Rozdział 2

-Wstawaj, musisz odwieźć samochód Liamowi- powiedziałam budząc brata.

Nie posłuchał mnie, więc szybko pobiegłam do łazienki, nalałam do szklanki wodę i oblałam Matteo.

-Popieprzyło Cię!- oburzył się i od razu wstał z łóżka. - Jest może ósma rano!

-Dokładnie dwunasta, mój drogi. Wstawaj raz dwa-po tych słowach zeszłam na dół po schodach i zabrałam się za robienie śniadania.

Nasi rodzice aktualnie byli na wyjeździe firmowym, dlatego mieliśmy wolny dom przez cały weekend. Na śniadanie zdecydowałam się zrobić jajecznicę z boczkiem. Było to ulubione śniadanie mojego brata. Jako, że wczoraj miał ciężki wieczór, oczywiście chodzi mi o posiadówkę zdecydowałam się poprawić, mu tym humor.

Mijało dziesięć minut, piętnaście, aż wreszcie Matteo nie schodził przez pół godziny!
Strasznie się zdenerwowałam i wbiegłam do jego pokoju, jednak gdy zobaczyłam, że spał nie miałam serca by go obudzić.

Wybrałam chyba najgorszą opcję z możliwych, zdecydowałam się sama odwieźć Liamowi samochód. Wzięłam kluczyki od czarnego mercedesa i wsiadłam do auta. Widać, że chłopak bardzo dbał o samochód, był tak wysprzątany, że chyba nigdy takiego nie widziałam. Nie znałam jego dokładnego adresu, jedynie kiedyś odwoziłam do niego Matteo, więc kierowałam się pamięcią.

Po kilku minutach znalazłam się pod dużym domem. Wysiadłam, zamknęłam samochód i  popędziłam do drzwi.
Otworzyła mi mała dziewczynka. Była bardzo urocza.

-Dzień dobły- przywitała się, widać że była jeszcze malutka bo nie potrafiła wymówić „r".

-Hej malutka, jest może Liam w domu?

-Tak, już po niego idę- i dziewczynka popędziła gdzieś w głąb domu.

Zdecydowałam się wejść do środka, żeby się mu przyjrzeć. Był naprawdę ogromny, od razu po wejściu rzuciły mi się w oczy marmurowe schody z złotymi rączkami.

-Co tu robisz?-na te słowa podskoczyłam, chłopak bardzo mnie wystraszył.

-Oddaje Ci samochód.

-Ach tak. Nie miał przypadkiem tego zrobić twój brat?-spytał chłopak i się do mnie zbliżył.

-Miał, ale nie mogłam go dobudzić. Proszę, Twoje kluczyki- wyciągnęłam dłoń z kluczykami do auta Liama, na co ten się na mnie spojrzał jak na najgorszą idiotkę i powiedział:

-Pomyślałaś o tym jak wrócisz do domu?

Fakt. Zupełnie o tym zapomniałam. Chciałam to szybko załatwić i nawet o tym nie pomyślałam.

-Jeśli powiem, że nie to będziesz mnie miał za idiotkę?

-Tak.

Kto by się spodziewał. Znam Liama od dziecka. Przyjaźnił się z moim bratem i często u nas bywał. Niestety nie za bardzo się z nim polubiłam, ponieważ chłopak wręcz kochał mi dokuczać. Cóż, ta nienawiść została nam do teraz.

-Proponuje dwie opcje. Pierwsza, zadzwonisz do Matteo, żeby po ciebie przyjechał, ale jest małe prawdopodobieństwo, że będzie chciało mu się ruszyć dupe. Druga, ja Cię odwiozę-zaproponował chłopak.

-Myślę, że wybieram opcję trzecią. Zamawiam taksówkę-odpowiedziałam z sarkastycznym uśmiechem.

-To twój wybór, ale musisz się liczyć z tym, że w tych czasach jest dużo zboczeńców w taksówkach.

-Liczę się z tym, dla twojej troski, umiem się obronić.

-Temu nie zaprzeczę. Dużo razy za młodego skopałaś mi dupe. Lecz dla twojego bezpieczeństwa nalegam, żebym to ja cię odwiózł.

-Co będę miała w zamian?-zapytałam, będąc przygotowaną na odpowiedź „nic".

-Towarzystwo, bardzo przystojnego i zabawnego mężczyzny-odpowiedział Liam.

-Któż to taki?

I w taki sposób wylądowałam w samochodzie z przyjacielem mojego brata.

-Nie sądziłem, że kiedykolwiek będziemy umieli się dogadać-stwierdził chłopak.

-Ja dalej nie sądzę-odpowiedziałam.

-I cały czar prysł.

Wracaliśmy do mojego domu i nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. Nie czułam potrzeby rozmawiania z Liamem. Ten chłopak zawsze mnie irytował.

-I co będziemy siedzieć w tej ciszy. Nie odezwiesz się do mnie ani słowem?-spytał chłopak, zerkając na mnie.

-Nie będę wymyślać tematów na siłę. Liam nie oszukujmy się, nigdy nie dogadywaliśmy się za dobrze, nie czuję potrzeby zmieniania tego.

Chłopak bez słowa, obrócił się w stronę jezdni.

Dalszy czas minął mi w sekundę, ponieważ zasnęłam. Spałabym dalej gdyby nie obudził mnie flash. Od razu się przebudziłam i spojrzałam na chłopaka.

-Czy ty zrobiłeś mi zdjęcie?-zapytałam.

-Wydawało ci się.

Wiedziałam, że chłopak kłamał i bał się przyznać. Ale nie naciskałam na niego, bo już miałam dość tego dnia.

-A tak właściwie to jesteśmy już na miejscu-powiedział do mnie Liam patrząc na mnie z delikatnym uśmiechem na twarzy.

-Dzięki za podwózkę.

Po tych słowach wysiadłam z samochodu i miałam się kierować już w stronę domu, gdy usłyszałam:

-Do zobaczenia Gwiazdko.

Natychmiastowo odwróciłam się tyłem do chłopaka i pobiegłam w stronę domu z uśmiechem na twarzy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top