10
Wziąłem głęboki wdech i wbiłem wzrok w moje drżące dłonie. Po chwili zobaczyłem dodatkową rękę, która chwyciła jedną z moich. W ciszy obserwowałem kciuk Minho, który kojąco gładził wierzch mojej dłoni. Było to naprawdę przyjemne.
Chłopak cierpliwie czekał, aż zacznę mówić. Jego dotyk pomógł mi nieco się uspokoić.
— Nie wiem, czy mój ojciec nie byłby zirytowany, jakbym ci powiedział. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy i trochę udaję, że mnie to nie rusza... – wydukałem nieśmiało.
— Twojego taty tu nie ma – powiedział cicho.
— To trochę głupie – nerwowo ścisnąłem rękę Minho. — Nie będziesz mnie oceniać? Ani... Mojej dziwnej sytuacji?
— Nie będę – zapewniłem go. Chłopak westchnął i przez chwilę siedzieliśmy w ciszy.
— Więc... Mój ojciec pracuje dużo. Naprawdę dużo. Z domu wychodzi rano i wraca późnym wieczorem, może po dwudziestej drugiej. Nie rozumiem za bardzo czemu, skoro nie mamy problemów z pieniędzmi. W sumie mamy ich nadmiar. Nie słyszałem nigdy słów, że robi to wszystko dla mnie, bo nigdy na nic nie narzekałem. Nie robiłem mu scen, że nie poświęca mi w ogóle czasu, ani też nie prosiłem o rzeczy, których nie potrzebowałem. Więc skoro oboje jesteśmy skromni, to na cholerę on tyle pracuje? Szczerze, nigdy też nie pokazałem mu, że doceniam cokolwiek. Ale on tego ode mnie nie oczekiwał. Może jest pracoholikiem? Nie wiem, ale dopiero teraz zaczynają się schody – przerwałem na chwilę wypowiedź, czując okropny ból w gardle. Mimo tego, starałem się kontynuować. — Nie rozumiem jego zachowania w ostatnim czasie. Którejś nocy zaprosił swoich kolegów do naszego domu i zaczęli pić. Im więcej pili, tym głośniejsi się stawali. No i gdy mojego ojca nie było w pobliżu, zdarzało im się gadać do mnie jakieś dziwne rzeczy... Ale starałem się nie zwracać uwagi
Mój oddech nagle przyspieszył, a głos stawał się wyższy.
— Od tamtego momentu zapraszał ich regularnie. Dotychczas było to może ze dwa razy w tygodniu, więc jakoś znosiłem hałas i starałem się przetrwać noc. Chociaż nie było łatwo, bo ciężko mi się śpi, gdy ktoś jest tak głośno. Najczęściej po prostu nie spałem, póki sobie nie szli. Ale od jakiegoś czasu zaprasza ich dosłownie codziennie. Stwierdziłem, że nie jestem w stanie siedzieć w domu kiedy panuje tam ogromny chaos. Więc wychodzę stamtąd za każdym razem, gdy przychodzą i wracam jak mi napisze, że poszli... I kurwa nie wiem, chyba zaczęło mnie to przytłaczać. W końcu wciąż muszę chodzić do szkoły, ale kompletnie się nie wysypiam, przez co umieram na lekcjach. Oceny też poszły w dół, skoro nie jestem w stanie skupić się podczas nauki.
Spojrzałem na Minho, który zdawał być się zaskoczony moją opowieścią. Pojebana historia.
— A najgorsze jest to, że kurwa on nie zdaje sobie sprawy z tego, iż to co robi jest złe. Moje wychodzenie przyjęło się w domu tak po prostu. Nigdy o tym nie porozmawialiśmy... Ani razu nie odważyłem się narzekać na hałas, czy na to, że jestem zmęczony. Z resztą i tak zbytnio z nim nie gadam.
Pociągnąłem nosem i szybko otarłem mokre policzki z łez, których nie potrafiłem zatrzymać.
— Nie widujesz go często, prawda? – zapytał niepewnie po dłuższej chwili milczenia.
— No... Niezbyt. Jak wraca do domu to zamykam się w pokoju. Rozmowa z nim jest taka niezręczna – żałosny szloch wydobył się z moich ust. Boże, dlaczego to aż tak bolało?
— Mam pomysł jak mógłbyś zasugerować mu, że to co robi jest złe... – spojrzał na Minho zaintrygowany. — Raczej nie spodoba ci się ten pomysł, ale na ten moment nie mam w głowie nic innego.
‧₊˚✮彡
Zegar wskazywał godzinę dwudziestą drugą trzynaście, gdy ja siedziałem na kanapie w salonie. Normalnie już dawno byłbym w swoim pokoju, lecz dzisiaj czekałem na ojca, by z nim pogadać.
Czułem okropne napięcie w ciele. Bardzo chciałem, aby plan Minho wypalił. Miałem poprowadzić rozmowę z tatą tak, aby w jakiś sposób poczuł się źle i zrozumiał co robi.
Moje serce prawie wyskoczyło z klatki piersiowej, gdy usłyszałem cichy trzask zamykania drzwi wejściowych. Obserwowałem jak Mój ojciec najpierw zdejmuje buty, a później wchodzi do salonu i nawet nie ukrywa zaskoczenia wymalowanego na jego twarzy.
— Hej... Co tu robisz? – zapytał zmieszany i przeszedł do kuchni.
— Czekałem na ciebie – powiedziałem cicho, próbując opanować drżący oddech.
— Co? – wyjrzał na mnie zza blatu.
— Czekałem na ciebie, odkąd wróciłem ze szkoły – mruknąłem z lekkim wyrzutem. Czułem się źle ze wszystkimi słowami, które powiedziałem. I jeszcze gorzej z tymi, które miałem zamiar powiedzieć. Modliłem się, aby nie wytrącić tym ojca z równowagi. Choć szczerze chyba nigdy nie widziałem, aby był na coś wkurzony.
— Tak? Po co? – spytał lekko zaciekawiony. Złapałem z nim krótki kontakt wzrokowy, który w mojej głowie trwał całą wieczność. Nagle dostrzegłem w nim coś, na co nigdy wcześniej nie zwracałem uwagi.
Miał ogromne wory pod oczami, które były widoczne nawet z dość dużej odległości. Jego wyraz twarzy był zmęczony. Nie, on był wyczerpany. Oboje byliśmy cholernie wykończeni.
— Żeby... Pogadać – powiedziałem po chwili.
— Pogadać? O czym?
— O niczym konkretnym. Tak... Po prostu. Pogadać. Wiesz, nie często mamy do tego okazję. Jeśli wiesz, o czym mówię – widziałem, jak jego ciało nagle się spina, a z rąk prawie wypuścił trzymany nóż.
— Uhm, tak... Tak.
Przeszedłem do kuchni i usiadłem na blacie, uważnie obserwując co robi. Wygląda, jakby sam nie miał pojęcia czego chce.
Spędziliśmy dwie godziny na rozmowie, która była dla mnie cholernie nierealna. To była chyba moja najdłuższa interakcja z ojcem od siódmego roku życia. Starałem się dobierać tematy tak, aby wpędzić go w jak największe poczucie winy. Opowiadałem o tym, jak ostatnio gorzej idzie mi w szkole i przy każdej okazji podkreślałem swoje zmęczenie.
Nie reagował na to specjalnie, lecz z jego twarzy mogłem wyczytać lekkie zaklopotanie moimi niektórymi słowami. Czyli dokładnie to, co Minho kazał mi osiągnąć.
— Hmm... Dochodzi północ – powiedziałem, ziewając głośno, po czym wstałem z kanapy. — Chyba czas dla twoich gości.
— Uhm... – mruknął zmieszany.
— Mógłbym jutro spać u... kolegi? Mam dość ważny sprawdzian, na który muszę być w pełni wyspany – zapytałem wymownie, na co głośno wypuścił powietrze.
— Ta- tak. Jak chcesz, to możesz... – wydukał zdezorientowany, a ja skinąłem głową.
Poszedłem do przedpokoju i po ubraniu butów, opuściłem mieszkanie. Na klatce schodowej minąłem się ze wstawionymi już kolegami taty, lecz na szczęście mnie nie rozpoznali.
Zacząłem biec na plac zabaw, aby jak najszybciej opowiedzieć Minho o całym wieczorze z tatą. Czułem nieznane mi dotąd szczęście po tym, jak naprawdę udało mi się z nim pogadać. Szkoda tylko, że musiałem robić mu wyrzuty przy każdym moim zdaniu.
Znajdując się przy furtce, wpadłem na Minho. Spojrzałem na niego z ogromną chęcią znalezienia się bliżej. Potrzebowałem jakiegoś poczucia komfortu.
Nieśmiało stanąłem na przeciwko niego i mocno go objąłem, oplatając ramionami jego talię. Nie zadawał zbędnych pytań, ani nie zawahał się, by również mnie przytulić. Całkowicie pozwolił mi na swoją bliskość, przysuwając mnie nawet bliżej.
Czułem jego bicie serca, co zdołało mnie uspokoić i zniwelować ciążący stres. Zaciągnąłem się jego zapachem, którego nie umiałem opisać.
Może tak wyglądał oraz pachniał mój dom? Nie ten zimny, pusty i nocą przerażający a ten prawdziwy. Ciepły, pełen uczuć i zawsze będący przy mnie. Tak właśnie czułem się przy Minho.
— Chyba jestem najgorszym synem świata – wyszeptałem, czując napływające mi do oczy łzy. Nie pozwoliłem im popłynąć, gdy poczułem jak chłopak kojąco masuje moje plecy. Było to najlepsze uczucie świata.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top