#6
*Jimi*
-Ustawcie się wokół niej.- wskazał na mnie fotograf. Chłopcy zrobili jak kazał.- A teraz zróbcie dzióbki do niej, a Ty Jimi możesz wywrócić oczami.
-Ne.- odpowiedzieliśmy. Po 10 minutach wszystkie wspólne zdjęcia były gotowe, aż byłam zaskoczona. Z BF zajmowało to pół dnia...
-Nie myśl o tym Jimi.- powiedziałam do siebie, po czym chciałam się uderzyć w głowę, ale ktoś złapał mnie za nadgarstek.
-O czym masz nie myśleć?- Ryu przytulił mnie od tyłu, zawstydziłam się.
-Nic takiego.- poczułam mocne męskie perfumy, przez co trochę się uspokoiłam. Ryu uśmiechnął się do mnie.
-Teraz Twoja kolej.- zawołał Lee. Wyplątałam się z uścisku i wystawiłam język w stronę chłopaka.
*Leo*
-JA OSZALEJE KIEDYŚ Z NIM!- lider krzyczał na całą wytwórnię.
-Hyung! Uspokój się.- Ken próbował opanować sytuację, ale nie za bardzo mu to wychodziło.
-JAK MAM SIĘ USPOKOIĆ? RAVI NIE WYCHODZI ZE STUDIA JUŻ OD TYGODNIA!- Maknae powstrzymywał N, żeby ten sobie włosów nie powyrywał.
-Pójdę z nim porozmawiać.- odszedłem od reszty, kierując się w stronę studia.
Chwilę później pukałem do drzwi, jednak nikt mi nie odpowiadał. Znudziło mi się czekanie przed drzwiami, więc wszedłem do środka. Wonsik leżał na podłodze pomiędzy papierami.
-Miałeś napisać jeden album, nie trzydzieści.- zażartowałem, jednak on chyba nie miał do tego nastroju.
-Brakuje mi czegoś.- odezwał się w końcu. Chyba raczej kogoś...
-Chodź z nami zjeść obiad, inaczej Hakyeon wyjdzie z siebie.- zacząłem zbierać kartki. Na jednej zapisane było ''Proszę wróć'', na następnej ''Tak blisko, a zarazem tak daleko'', a na jeszcze innej ''Pusto bez Ciebie''.
-Muszę? Jestem już tak blisko...- wyrzuciłem papiery do biurka, a Raviego podniosłem z ziemi.
-Ne.- chłopak poddał się i wyszedł za mną.
*Hyun*
-Uśmiechnij się szeroko.- oznajmił fotograf, Jimi.
Muszę przyznać, że widok dziewczyny z różowymi pluszakami był conajmniej dziwny. Znaczy uroczy strasznie, ale taki nie Jimowaty... Wiecie o co mi chodzi. Jimi zawsze była taka tajemnicza, skryta i przy tym seksowna, a tu nagle jakieś słodkie rzeczy... Najlepsze (albo najgorsze) jest to, że ona sama to wymyśliła...
-NOOOOOOOOOOOOONA!! ZRÓB AEGYO!- Jimi posłusznie nadymała policzki i zrobiła zeza...
Westchnąłem razem z Ryu.
-Jest śliczna.- podsumował Ryu, popatrzyłem na niego.
-Zdecydowanie...- dziewczyna zdjęła na dzisiaj specjalnie soczewki, to już coraz większy postęp. Jimi zauważyła, że przyglądamy się jej.
-Nie przyzwyczajajcie się.- zmarszczyła brwi.
-Za późno Jimiś!- Ryu dosłownie rzucił się na nią, a Jijin za nim. Jak wszyscy to wszyscy.
-A ja to co?!- objąłem całą trójkę i popatrzyłem na nich z troską. Przez te paręnaście miesięcy pracowałem właśnie na takie wspólne szczęście.
*Jiyan*
-Musisz podnieść wyżej nogę, a w tych obcasach na pewno Ci się nie uda.- po raz kolejny upomniałem Laylę.
-Spokojnie.- Seok położył dłoń na moim ramieniu.
-Ja jeszcze jestem spokojny.- chociaż i tak widać postępy w jej tańcu, jednak nadal to nie Jimi.. Muszę znowu o niej myśleć?!
-PRZESTAŃ!- skarciłem sam siebie, nie zauważając, że mówię to na głos. Cały zespół popatrzył na mnie.- To nie do was... Ja.. Muszę się przejść.
Wyszedłem z sali szybciej niż tu wszedłem. I tak trenowaliśmy już parę dobrych godzin, więc mały spacer mi nie zaszkodzi. Było już ciemno czym lepiej dla mnie, zero ścigających fanek. Nie żebym tego nie lubił, ale czasem jest mocno upierdliwe, a szczególnie w takich momentach.
W głowie miałem obraz Jimi sprzed tygodnia. Była taka szczęśliwa i roześmiana.. Czy to była właśnie prawdziwa Jimi? Nie wiem.. Usiadłem na najbliższej ławce, chłód przeszywał mnie od stóp do głów.
Chciałbym móc z nią porozmawiać... Boję się... Może to nie jest dobre wyjście? Może lepiej zapomnieć jak robili to wszyscy do tej pory? Ale to moja wina, że odeszła... Przeze mnie to Akki płakał... PRZEZE MNIE TO WSZYSTKO SIĘ ROZPIERDOLIŁO.
Wstałem i kopnąłem w ławkę. To nie był najlepszy pomysł... Położyłem się na trawie i patrzyłem w gwiazdy. ''Last Star''... Czemu akurat ta nazwa? Czy ona też patrzy teraz w niebo?
-Jestem żałosny...
-Owszem jesteś.- usłyszałem za sobą jej głos. Podniosłem się szybko z ziemi, ale nikogo nie było. Popadam już w paranoje?
*Jimi*
Obserwowałam ludzi na korytarzu. Musieli zrobić jakiś remont, odkąd nie było mnie w Inkigayo, bo nie wiem gdzie iść.
-Umm..- chciałam zapytać kogoś ze staffu o drogę, ale każdy się śpieszył jak na złamanie karku. Na dodatek nie założyłam soczewek. W sumie wygodniej było mi bez nich.
-Prosto i w prawo.- usłyszałam tak dobrze znajomy mi głos.
-Tae?!- nie zwracałam uwagi na innych tylko rzuciłam się na niego. Ten dopiero po chwili odwzajemnił uścisk.
-Mała Choi dojrzała.- stwierdził Tae, po tym jak zmierzył mnie wzrokiem.
-Nie powiedziałabym.- zawstydziłam się i odwróciłam wzrok, chciałam już coś dodać ale zamknęłam usta.
-Popatrz na mnie i powiedz to co chciałaś.- Tae złapał mnie za brodę i podniósł ją do góry.
-Nie nienawidzisz mnie?- popatrzyłam smutno na niego, a ten puknął mnie palcem w czoło.
-Głupia... Nawet jak odejdziesz milion razy i tak wiem, że wrócisz, Jimi-yah.- odetchnęłam z ulgą.
-Komawo Oppa.- ukłoniłam się. Oppa weszło mi już w nawyk.
-Oppa? T.O.P serio nie żartował.- Taeyang się zaśmiał i wziął mnie pod ramię.-Chodźmy, bo pewnie nas szukają.
Tak jak mówił Taeyang chłopcy czekali w pokoju wspólnym. Zresztą na Tae też już czekał GD.
-Możesz tak nie znikać?- wszyscy obrócili się w naszą stronę po słowach GD.
-JIMI! GDZIEŚ TY BYŁA?!- Hyun zaczął swoją litanie. Czasami był aż nadopiekuńczy, ale nie przeszkadzało mi to.
*Taeyang*
-Mianhe.- dziewczyna przekrzywiła głowę na bok po czym dodała.- Znowu się zgubiłam.
Uśmiechnęła się przy tym tak życzliwie, że nawet ja nie potrafiłbym się oprzeć. O dziwo był ktoś kto potrafił.
-Miałaś uważać, musimy iść się przebrać.- powiedział stanowczo chłopak w różowych włosach. Nie mówił tego jakby chciał ją skrzyczeć, tylko powiedział to z taką niezauważalną troską.
-Co Ty robisz?- odciągnąłem GD od dziewczyny, którą właśnie szturchał palcem w ramię. JiYong popatrzył raz na mnie, raz na nią.
-To nie jest Jimi!!- chłopak zrezygnowany oparł głowę o dłoń.
-Mogę?- zwróciłem się do dziewczyny, pokazując jej ramię. Ta kiwnęła głową.- Jak to nie ona, to jak wyjaśnisz to znamie?
Jimi uchyliła trochę bluzkę, żeby było widać znamię. Znamię o którym wiedział GD.
-Lepiej?- popatrzyłem na GD, który tulił już Jimi w swoich ramionach.
-Ale soczewki mogłabyś zdjąć.. Są trochę przerażające.- Jackson pojawił jakby z nikąd..
-To są jej prawdziwe oczy.- wysoki chłopak z tatuażami zmierzył wzrokiem Jacksona.
-COOOOOOOOOOOOOOO?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Byłam chora stąd ta nieobecność ;c Żyjecie po tych wszystkich comebackach i debiutach ??
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top