Rozdział Drugi

Dni mijały, a Mathias wciąż nie zebrał się na odwagę by podejść do blond Omegi imieniem Jimmie i zaprosić go na randkę.

Za to godzinami wpatrywał się w niego na korytarzu szkolnym, lub ze swojego miejsca w skateparku, czy na tych kilku zajęciach, które razem mieli.

Problem w tym, że Omega już się z kimś spotyka. Niby nie na poważnie, jednak plotki krążą o kwestii czasu. Na domiar złego rywalem, o serce chłopaka, jest sam Król Szkoły.

Andrés Jimson-Perez.

Tak samo wielki, jak i nadęty. Jako Dominująca Alfa posiada przywileje, które nie są osiągalne dla zwykłego człowieka.

Kędzierzawy chłopak, nie bacząc na prestiż rywala, wziął się w garść. Postanowił podejść do Jimmiego i pogadać jak znajomy ze znajomym.

Choć obawiał się odrzucenia i wyśmiania, najbardziej obawiał się swoich kumpli - antyfanów Alf i Omeg.

Upewnił się by żadnego z nich nie było w pobliżu, gdy będzie próbował zagadać do blondwłosej Omegi. Postanowił zrobić to pod trybunami, zaraz po meczu siatkarskim w którym Omega bierze udział. Jimmie jest kapitanem drużyny i chlubą szkoły.

Tak się składa, że w skateparku odbędą się zawody w których Mathias jest jednym z obiecujących uczestników, więc nie może tego przegapić, ale na szczęście zawody nie będą kolidowały z meczem siatkówki, gdyż jedno odbywa się po południu przez jakieś trzy-cztery godziny, a drugie wydarzenie ma miejsce o 8 p.m. (20.00).

- Hej, stary, co tak w obłokach bujasz, huh? - zapytał go blondyn, który parę dni temu wybił sobie bark i złamał nogę na rampie, chcąc z niej zjechać stojąc na rękach.

Mathias jedynie wzruszył ramionami odwracając wzrok. Pewnie wyglądał na melancholika, pełną parą.

- Wiesz, lekarz przepisał mi naprawdę dobry towar. - powiedział blondyn. - Mogę ci odstąpić jedną działkę za free...

Nim jednak skończył mówić, Mathias zakrył mu dłonią usta, widząc jak dyżurny szedł ramię w ramię z dyrektorką szkoły. Gdy upewnił się, że zniknęli za rogiem, zdjął dłoń z twarzy kumpla i z niesmakiem wytarł ślinę o spodnie.

- Przestań dilować swoimi lekami, bo ktoś cię w końcu przyłapie, Marshall. - upomniał go kędzierzawy, na co ten jedynie wzruszył ramionami. - Nie chcesz? Twoja strata.

Chłopak jedynie pokręcił głową na głupotę znajomego.

- Math, idziesz? - zapytał Red, jakby z nieba mu spadając. Zapomniał, że umówili się na małą przejażdżkę po parku blisko szkoły, by w międzyczasie pomówić o zawodach.

- Jasne. - spojrzał w stronę kumpla, którego już nie było obok niego. - Tylko upewnię się, że ten kretyn nie wpadnie w tarapaty pod naszą nieobecność. - wstał, by podejść do blondyna nieopodal. Trzepnął go w tył głowy, gdyż chciał sprzedać tabletkę jakiemuś dzieciakowi.

***

Po przerwie, rozpoczęły się zajęcia artystyczne. Mieli odegrać sztukę z Szekspira, a on jak zwykle nie miał pary, więc została mu nauczycielka. A raczej tak miało być, jednak jakby zrządzeniem losu, przyjaciółka Jimmiego się rozchorowała, a on nie miał partnera więc, pani Dockers zaproponowała by wraz z Mathiasem zostali partnerami do czasu, aż Camille nie wydobrzeje.

Beta zmusił się, by podejść do chłopaka, który mówił coś swoim przyjaciołom z ożywieniem. Spoglądając na jego twarz można było wywnioskować, że jest czymś bardzo przejęty, a raczej zmartwiony. Mimo to Mathias poklepał lekko ramię chłopaka by zwrócić jego uwagę. Gdy oczy Omegi spoczęły na Becie, ten jakby się speszył.

To chyba nie był najlepszy moment. - pomyślał kędzierzawy.

- Tak? - odparł niższy chłopak z lekko napiętą miną, choć próbował ją zakryć swoim uśmiechem.

- Yhm... Jestem Mathias, jak widać, twój partner zastępczy. - chłopak podrapał się po karku niezręcznie.

- O... - po chwili jakby przypomniał sobie o czymś i uśmiechnął się do Bety przed sobą. - Och, jasne. Dziękuję, tak poza tym. - blondyn machnął lekko ręką wciąż się uśmiechając. Jego pomalowane czerwoną, pastelową szminką usta, wydawały się, tak wyraziste na tle mlecznobiałej skóry, a oczy z bliska były jeszcze bardziej niebieskie.

- Nie ma za co, przyjemność po mojej stronie. - powiedział Mathias, nim mógł się powstrzymać. Był zdziwiony, gdy Omega uśmiechnęła się jeszcze bardziej - jeśli to było w ogóle możliwe.

Tak zaczęli przerabiać swój tekst, ucząc się roli na pamięć. Było naprawdę miło i wciąż z czegoś się śmiali. Gdy zajęcia dobiegły końca, Kędzierzawemu było trochę smutno, że muszą się rozejść z Jimmim.

Już chciał z podkulonym ogonem wyjść z klasy, gdy w ostatniej chwili zatrzymał się i z determinacją podszedł do blondwłosej Omegi. To było trochę nieoczekiwane z jego strony, gdyż planował to zrobić po meczu koszykówki, ale raz kozie śmierć.

- Chciałbyś, gdzieś może, ze mną... pójść... Do parku, czy... Albo do restauracji! Może być kino... Co wolisz?- zaczął plątać się w zdaniach i chciał się przez to zapaść pod ziemią.

Kretyn!

Na twarzy Jimmiego dostrzegł nieodgadniną minę i to już obniżyło jego pewność siebie.

- Mathi.. Jesteś kochany i w ogóle...

Nie - pomyślał sobie chłopak ze smutkiem.

- ... ale ja nie jestem... Może powiem tak. Poszukaj kogoś, kto będzie bardziej odpowiedni dla ciebie. Naprawdę nie warto porywać się z motyką na słońce. - powiedział, ze skruszoną miną.

Mathias miał przygotowaną listę w przypadku odmowy, jednak teraz jakby wyleciała mu z głowy. Zamiast miliona powodów dla przekonania Omegi, postanowił odpuścić z bólem serca. - Jasne, rozumiem... To ja... sobie pójdę...

Nim wyszedł, uszyłam "Czekaj!" za plecami. Odwrócił głowę w stronę blondyna, trzymając dłoń na klamce.

- To nie tak, że nie chciałbym, ale w tym momencie jest ktoś... To nic poważnego z jego strony, jednak mam pewien obowiązek... - powiedział spuszczając wzrok, wciąż bawiąc się palcami. - Musisz mnie zrozumieć.

Kędzierzawy westchnął ciężko i pokiwał głową. Nie mógł nic na to poradzić, że czuł zazdrość i naprawdę chciałby być na miejscu Alfy, która skradła serce blond Omegi.

Jimmie uśmiechnął się lekko, dodając; - Gdybym pozbył się obowiązku, umówiłbym się z tobą.

Mathias spuścił głowę, lecz w głębi serca czuł lekkie ciepło wiedząc, że wciąż ma szansę.

Po tym, wyszedł kierując się prosto do domu, gdyż to były jego ostatnie zajęcia.

***

Piękny domek jednorodzinny Jorgensenów znajduje się w Glencoe Avenue, Highland Park. To idealna lokalizacja, a dom zafundowali rodzicom chłopaka jego dziadkowie, zaraz po ślubie.

Idąc niespiesznie przez swoje osiedle, myślał o tym co się stało. Wciąż miał zamiar być na meczu, gdyż od zawsze kibicował drużynie Jimmiego.

Teraz jednak musiał szybko wrócić do domu, przebrać się i ruszyć na zawody. Chłopak nie miał zamiaru się spóźnić. Od tych zawodów wiele zależy, prawdopodobnie cała przyszłość Mathiasa i wszystkich uczestników.

Na finałowych zawodach, które odbędą się za miesiąc, pojawią się bardzo ważni sponsorzy. Ten kto wygra, będzie sponsorowany przez Powell Peralta, Amerykańską firmę deskorolkową założoną przez George'a Powella i Stacy Peralta w 1978 roku. To szansa jedna na milion.

Rodziców chłopaka nie było jeszcze w domu, więc na pewno nie przyjdą na jego zawody, ale już się przyzwyczaił. Rozumiał ich, gdyż sam posiada wielką pasję dla której mógłby poświęcić większość swojego czasu, poza tym wciąż go wspierają mentalnie. Mathias mógłby się założyć, że po zawodach zrobiliby dla niego mini przyjęcie, czy coś w tym stylu. Jednak tym razem zapowiedział swoją nieobecność z powodu meczu siatkówki, na którym chce być.

Z salonu dobiegał go odgłos popołudniowych wiadomości, co oznaczało, że tata Matthiasa był niedawno w domu, pewnie czekając na kolejną grupę młodych tancerzy. Jak zwykle zapomniał wyłączyć telewizor.

Pan Jorgensen pierwszą grupę przyjmuje o 7 rano, gdyż są to profesjonaliści kończący akademię teatralną lub taneczną. Po kilkugodzinnych zajęciach, może odpocząć w domu przez kolejne trzy godziny, nim przyjdzie pora na dokształcanie młodych osobników w wieku od 5 do 12 roku życia.

- Czyli, mówi Pan, że w zaistniałych okolicznościach rząd powinien zagłosować w sprawie projektu związanego z dopuszczeniem obowiązkowych badań dodatkowych określających płci drugą u przedstawicieli grupy Beta. Mają one powtarzać się co trzy lata, aż do ukończenia przez nich 21 roku życia, z powodu doniesień o tak zwanym "Późnym Dojrzewaniu"? - zapytał prowadzący.

Mathias zatrzymał się na chwilę zaintrygowany rozmową trzech mężczyzn.

Doktor, wraz z ministrem zdrowia, kiwnęli głową, a sam doktor dodał; - Jak najbardziej. O przypadkach Późnego Dojrzewania u młodych Bet można było usłyszeć już w średniowieczu, jednak w ciągu ostatnich lat odnotowano wzrost takich doniesień. - powiedział.

- To bardzo niebezpieczne, zważywszy na to, iż taki młody człowiek nie wie kim może być. W jednej chwili może dostać niekontrolowanej Ruii, w zależności od tego kim zostanie - Alfą, czy Omegą. - dodał Minister

Chłopak, nie czekając na dalsze wyjaśnienia ze strony ministra, wyłączył telewizor.

Jeszcze czego - pomyślą sobie.

Zabierając najpotrzebniejsze rzeczy z kuchni - czyli prowiant na drogę - w jego kieszeni zawibrował telefon oznajmiając mu o połączeniu przychodzącym. Wyją telefon widząc kontakt Red'a, ukazujący jego uśmiechniętą twarz.

- Cześć Red, o co chodzi? - zapytał. Po drugiej stronie odezwał się dobrze mu znany, rudowłosy chłopak. - Hej, mogę do ciebie podejść? Przejedziemy się razem.

Mathias westchnął lekko, zapinając ostatecznie przepełniony po brzegi plecak. - Jasne, będę czekał na podjeździe.

Lecz gdy wyszedł, Red już na niego czekał. - Chyba ja powinienem to powiedzieć tobie. - oznajmił chłopak z szerokim uśmiechem, po czym się rozłączył.

Kędzierzawy jedynie pokręcił głową, unosząc kącik ust w rozbawieniu. I tak skierowali swoje deski w stronę przeznaczenia.

***

- Witamy państwa na eliminacjach do Powell Peralta Championship 2019. W dzisiejszych eliminacjach biorą udział zawodnicy od 12 do 25 roku życia. Kategorie to Junirzy, Nastolatki i i Seniorzy. - powiedział spiker, po czym dodał. - Powodzenia wszystkim i oby każdy z was po części wygrał!

Mathias stał wraz z grupą swoich kumpli, a Red robił małe okrążenia i triki nieopodal.

- Zawodnicy z grupy 1 proszeni o zajęcie swoich miejsc. - oznajmił głos wydobywający się z głośników.

Do zawodów przystąpiła duża grupa ludzi, od najmłodszych do najstarszych. Większość z obecnych to oczywiście Bety lecz jest jedna grupa Alf, o którą każdy z obecnych się martwi. Kędzierzawy jednak nie czuł strachu, a podniecenie, gdyż przynajmniej w jednej dziedzinie Beta może być lepsza od Alfy.

Pierwszą grupą oczywiście były dzieci, czyli Juniorzy. Wygrała 11 letnia dziewczynka, Beta z długimi kręconymi włosami jak u Meridy Walecznej, miała nawet piegi na nosie.

Potem przyszła pora na drugą grupę, czyli Nastolatki. Jest kilka poziomów, a ten kto zdobędzie najwięcej punktów, wygrywa. Pierwszym wyzwaniem było pokazanie podstawowych trików, jak Ollie, No Comply czy Heel Flip. Mathias zdobył o punkt więcej, niż jedna z Alf - krótko ścięta dziewczyna o czarnych włosach i z kolczykiem w nosie. Pokazał on swoją małą sekwencje ruchów, którą opracował mając 14 lat.

Kilka kolejnych prób wypadło mu nie najgorzej, jednak na prowadzeniu była poprzednio wspomniana Alfa, a on był zaraz za nią. Ostatnią rozgrywką było zdobycie jak największej ilości punktów podczas wykonywania trików na głównym torze w parku. Takim sposobem Mathias rozpoczął swój pokaz. Wielu mu kibicowało. Jako że, z jego grupy został tylko on i Red, musieli ze sobą rywalizować, jednak ich największym rywalem była Alfa z kolczykiem w nosie i pewnym siebie uśmiechem.

Zaczął od prostszych trików, takich jak Kick Flip, lecz później przeszedł do trudniejszych, co nie umknęło uwadze jego rywalki. Więc w ofensywie, rozpoczęła od Backside Pop Shuvit przechodząc od razu w Hardflip i kończąc na Bluntslide. Kędzierzawy nie pozostał jej dłużny i wykonał Backside kickflip i Hardflip kończąc 50-50. Już myślał, że przegra, gdy zauważył, że rywalka chce zrobić pełny obrót w powietrzu, ale coś jej nie wyszło i upadła, orając o ziemię jak pług. Tym sposobem odpadła z gry.

Nim się obejrzał, a stał na podium. Mathias Jorgensen - pierwsze miejsce w kategorii Nastolatków.

- Stary! Gratulacje! - krzyknął Red od razu biorąc przyjaciela w uścisk.

- To było extra nie? - powiedział podekscytowany chłopak. - A ten upadek!? No po prostu miazga, stary!

Pewnie zostałby jeszcze ciesząc się wygraną jednak przypomniał sobie o meczu i w te pędy, po odebraniu nagrody, ruszył na deskorolce w kierunku North Shore.

***

- Dalej małe niedźwiedzie! - krzyknął chłopak, poprawiając okulary, gdy patrzył na pewne zwycięstwo Jimmiego i jego drużyny.

Piłka znów była w ruchu i po kilku ciężkich odbiciach wyższa koleżanka Jimmiego ostatecznie zdobyła zwycięski punkt, wygrywając tym samym mecz.

Zaczęły się wiwaty i okrzyki radości, a Mathiasa można było usłyszeć z końca sali, gdyż przebijał wszystkich swoim klaskaniem i gwizdami.

Miał zamiar podejść do blondwłosej Omegi, lecz nie mógł przebić się przez tłum. Po chwili już go nie było. Wszyscy wybierają się na imprezę zorganizowaną przez Lidię, która również należy do Małych Niedźwiedzi.

Załamany, z różą w dłoni, zmierzał do wyjścia, gdy w ostatniej chwili podeszła do niego Lidia we własnej osobie. - Dobra, mam dość oglądania twoich porażek względem mojego przyjaciela, więc idziesz ze mną i jeśli to zawalisz, cała szkoła dowie się o twoim durnym zauroczeniu.

Mathias nie wiedział co powiedzieć, więc przytaknął energicznie głową, a źrenice miał rozszerzone jak u spłoszonej łani.

- Och, boże dopomóż. - Lidia westchnęła bezsilnie, ciągnąc za sobą zdumionego chłopaka, noszącego róże w dłoni.

Całemu zajściu przyglądał się znudzony, ciemnowłosy chłopak, którego zaciekawiła ta sytuacja. - Będzie ciekawie. - mruknął pod nosem, kierując się do wyjścia.

Wyjmując telefon, wykręcił numer przykładając słuchawkę do ucha. - Kotku, jednak będę na tej imprezie. Mam ochotę nieźle się zabawić. - powiedział, śmiejąc się w duchu, gdy usłyszał Jimmiego, mówiącego z sarkazmem, jak bardzo się cieszy.

Mam szansę zabawić się czyimś kosztem. - pomyślał sobie.

***

- Myślisz, że to dobry pomysł? - zapytał chłopak poprawiając nerwowo okulary.

Dziewczyna, parkując przed zapełnionym po brzegi nastolatkami domem, poprawiła włosy, sprawdzając czy szminka nie rozmazała się za bardzo po poprzedniej sesji mini obściskiwania się z Tomem Hardym w szkolnej szatni, zaraz po meczu.

- Nie bój żaby, kotek. Znam Jimmiego i jeśli dobrze to rozegrasz, jeszcze dzisiaj zaliczysz. Jest to prawie stuprocentowa pewność, gdyż dzisiaj nieźle się pokłócił ze swoim księciem z bajki.

Mathias zmarszczył nos na słowo zaliczyć. Nie miał zamiaru tego robić. On nie jest taki. Nie ma zamiaru skrzywdzić, prawdopodobnie, miłości swojego życia. Ale ucieszył się na wieść o kłótni idealnej Alfy z Jimmim, gdyż dzięki temu jego szanse wzrastają.

- Słyszałam również, że Andrésa nie będzie na imprezie, więc lepiej się pospiesz, nim ten kretyn znów pojawi się na horyzoncie. - prychnęła na to ostatnie słowo, odrzucając włosy do tyłu z westchnieniem.

- Dlaczego mam wrażenie, że go nie lubisz? - zapytał ciekaw jej odpowiedzi.

Andrésa kochają praktycznie wszyscy. No są wyjątki, ale ona jest w kręgu znajomych Alfy. To zaciekawiło chłopaka siedzącego obok niej.

- Powiedzmy tylko, że zabrał mi coś cennego, a potem potraktował jak ścierwo, ok? - powiedziała nachmurzona, wychodząc z auta.

To wystarczyło Mathiasowi za odpowiedź.

- Idziesz, czy czekasz na zbawienie? - zapytała nagle zza okna ze strony chłopaka, przez co wystraszyła go nie na żarty. - Nie rób tak! - pisnął mało męsko, chwytając się za serce.

Ta jedynie się zaśmiała. - Jesteś przezabawny. - powiedziała, dodając; - Chodź panie odważny. Twoje przeznaczenie na ciebie czeka.

Nawet nie zdawała sobie sprawy, ile prawdy było w tych słowach...

***

Niech czas oczekiwania na Rozdział Trzeci umilą wam moje psiaki 😊

Ruda to Daisy, a czarny to Pepe.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top