna zostawiłem dla niej egzemplarz „Romeo i Julia" z ususzoną różą w środku. Mam nadzieję, że jej się spodobał. Nic nie mówiła. Cóż miała mówić, skoro zaledwie kilka godzin później zmarł jej wuj, którego mocno kochała.

Żal ściskał moje serce, gdy zobaczyłem ją przed cmentarzem, gdzie teoretycznie nie miałem wstępu. Ale gdy tylko się dowiedziałem, poczułem to. Poczułem, że muszę z nią być. Poczułem ochotę chronienia jej i zaopiekowania się nią. Nie jestem dumny z swojego występku, który opisałem kilka stron wcześniej. Tamta dziewczyna nigdy już więcej nie pojawi się przy moim boku. Nie chce ponownie ranić w ten sposób mojej malutkiej Królowej mojego serca.

Nie wiem jeszcze co zrobię z moimi uczuciami do niej. Nie chcę jej ograniczać. Boję się także jej odrzucenia. Nie chcę skończyć jak Romeo, który popełnił samobójstwo. Chcę być nią, być szczęśliwy.

Dawno temu przestało mi zależeć na planie, mieliśmy realizować z Stowarzyszeniem.

Po koronacji i zaakceptowaniu przez Parlament nowej ustawy Victoria miała zostać obalona. Pierwsza temu sprzeciwiła się Noemi. A to było dziwne, skoro tak bardzo jej nie lubiła. Potem każdy z nas przekonał się o dobroci serca Victorii. I każdy z nas ją pokochał.

Noemi radziła mi abym zawalczył o jej serce.

Zdobył ją.

Być może to zrobię.

Rozkocham w sobie moją malutką Królową, a będziemy żyć razem długo i szczęśliwe. Jak w bajkach, które opowiadała mi matka.

Kocham cię, moja mała Królowa.

Laurence

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top