Rozdział 8.
Konferencja skończyła się kilka minut przed dwudziestą. Uznałem, że w takim razie od razu pojedziemy z Wiolą do restauracji, bo przebicie się na drugi koniec centrum możne nam trochę zająć.
Dlatego też Wiola poszła na górę, do pokoju, bo uznała, że musi poprawić makijaż. Chociaż trochę, a ja zostałem na dole, gdzie recepcjonistka zamówiła dla nas taksówkę.
— Pana narzeczona ma ogromne szczęście — stwierdziła dziewczyna, która według Wioli na mnie leci.
— Dlaczego pani tak uważa? — spojrzałem na plakietkę z imieniem. — Pani Joasiu? — uśmiechnąłem się.
— Bo bardzo się pan dla niej stara. I widać, że jest pan w niej bardzo zakochany — posłała mi uśmiech. Oparłem się bokiem o kontuar i wsparłem na nim łokieć.
— Mam dla kogo, więc się staram. Tak zostałem wychowany. Moja kobieta zasługuje na wszystko, co najlepsze — powiedziałem do dziewczyny. Bo dokładnie takie wartości przekazywały mi nianie i gosposie, które pracowały u rodziców. Bo to one mnie wychowywały. Dla osób, które kochasz rób wszystko co najlepsze i traktuj tak, jak sam chciałbyś być traktowany.
Wiolka zeszła do nas kilka minut później, akurat, gdy podjechała taksówka. Przebrała się, kłamczucha mała. Teraz miała na sobie bordową, luźną sukienkę z dość głębokim dekoltem. Sukienka luźno opływała jej ciało, ale była zebrana w tali.
— Przepięknie wyglądasz — szepnąłem, gdy do mnie podeszła.
— Dziękuję — pocałowała mnie lekko. — Idziemy? — zapytała, przytulając się trochę i obejmując mnie w pasie.
— Tak — ocknąłem się, bo gapiłem się na nią jak na cud świata, którym dla mnie jest. — Chodźmy — objąłem ramieniem jej barki. — Do widzenia.
Odeszliśmy od recepcji i poczułem, jak dłoń Wioli przesuwa się w dół moich pleców i przesunęła się po moim pośladku, aby po chwili wrócić na plecy.
— Mała zazdrośnica — pocałowałem ją w skroń.
— Nie jestem zazdrosna — oznajmiła.
Podeszliśmy do taksówki, otworzyłem jej drzwi, a gdy wsiadła, przeszedłem na drugą stronę i także wsiadłem.
Pojechaliśmy na wskazany przeze mnie adres. Droga nie była tak długa, jak się spodziewałem. Po wejściu do restauracji i zajęciu wskazanego stolika, kelner podał nam karty.
— Coś przeskrobałeś? Czy po prostu chciałeś się podlizać? — zażartowała, patrząc na mnie znad karty.
— Po prostu chciałem cię zabrać na randkę — oznajmiłem, a ona się lekko zaśmiała.
— Uroczo — uśmiechnęła się, a ja przewróciłem oczami. — Czyli powinnam być teraz miła i ci nie dogryzać?
— Ty i bycie miłą się trochę wyklucza, nie sądzisz? — zauważyłem, a ona kopnęła mnie pod stolikiem w kostkę.
— Potrafię być miła — oburzyła się.
— Wątpię — przewróciłem oczami.
— Podpuszczasz mnie, frajerze — mruknęła. — Nie ma tak łatwo — oznajmiła, a ja już chciałem się odezwać, ale zrezygnowałem. — Co chciałeś powiedzieć?
— Nie powinienem tego mówić — zdecydowałem, bo to by było za grube nawet jak na nas.
— Chyba się domyślam — pokręciła głową. — Obraziłabym się jakbyś mi tak powiedział.
To przerażające, że zna mnie na tyle, że wie, co chciałem powiedzieć. I weź tu się z nią na przykład kłóć? Nie zdążę powiedzieć, co myślę, a ona już będzie wiedziała.
Generalnie podczas kolacji udało nam się nawet nie pokłócić i być dla siebie nawet mili. Ale to nie było dla nas naturalne, dlatego jak wyszliśmy z restauracji i wsiadaliśmy do taksówki, Wiolka musiała mi powiedzieć, że była na lepszych randkach. I chociaż wiem, że to żart, spojrzałem na nią, bo jakby trochę uraziła moją męską dumę.
I jechaliśmy tak chwilę w ciszy, aż w końcu przysunęła się do mnie i złapała mnie pod ramię.
— Chcesz coś? — udawałem obrażonego.
— Mhymmm — wymruczała. — Spójrz na mnie.
— Po co? — powstrzymywałem uśmiech.
— Bo cię o to proszę — oznajmiła, a ja westchnąłem i spojrzałem na nią. Wiola przysunęła się jeszcze i złączyła nasze usta w pocałunku. Odwzajemniłem pieszczotę i przygryzłem jej dolną wargę. — Już ci przeszło, królewno? — położyła dłoń na moim karku.
— Tak, księżniczko — zaśmiałem się z niej i dałem jej buziaka.
Ale to nie był koniec atrakcji. Wiolka uwielbia imprezy. Ja nie byłem jakimś wielkim fanem hucznych, klubowych zabaw, no ale dla niej chciałem iść.
I poszliśmy.
Wiolka była zachwycona. Nie mam pojęcia dlaczego. No, ale trafiliśmy na latino party, jak było napisane na plakacie przy wejściu. Więc nie było tak źle.
A moja kobieta naprawdę świetnie się rusza, a ta muzyka tylko jej sprzyjała.
Moje dłonie sunęły bezkarnie po jej ciele, gdy tańczyliśmy blisko siebie. Wiola nie pozostawała mi dłużna i także dotykała mnie tam, gdzie tylko miała ochotę.
Ten aspekt tańca podobał mi się najbardziej. Bo uwielbiam ją dotykać i uwielbiam też czuć jej dłonie na swoim ciele.
Będąc w tym klubie, widziałem, że Wiola jest w swoim żywiole i naprawdę jest zadowolona, że wpadłem na pomysł zabrania jej do klubu. Niby takie proste, ale jej się to podobało.
Do hotelu wróciliśmy kilka minut po drugiej. Oboje byśmy jeszcze bardzo chętnie tam zostali, ale o ósmej rano mieliśmy kolejną część konferencji. O wiele bardziej wolałbym spędzić ten czas tylko z blondynką.
— Myślisz, że ta laska dalej jest w recepcji? — zapytała Wiola, gdy wysiedliśmy z taksówki.
— Nie wiem, skarbie — objąłem ją ramieniem w pasie i weszliśmy do środka. Na recepcji był jakiś chłopak, który przywitał się z nami. — Nie było jej, więc nie masz się, co denerwować — szepnąłem jej na ucho, gdy staliśmy przy windzie.
— Ja się nie denerwowałam — zapewniła mnie.
— Oczywiście, zazdrośnico — pocałowałem ją w skroń, a ona uderzyła mnie lekko w klatkę piersiową i się zaśmiała.
— Na pewno nie będę zazdrosna o ciebie — weszła do windy, która właśnie przyjechała.
— No rzeczywiście — dołączyłem do niej. Dziewczyna się zaśmiała i przytuliła do mnie, a potem pocałowała lekko. W tych swoich szpilkach była zaledwie kilka centymetrów niższa ode mnie.
— No, ale dlaczego ja mam być zazdrosna? I o kogo? O ciebie, księżniczko? — zapytała. I niby wiem, że żartowała, ale momentalnie popsuła mi tym humor.
— Oczywiście, że nie — prychnąłem i odsunąłem się od niej. Dziewczyna przewróciła oczami i stanęła obok mnie.
Po dojechaniu na odpowiednie piętro, wyszliśmy z windy i podeszliśmy do drzwi pokoju. Otworzyłem je i przepuściłem dziewczynę, aby pierwsza weszła do pokoju. Dziewczyna zapaliła światło i odwróciła się do mnie. Zamknąłem za nami drzwi. Rzuciłem marynarkę na kanapę i zacząłem rozpinać mankiety koszuli.
— Łukasz — szepnęła Wiola, stając za mną.
— Jeśli chcesz, możesz skorzystać z łazienki pierwsza — mruknąłem, wyciągając koszulę ze spodni. Minąłem ją i wszedłem do jednej z dwóch sypialni w apartamencie.
— Ty idź. Ja jeszcze muszę odkopać piżamę z walizki — wyjaśniła.
— Jasne — rzuciłem i wziąłem swoją kosmetyczkę, i bieliznę, następnie wszedłem do łazienki. Zamknąłem się od środka i rozebrałem do końca, a następnie wszedłem do kabiny prysznicowej.
Stałem chwilę bez ruchu pod gorącym strumieniem wody, która opadała kaskadą na moje ciało. Spuściłem głowę w dół i przymknąłem oczy. Musiałem się trochę ogarnąć, bo Wiolka podniosła mi ciśnienie, jak nikt od dawna.
W sumie jak ona od dawna, bo tylko ona potrafi mnie tak wkurzyć.
Jak tylko przyjechaliśmy do hotelu, to zrobiła aferę, bo recepcjonista na mnie popatrzyła, a potem mówi mi coś takiego?!
Co to w ogóle za tekst?! O mnie nie można być zazdrosną?! Coś ze mną nie tak?!
Umyłem włosy i całe ciało, i zakręciłem wodę. Wyszedłem z kabiny, wytarłem się i ogarnąłem, a następnie opuściłem łazienkę. Wiolka siedziała na kanapie, bawiąc się telefonem. Zlustrowała mnie wzrokiem, ale nic nie powiedziała. Wszedłem do jednej z sypialni, odłożyłem rzeczy na swoją walizkę i wyjąłem z niej ładowarkę. Podłączyłem telefon i położyłem go na szafkę nocną, wcześniej nastawiając budzik.
Ściągnąłem pled z łóżka i odłożyłem go na bok, składając trochę. Zdjąłem też ozdobne poduszki i odłożyłem je na podłogę. Wsunąłem się pod kołdrę, którą się przykryłem, układając się na boku i wtuliłem twarz w poduszkę. Byłem już na granicy snu, kiedy usłyszałem, że drzwi do pokoju się otworzyły.
— Daj mi już dzisiaj spokój — mruknąłem, zanim dziewczyna zdążyła się odezwać, bo doskonale wiedziałem, że to Wiola weszła do pokoju.
— Chciałam cię przeprosić — szepnęła i słyszałem, jak zamknęła za sobą drzwi.
— Przeprosiłaś już. Możesz mnie zostawić.
— No, ale Łukasz — słyszałem stukot na panelach. Miała na sobie szpilki?
— Czego ty ode mnie chcesz kobieto? — przekręciłem się na plecy i uniosłem się na łokciach i spojrzałem na nią. Dziewczyna zapaliła lampę stojącą w rogu pokoju. Obciąłem ją wzrokiem i zauważyłem, że miała na sobie ten swój granatowy satynowy szlafroczek, który ledwo sięgał jej pod pośladki. I miała na sobie czarne pończochy.
— Przeprosić… Nie powinnam była tak mówić — uśmiechnęła się i rozwiązała szlafrok, który się rozchylił i mogłem zobaczyć, że dziewczyna ma na sobie czarną, koronkową bieliznę i pas do pończoch.
O cholera.
Nie mogłem oderwać wzroku od jej ciała.
Jezu Chryste.
— To w ramach przeprosin? — szepnąłem, a w moim głosie była lekka chrypka.
— Oczywiście — wyszeptała i opuściła ręce, a delikatny materiał zsunął się po jej skórze, ale złapała go zanim upadł na podłogę.
— Jezu Chryste — wymamrotałem, a ona odrzuciła włosy do tyłu, a ja mogłem oglądać ją w całej okazałości.
— Ładnie wyglądam? — obróciła się wokół własnej osi, a ja usiadłem, gapiąc się na nią.
— Cudownie — mój wzrok powędrował po jej ciele.
— Podoba ci się? — założyła stopę odzianą w szpilkę na łóżko, a mój wzrok przesunął się od kostki po samą miednicę.
— Bardzo — oblizałem dolną wargę.
— Łukasz — wyszeptała, a po chwili rzuciła we mnie swoimi szlafroczkiem. — Nie zaśliń pościeli — rzuciła, a ja ściągnąłem materiał z głowy. I to w momencie, gdy Wiola pochyliła się, aby poprawić pończochę na nodze, którą miała założoną na łóżko. Przesunęła dłońmi po całej nodze po zewnątrznej i wewnętrznej części.
Poruszyłem się niespokojnie. W moich bokserkach miałem już naprawdę ciasno, a ona dopiero zaczynała.
Odrzuciłem kołdrę ze swojego ciała i na czworakach podszedłem po łóżku do Wioli. Usiadłem na łóżku, nogi stawiając na podłodze i przesunąłem dłonią po wewnątrznej stronie jej nogi.
Pocałowałem jej udo tuż nad koronką pończochy, a potem odpiąłem zewnętrzną klamerkę. Spojrzałem na dziewczynę, a ona tylko się do mnie uśmiechnęła i przeczesała palcami moje włosy, w których zacisnęła lekko pięść.
Odpiąłem wszystkie cztery klamerki a dziewczyna zabrała nogę i odsunęła się trochę. Już miałem się odezwać, ale położyła dłonie na mojej szyi i pochyliła się, aby złączyć nasze usta. Odwzajemniłem pieszczotę i wsunąłem język do jej ust. Wiola oderwała się ode mnie po chwili i odsunęła trochę, aby postawić lewą nogę między moimi udami.
— Druga noga — oznajmiła, patrząc mi prosto w oczy. Odpiąłem powoli każdą klamerkę, a kiedy chciałem zsunąć pończochę z jej nogi, ona uderzyła mnie w dłonie. — Poczekaj. Gdzie się tak spieszysz? — roześmiała się, a ja już nawet nie chciałem z nią dyskutować. Już po prostu chciałem położyć na niej swoje łapska i ją po prostu zerżnąć.
— Chodź tu do mnie — zażądałem, a ona pokręciła głową.
— Kochanie — zrzuciła szpilkę z prawej nogi i założyła stopę na łóżko, palcami dotykając mojego twardego penisa. — Oprzyj się o wezgłowie i popatrz na mnie — nacisnęła delikatnie palcami na moje krocze, a z moich ust uciekł jęk.
Jezu, co ona ze mną robi…
Przesunąłem się po łóżku i usiadłem oparty o wezgłowie. Wiola stanęła na przeciwko mnie i sięgnęła do tyłu, aby odpiąć pas do pończoch, który upadł na podłogę. Zrzuciła szpilki, a następnie postawiła stopę na łóżku i zaczęła zsuwać pończochy. Śledziłem wzrokiem każdy jej ruch, nie mogłem oderwać od niej wzroku.
Idealna.
Perfekcyjna.
Doskonała.
Moja.
Po chwili obie pończochy wylądowały na panelach, a ona uniosła dłonie i położyła je na zapięciu stanika, które było z przodu. Nie zauważyłem tego wcześniej. Oblizałem dolną wargę, gdy dziewczyna odrzuciła górną bieliznę na bok.
Jezu Chryste.
Zsunęła ręce po swojej klatce piersiowej i brzuchu na biodra i powoli zdjęła z siebie majtki, które wylądowały razem z resztą bielizny.
— Chodź tu do mnie — wyciągnąłem do niej ręce, a dziewczyna weszła na łóżko, aby po chwili znaleźć się na moich kolanach. Objąłem ją mocno ramionami i przycisnąłem usta do szyi, składając na niej mokre pocałunki, a ona wczepiła palce w moje włosy. — Jesteś idealna — wyszeptałem jej do ucha, sunąc dłońmi po jej nagim ciele. — Perfekcyjna — przygryzłem jej płatek ucha. — Doskonała — złączyłem nasze usta w głębokim i mokrym pocałunku pełnym splątanych ze sobą języków.
— Nawet kiedy cię obrażam? — szepnęła w moje usta, sunąc dłońmi po moim ciele.
— Zwłaszcza wtedy.
— Jesteś masochistą.
— Jestem — potwierdziłem, a ona wsunęła dłoń w moje bokserki i objęła palcami moje przyrodzenie, a z moich ust uciekło westchnienie. — Nie masz pojęcia jaki jestem na ciebie napalony.
— Czuję, słonko — szepnęła w moje usta i pocałowała mnie mocno. Odwzajemniłem pieszczotę, a ona zaczęła ściągać ze mnie bokserki. Oderwaliśmy się od swoich warg. Pozbyliśmy się mojej bielizny i ponownie wróciliśmy do całowania. Moje ręce zjechały po jej ciele i musnąłem nimi jej pochwę. Przesunąłem opuszkiem palca wskazującego po łechtaczce masując ją chwilę, a z ust mojej dziewczyny uciekło kilka westchnień. — Łukasz — oderwała się ode mnie, a ja przesunąłem dłoń na jej biodro, więc dziewczyna przysunęła się do mnie jeszcze, ocierając się kroczem o mojego penisa.
— Co takiego? — pochyliłem głowę i przycisnąłem usta do jej piersi, przesuwając je po chwili na skutek.
— Nie mamy gumek — westchnęła, kiedy pieściłem jej pierś ustami i językiem.
— Mhymmm — wymruczałem, bo wiem, że to żaden problem w moim przypadku.
— Będziesz musiał wyjąć zanim dojdziesz — pociągnęła mnie lekko za włosy, a ja podniosłem głowę.
— Nie mamy szansy wpaść — pocałowałem ją lekko. — Jestem po wazektomii* — powiedziałem.
— Co? — zdziwiła się. — Dlaczego?
— Bo nigdy nie chciałem mieć dzieci. Więc wiem, że nie ma takiej możliwości — złączyłem nasze usta w pocałunku. Wiola już nie przerywała, ale wiedziałem, że ten temat wróci, bo ona ma zupełnie inne poglądy niż ja.
Zsunąłem dłoń po jej plecach i sięgnąłem do swojego penisa, aby nakierować go na jej pochwę i przesunąć nim po niej. Zatrzymałem się przy łechtaczce, którą pomasowałem główką członka, a potem przesunąłem go dalej, aby wsunąć w nią trochę, a kiedy to zrobiłem, dziewczyna opuściła się niżej na nogach i wzięła go w siebie całego.
Zsunęliśmy się trochę, że ja praktycznie wpół leżałem, a Wiola poruszała się na mnie. Ujeżdżała mnie powoli, a ja obserwowałem uważnie każdy ruch jej ciała. Moje dłonie wędrowały po jej gładkiej skórze, kiedy nabijała się na mojego penisa.
— Podoba mi się patrzenie, jak jest mokry, bo ty jesteś mokra — szepnąłem mając na myśli mojego penisa. Blondyna pochyliła się, opierając dłonie na mojej klatce i pocałowała mnie lekko. — Patrzenie, jak na niego wchodzisz — dodałem. — Głęboko, do końca i kołyszesz się na nim — mówiłem, a dziewczyna odchyliła się do tyłu, więc moje ręce automatycznie powędrowały na jej duże piersi, do których idealnie pasowały moje dłonie.
Podniosłem się gwałtownie, obejmując ją mocno w pasie i przyciskając do swojego ciała. Wiolka opadła na mnie, biorąc w siebie głęboko mojego penisa. Objęła ramionami moją szyję i spojrzała mi w oczy.
— Mów tak do mnie więcej — szepnęła, muskając ustami moje wargi.
Poruszała się na mnie, ujeżdżając mnie mocno, szybko, po samą nasadę.
— To ty rżniesz mnie, kochanie — przesunąłem dłonie w górę jej pleców, aby złapać za końcówki jej włosów.
— I bardzo mi się to podoba — jęknęła, odchylając głowę do tyłu, a ja przycisnąłem usta do jej szyi i zacząłem składać na niej mokre pocałunki.
W pewnej chwili przytrzymałem ją przy sobie, a ona spojrzała na mnie zaskoczona, a ja zmieniłem naszą pozycję, nie wysuwając się z niej, położyłem ją na plecach na łóżku i sam znalazłem się między jej udami. Wiola objęła nogami moje biodra, a ja wsparłem się na przedramionach tuż przy jej ciele.
Złączyłem nasze wargi w głębokim i mokrym pocałunku. Takie lubię najbardziej. Całowałem moją kobietę zachłannie, jednocześnie prawą dłonią wędrując po jej ciele, aby zatrzymać się na jej udzie.
Poruszałem się w niej wchodząc w nią mocno, a z ust blondynki uciekały jęki. Raz głośniejsze, a raz cichsze, bo tłumiły je moje usta.
— Szybciej — jęknęła, drapiąc moje plecy, a ja przygryzłem jej skórę na obojczyku.
Zacząłem poruszać się w niej szybciej, chcąc dać jej, jak najlepszy orgazm.
Po raz kolejny złączyłem nasze usta, ale ten pocałunek był chaotyczny, niedokładny. Oboje byliśmy już blisko spełnienia.
— Łukasz — jęknęła, odrzucając głowę, a ja przysunąłem usta do ucha.
— Mogę w środku? — szepnąłem, sunąc dłonią po jej udzie.
— Tak, możesz — wymamrotała, a chwilę później wręcz wykrzyczała moje imię szczytując i drapiąc skórę na moich plecach.
Doszedłem chwilę później, spuszczając się w niej. Przedłużyłem maksymalnie nasze orgazmy, poruszając się w niej.
Kiedy wysunąłem się z Wioli, pochyliłem głowę i złączyłem nasze usta w pocałunku. Nie takim, jak wcześniej. Teraz całowałem ją powoli, dokładnie pieszcząc jej język swoimi.
W końcu zszedłem z niej i położyłem się obok, obejmując ją w pasie. Wiola przekręciła się na bok, przodem do mnie i pocałowała mnie lekko.
— Dlaczego to zrobiłeś? — zapytała, a ja spojrzałem na nią zdziwiony.
— Co?
— Wazektomię — wyjaśniła.
— Bo nie uważam żebym nadawał się na ojca. Ani teraz ani w przyszłości. I wiesz jak czasem bywa… Nie grozi mi wpadka. Żadna laska nie złapie mnie na dziecko. Nie muszę się o nic martwić — wyjaśniłem.
— Ale nie pomyślałeś o tym, że kiedyś może ci się to zmienić? Albo, że twoja narzeczona, żona, czy dziewczyna będzie chciała mieć dziecko? To było trochę egoistyczne — zauważyła.
— Raczej bezpieczne. Nie byłbym dobrym ojcem i nie sądzę żeby sprawdzanie tego było dobrym eksperymentem — przesunąłem dłonią po jej ciele i założyłem jej włosy za ucho.
— A jeśli zmienisz zdanie? — przytuliła się do mnie.
— Zabieg jest odwracalny… Więc jeśli jakimś cudem uda ci się mnie przekonać i zmienić moje myślenie… To jest możliwość żebym jednak został ojcem — pocałowałem ją lekko.
— Kiedyś… W dalekiej przyszłości — pogłaskała mnie po policzku. — Będę próbowała cię przekonać. Bo ja chciałabym mieć rodzinę. I wiem, co zaraz powiesz — położyła mi dłoń na ustach. — Znamy się nie od dziś. Ja znam twoje poglądy i twoje doświadczenia z rodziną i wiem, czemu uważasz, że będziesz złym ojcem — szepnęła. Cieszę się, że zna mnie tak dobrze, że wie, że po prostu boję się, że będę takim ojcem jak ten mój. — Ale ja uważam inaczej. I kiedyś cię do tego przekonam.
— Próbuj, słonko. Jestem ciekawy, czy dasz radę mnie przekonać — uśmiechnąłem się.
— Kotku… Nie znasz tej zależności, że jak kobieta chce, to facet nie ma wyjścia? — zaśmiała się.
— Coś tam słyszałem — pokręciłem głową.
— No właśnie. Więc wiesz, że jak się uprę to cię przekonam — wtuliła się we mnie, opierając głowę na mojej klatce piersiowej.
— Wiem, wiem — objąłem ją mocno i pocałowałem w głowę.
* Wazektomia — metoda traktowana jako antykoncepcja dla mężczyzn, mikrochirurgiczny zabieg urologiczny polegający na przecięciu i podwiązaniu nasieniowodu lub nasieniowodów w celu przerwania ich ciągłości.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top