11

(Minho)

Opierając się o zniszczony, ceglany murek wpatrywałem się w jedną z największych szkół średnich w mieście. Obserwowałem uważnie uczniów, którzy wychodzili ze szkoły. Niektórzy przechodząc obok mnie rzucali mi nieprzychylne spojrzenia, a jeszcze inni w rozmowie ze znajomymi używali szerokiej gamy przeróżnych przekleństw.

Byłem starszy od nich wszystkich o maksymalnie cztery lata, a mimo to byłem przerażony takim zachowaniem. Nie przypominałem sobie, abym taki był jeszcze rok temu, gdy kończyłem szkołę.

Wśród wszystkich ludzi, którzy będąc w mundurkach wyglądali bardzo podobnie do siebie wypatrywałem Jisunga. Jego rozmowa z ojcem była jedną częścią mojego planu, a spotkanie w dzień, aby poprawić mu humor drugą. Najbardziej stresowałem się jednak wieczorem, gdyż chłopak miał u mnie nocować. Chciałem, aby w końcu pierwszy raz od dawna mógł się wyspać.

Po kilkunastu minutach stania przy murku zaczynałem odczuwać delikatnie znudzenie. Założyłem ręce na klatkę piersiową i w dalszym ciągu obserwowałem tłum uczniów, który zmniejszał się z każdą minutą.

Spojrzałem chyba setny raz na drzwi do budynku, a moje serce zabiło o wiele mocniej niż powinno, gdy ujrzałem osobę, której tak wyczekiwałem.

Chłopak nie zdążył mnie zauważyć, gdyż zawzięcie opowiadał coś swojemu koledze. Smutno mi się patrzyło na to, jak jego towarzysz ciągle pisał coś na telefonie i zdawał się go nie słuchać. Jisung dźgnął go łokciem w bok dwa razy, lecz nadal nie wydobył żadnej reakcji. W końcu westchnął zawiedziony i zaczął się rozglądać. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, uśmiech na nowo pojawił się na jego twarzy.

Pomachałem mu nieśmiało, a on powiedział coś swojemu koledze, po czym zaczął iść w moją stronę. Widziałem jak najpierw mierzy spojrzeniem Jisunga, a później mnie. Końcowo odszedł w przeciwną stronę niewzruszony.

- Hej! Naprawdę przyszedłeś - powiedział podekscytowany, a ja poczułem przyjemne ciepło w klatce piersiowej. Kochałem fakt, że tak bardzo cieszy się na mój widok.

- Oczywiście, nie rzucam słów na wiatr - dźgnąłem go w brzuch żartobliwie, na co się skrzywił.

- Ostatni raz ze szkoły odbierał mnie tata w... Nie wiem, drugiej klasie podstawówki? - mruknął rozbawiony, na co się zaśmiałem.

- No widzisz. Dobra, chodźmy. Wiem już, gdzie cie zabrać - machnąłem ręką i oboje zaczęliśmy iść. - Ponieść ci plecak? - zasugerowałem cicho.

- Nie, luz. Wywaliłem prawie wszystko do szafki - zapewnił, a ja skinąłem głową. Przed oczami znowu miałem Jisunga z jego kolegą i poczułem falę ciekawości kim on jest.

- Tak w ogóle, kim był ten chłopak z którym wyszedłeś ze szkoły? - zapytałem spoglądając na niego. Przez chwilę szliśmy w ciszy.

- Seungmin. Mój... Kolega. Chyba - ostatnie słowo powiedział prawie niesłyszalnie. - Chodzimy razem do klasy. A co?

- Tak pytam... Chyba cię nie słuchał.

- Pewnie pisał ze swoimi przyjaciółmi. Z resztą, wywalone na niego. Po szkole oboje o sobie zapominamy - machnął ręką i szybko zmienił temat, a ja przytaknąłem.

Idąc u boku chłopaka wpatrywalem się w jego boczny profil. Jako, iż był dzień, w końcu ponownie mogłem mu się przyjrzeć. Słuchanie co mówi okazało się być naprawdę ciężkie, gdyż chciałem pochłonąć jak najwięcej elementów jego wyglądu. W końcu, nie często miałem do tego okazję. Jisung naprawdę był najładniejszą osobą, jaką w życiu poznałem.

I mimo, iż nigdy nie poświęcałem zbyt dużo czasu na zastanawianie się nad moim wyglądem, nagle poczułem się nim nieco zmartwiony. No bo, czy Jisung również mógł o mnie powiedzieć, że wyglądam conajmniej dobrze? Czy nie brakowało mi niczego? Nie powinienem czegoś zmienić? Swojego stylu, albo może włosów?

- Chyba mnie nie słuchasz - mruknął niezadowolony, wyrywając mnie z zamyślenia.

- Przepraszam. Co mówiłeś? - zapytałem, przygryzając dolną wargę.

- W sumie to nic ciekawego. Nad czym tak myślałeś? - zamilkłem na chwilę. Zastanawiałem się, czy powiedzieć prawdę. W końcu, jakbym zadał mu to pytanie, może powiedziałby mi co zrobić, abym wyglądał lepiej.

- Em... Myślisz, że powinienem zmienić coś w swoim wyglądzie? - chłopak na chwilę się zatrzymał, a ja za nim. Przypatrywał mi się uważnie ze zmarszczonymi brwiami, przez co poczułem się odrobinę niezręcznie.

- Hm... Nie. Według mnie wygladąsz dobrze - stwierdził i zaczęliśmy iść dalej. - A co cię wzięło na takie namysły?

- Nie wiem - zaśmiałem się niezręcznie, po czym zmieniliśmy temat.

A więc według Jisunga wyglądałem 'dobrze'. Z jednej strony było mi miło, ale z drugiej strony czułem się zawiedziony. W końcu, mogłem być czymś więcej. Chciałem wyglądać bardzo dobrze, albo i jeszcze lepiej.

‧₊˚✮彡

Przepuszczając chłopaka w drzwiach, oboje weszliśmy do średniego rozmiaru restauracji. Gdy jeszcze chodziłem do liceum, przychodziłem tu na obiad prawie codziennie. Lubiłem sposób, w jaki było urządzone pomieszczenie oraz klimat, który w nim panował. Pomagał mi się relaksować podczas stresujących dni.

- Zabrałeś mnie do restauracji? - zapytał rozbawiony Jisung, rozglądając się po wnętrzu.

- Pewnie jesteś głodny po szkole - wzruszyłem ramionami i skierowałem się w stronę jednego ze stolików na poncu pomieszczenia.

- Ładnie tu - przyznał zachwycony, na co się ucieszyłem. Miałem ogromną nadzieję, że mu się spodoba.

- No... Kiedyś bywałem tu codziennie - wyznałem i otworzyłem otrzymane od kelnera menu. - Ja stawiam.

- Ooo, jak stawiasz, to muszę się najeść za wszystkie czasy - zaśmiał się, po czym wlepił wzrok w kartę.

W restauracji spędziliśmy prawie dwie godziny. Zapewne siedzielibyśmy tam dłużej, gdybyśmy nie zostali wyrzuceni. W pewnym momencie Jisungowi coś strzeliło do głowy i zaczął opowiadając najbardziej żenujące sytuacje ze swojego życia, przez co oboje nie mogliśmy wytrzymać ze śmiechu. Dobrze mi znana starsza pani, która była właścicielka miejsca grzecznie nas wyprosiła, żartobliwie mówiąc, że się na mnie zawiodła.

- Ja nie mogę, chyba jeszcze nigdy mnie z nikąd nie wywalono - wydukał przez śmiech Jisung, na co pokręciłem głową.

- Poważnie?! Jakim cudem? Mnie notorycznie wypraszano z klasy podczas lekcji...

- No nie wiem, zazwyczaj mi nic nie odwalało.

Uspokojenie się zajęło nam bardzo dużo czasu, gdyż tym razem to ja podzieliłem się kilkoma zabawnymi sytuacjami z życia. Kochałem opowiadać o różnych rzeczach chłopakowi i bardzo chciałem, by poznał każdy najmniejszy fragment mnie. Czułem, jak przepadałem z każdym dniem coraz bardziej i powoli moje serce zaczynało należeć do Jisunga... Choć nigdy w życiu bym mu tego nie wyznał. Chciałem, by wiedział wszystko, lecz to była jedyna rzecz, której nie umiałbym powiedzieć. W końcu nie miałem pojęcia jak by zareagował.

Krążyliśmy po mieście bez celu, zwracając na siebie uwagę wielu ludzi Większość z nich obdarowywała nas zirytowanymi spojrzeniami, lecz żadne z nich nas nie obchodziło. W mojej głowie był tylko Jisung i naprawdę miałem nadzieję na go, że w jego głowie byłem tylko ja.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top