#8
*Layla*
-MIAŁAŚ JEDNO PROSTE ZADANIE. ZNALEŹĆ NAGRANIE!- Papa podniósł się z miejsca. Mój tato zrobił zawiedzioną minę. Miałam ochotę się rozpłakać.
-Mianhamnida.- ukłoniłam się. Jak zwykle zawaliłam najprostszą rzecz.
-Yuri, oczekiwałem od Ciebie czegoś więcej.- Ty na pewno... Papa westchnął.
-Masz czas do ich następnego comebacku albo porozmawiamy inaczej.- CEO przetarł dłońmi twarz i machnął ręką.- Idźcie już.
Posłusznie wyszłam razem z moim ojcem. Nie miałam ochoty już z nimi rozmawiać.
-Mam nadzieję, że pamiętasz o naszej umowie?- przystanął na środku pustego korytarza.
-Zostanę najbardziej znaną gwiazdą, inaczej wyrzucisz mnie i wydziedziczysz, tak wiem.- powiedziałam to monotonnym głosem. Byłam do niego przywiązana.
-Więc postaraj się.- poszedł, zostawiając mnie samą.
*Hyun*
-Gdzie byłaś przez te dwa miesiące po odejściu?- popatrzyłem w jej duże oczy. Dziewczyna się speszyła i odwróciła wzrok.
-Czemu o to pytasz?- powiedziała to ledwo słyszalnym głosem. Już wiedziałem, że za dużo mi nie powie.
-Nigdy o tym nie mówiłaś, a chciałbym wiedzieć.- starałem się dobierać ostrożnie słowa. Łatwo było ją speszyć.
-Nie interesuj się.- zamurowało mnie w pierwszej chwili, bo dawno już nie mówiła do mnie w ten sposób.
Jimi chciała przejść obok mnie, ale ja ją przyciągnąłem do siebie. Ta zaczęła się szarpać. Przypominało mi to pierwszy miesiąc po jej spotkaniu. Nie no przesadzam, wtedy było gorzej. Przytuliłem ją mocno.
-Jimiś jestem tu dla Ciebie, pamiętasz?- poczułem jak dziewczyna zaczyna się trząść. Dawno już nie miała takiego ataku paniki. Usiadłem z nią na podłodze.- Liczymy do dziesięciu na zmianę. Ja zacznę... Hana.
-Dul.- usłyszałem po długiej ciszy.
-Set.- pogłaskałem ją delikatnie po plecach.
-Net.- potem po za uchem.
-Da-seot.- to ją uspokajało. Ciemność nam tylko służyła.
-Yeo-seot.- jej oddech wracała do równego tempa.
-Il-gop.- westchnąłem, gdy w trakcie przestała się trząść.
-Yeo-deol.- poczułem jak poluzowuje uścisk i rozprostuje palce.
-A-hop.- wyciągnąłem Jimi na długość ramion. Dopiero wtedy zauważyłem, że płacze.
-Yeol.- wypowiedziała zachrypniętym głosem. Uśmiechnąłem się do niej i starłem z policzka łzy.
-Mianhe, nie chciałem tak naciskać. Jak będziesz gotowa to mi powiesz.- odpowiedziała mi kiwnięciem głowy. Do dormu wszedł Ryu z Jijinem.
-Wrócili...- Jijin nie dokończył, bo po zapaleniu światła zobaczył nas na podłodze. Od razu się do nas dołączył, a za nim Ryu.
-Mianhamnida.- Jimi zaciągnęła nosem.
-Noona nie masz za co!- wtedy każdy z nas pocałował ją w czoło, tak jak ona to zawsze robiła.
*Jimi*
-Zakończyliście promocję z 50 milionami wyświetleń. Jestem pod wrażeniem.- siedzieliśmy wspólnie z Dongbinem w sali konferencyjnej naszego budynku.
-A ja w szoku.- dodał Ryu, o którego się oparłam.
-Nie za wygodnie Ci?- poskarżył się Hyun, gdy położyłam na nim nogi.
-Mogłoby być lepiej.- wystawiłam mu język, na co on udał, że się obraża. Zaśmiałam się.
-Wystąpicie w przyszłym tygodniu na festiwalu.- zaczął CEO. Skupiliśmy się na słuchaniu go.- Potem Ryu i Jinji weźmiecie udział w dramie. Oczywiście Weekly Idol już macie umówione. Jimi i Hyun zaczniecie nową płytę w międzyczasie. Jedna sesja do magazynu, druga do albumu i jedziemy z kolejną promocją. Myślę, że do dwóch miesięcy się wyrobimy. A i jeszcze jedno.
Popatrzyliśmy na niego wyczekująco.
-Zaczniemy casting na trainee po waszej promocji. Myślę, żeby tak właśnie na początku listopada już zacząć.
-Rozumiem, że mamy być w Jury?- podsumował Hyun. Dongbin pokiwał głową.
-No szczególnie naszego drugiego CEO nie może zabraknąć.- Dongbin uśmiechnął się znacząco.
-Wibruje Ci coś.- szturchnął mnie Ryu, przerywając naszą rozmowę. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i odebrałam.
-Halo?- wstałam, po czym podparłam się o stół. Bóle miesiączkowe były nie do wytrzymania.
-Gratuluję!- odezwał się znajomy głos.
-Niby z czym?- odparłam, mimo że wiedziałam o czym mówił.
-NO JAK TO?! 50 MILIONÓW PRZY DEBIUCIE ?! NIE DOBIJAJ MNIE KOBIETO.- oburzył się Tao.- MUSIMY TO IŚĆ UCZCIĆ.
-Ale...
-BEZ DYSKUSJI! MOŻESZ NAWET SWOJE DZIECI WZIĄĆ ZE SOBĄ. TAM GDZIE ZAWSZE ZA GODZINĘ!- i rozłączył się. Eh wracamy do rzeczywistości.
-Co jest?- zapytał mnie Hyun, gdy wróciłam do stołu.
-Wychodzimy.
*Akki*
-Przyniesiesz mi ładowarkę? Mam w szafce koło łóżka.- Seok popatrzył na mnie maślanymi oczkami. To jest jawne wykorzystywanie młodszych.
-Sam nie możesz się ruszyć?!- walnąłem go poduszką. Nie za bardzo chciało mi się wstawać.
-No weeeeeeeeeeź.- westchnąłem, po czym wstałem z kanapy.
W pokoju paliło się światło. Zapomniałem zgasić? Uchyliłem drzwi uderzając nimi o coś.. Albo kogoś. Layla stała przy szafce Seoka.
-Co Ty robisz?- byłem trochę zdezorientowany na widok dziewczyny, szukającej czegoś.
-Yyyy.. Ja...- dziewczyna zarumieniła się, po czym wyciągnęła w moim kierunku ładowarkę.- Usłyszałam jak mówicie o niej i chciałam ją przynieść.
-Nie musiałaś.- to było dziwne. Ona robiąca coś od siebie? Chociaż ostatnio jej zachowanie zaczynało się zmieniać.
-Chciałam pomóc.- Layla miała łzy w oczach. Pokiwałem głową i wyszedłem z pomieszczenia.
-Masz.- rzuciłem ładowarkę Seokowi, po czym rozsiadłem się w fotelu.
Jakby się tak dłużej zastanowić to Layla była śliczna nawet.
Mimo to miałem wrażenie, że coś jest nie tak.
*Lysa*
-UNNIEEEEEEEE!! PATRZ CO MAM!!- pokazałam mojej przyjaciółce bilety na festiwal w przyszłym tygodniu.
-O nie...- Allie zrobiła sfrustrowaną minę.- Nie każ mi na to iść, błagam.
-UNNIE PROSZĘ! BĘDZIE JIMI.- podeszłam do przyjaciółki i zrobiłam minę zbitego pieska.
- Błagam, Unnie.
-Nienawidzę Cię.- Allie wywróciła oczami. Podbiegłam do niej i ją przytuliłam.
-KOMAWO!!
*Hyun*
-No w końcu!- Tao podszedł do Jimi i ją przytulił.- Jimi wiesz, że nie lubię czekać.
-Wybacz.- usiedliśmy do stolika w kawiarni. Czemu Jimi nas tu przyciągnęła?
-A mam inny wybór?- Tao uśmiechnął się do niej, po czym przeniósł wzrok na mnie, ale nic nie powiedział.
-No nie masz.- odpowiedziała mu Jimi.- Pójdę zamówić nam coś, chodź Jijin.
-Dziękuje.- Tao patrzył to na mnie to na Ryu. Nie za bardzo wiedzieliśmy o co chodzi.
-Nie rozumiem.- wyprzedził mnie Ryu.
-Nieważne.- Tao pokiwał głową i patrzył na Jimi stojącą przy ladzie.- Nie widziałem jej tak uśmiechniętej od dobrych paru lat.
-Dla nas to codzienność.- wypaliłem. Chłopak popatrzył na mnie smutno.
-Nie znaliście jej przed odejściem, prawda?
-Ne.- odpowiedzieliśmy równocześnie.- Wiemy tyle, co nam opowiadała.
-Nie pozwólcie, żeby robiła coś czego nie będzie chciała.- westchnął Tao.- W przeszłości ciągle była do czegoś zmuszana.
Jego słowa wstrząsnęły mną lekko. Wiedziałem, że Jimi nigdy nie była jakoś szczególnie zadowolona z przeszłości, ale w telewizji nie było po niej tego widać.
-Nie dopuścimy do tego.- odpowiedziałem bardziej poważnie niż zamierzałem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top