#15
*Ryu*
-Gdybym wiedział, że to się tak skończy to bym poszedł z wami.- zdenerwowany Hyun, oparł się o ścianę.
-Gdybyśmy wiedzieli, że tak będzie to wszyscy byśmy tam z nią poszli. Nie przewidzimy takich rzeczy Hyun.- CEO spojrzał na niego groźnie.- Musimy teraz uważać na reporterów.
-Nie wierze, że teraz każdy już o tym wie.- lamenty Hyuna nie miały końca.
-Przynajmniej coś sobie przypominała...- dodałem. Chłopak popatrzył na mnie spode łba.- Powinniśmy pomóc jej przypomnieć sobie resztę.
-O to się nie martw.- odpowiedział.
-Masz już pomysł?
Do sali konferencyjnej wszedł Jinji, a za nią Jimi.
-Annyeong.- przywitał się wesoło Jinji.
Jimi usiadła przy oknie i zaczęła się w nie wpatrywać. Od tamtego filmiku chodzi ciągle smutna. Jinji, Hyun i Dongbin zajęli się rozmową, więc dosiadłem się do dziewczyny.
-Annyeong.- uśmiechnąłem się do niej.
-Annyeong.- odpowiedziała mniej entuzjastycznie niż ja.
Westchnąłem i wyciągnąłem opakowanie lodów śmietankowych. Pomachałem jej pudełkiem przed twarzą. Dziewczyna olała to. PF. Wyciągnąłem łyżeczkę i sam zacząłem jeść.
-OMNOM JAKIE DOBRE OMNOM.- dziewczyna popatrzyła na mnie w końcu i nawet się uśmiechnęła.
Nałożyłem na łyżeczkę lodów , po czym podsunąłem jej pod usta. Bez zawahania zjadła pierwszą porcję. Dalej już nie miała problemów, żeby zjeść połowę opakowania... Do sali weszła Lysa z Allie. Obie miały ubrane czarne kurtki, a gdzieniegdzie leżały na nich płatki śniegu. Allie od tej wilgoci porobiły się loczki. Wyglądała naprawdę uroczo...
-Co się stało?- CEO spojrzał w ich stronę.
-Trener kazał przekazać, że Jae dalej nie ma...- wydyszała Lys.
Jimi mimowolnie podniosła się. Popatrzyliśmy na nią.
-Zaprowadźcie mnie do niego.- głos dziewczyny przybrał groźny ton.
-Ale..- zaczął Hyun.
-Jesteś tego pewna?- wtrącił się CEO. Dziewczyna pokiwała głową.- Dam wam adres.
Dongbin usiadł przy laptopie. Zaczęliśmy ubierać kurtki. Jedynie Hyun tego nie robił.
-Hyung, a Ty?- wyprzedził mnie Jinji.
-Muszę coś załatwić, dzwońcie jakby coś się działo.
*Hyun*
-Myślisz, że to dobry pomysł?- Dongbin spojrzał na mnie znad laptopa.
-Ne. Muszę tylko popytać inne wytwórnie czy się zgodzą.- wziąłem długopis do ręki i zacząłem się nim bawić.
-Ja przedzwonię i wyjaśnię całą sprawę. Nie wiem jak będzie z YG...- no tak z nim mogą być problemy.
-No dobra...
-To jak wrócą to im powiemy.- podrzuciłem długopis do góry.
-To to mamy załatwione. Myślisz, że to dobry pomysł robić comeback w przyszłym miesiącu w jej stanie?
-Właśnie wydała własną piosenkę i ją promowała.. Co prawda była tylko w jednym programie z tym, ale inaczej ona sobie nie przypomni niczego... - westchnąłem.
-Niestety masz rację.
*Jae*
-Dziecko zszedłbyś na dół na obiad... Przeziębisz się na tym dachu.- babcia wyszła przed dom.
-Za chwilę.- babcia weszła do domu.
Chociaż domem tego nazwać nie można. Rozejrzałem się dookoła. Zwykłe slumsy... Nienawidzę tego miejsca. Miałem już schodzić po rozwalonym murze obok, ale zauważyłem trzy postacie idące do naszego domu. Wszedłem z powrotem na dach, obserwując postacie. Jedna dziewczyna i dwóch chłopaków.. Jimi? Ryu i... Jinji? Tak, to oni. Zsunąłem się trochę przez co mały kawałek dachówki spadł na dół. Dziewczyna spojrzała w górę. Chwilę się tu przyglądała, po czym podeszła do muru i zaczęła się tu wspinać. MATKO NIE IDŹ TU...
-Jimi co Ty robisz?!- Jinji zawował za nią, ale ta go olała.
Dziewczyna dzielnie wspinała się dalej...
-Możesz zawrócić. Nigdzie nie idę.- rzuciłem w jej stronę.
-Dlatego ja idę do Ciebie.- pokręciłem głową.
Czemu ona musi być tak uparta? Była już prawie na dachu, gdy poślizgnęła jej się noga. Matko serce zamarło mi na moment. Natychmiast złapałem ją w pasie i pociągnąłem do siebie.
-Komawo.- popatrzyłem na nią.
Usiadła obok mnie. Jej policzki były zaróżowione, prawie jak jej włosy. Z ust leciała jej para. Czekałem aż coś powie, ale ona się nie odzywała.
-Czego chcesz?- powiedziałem sucho.
-Daj sobie pomóc.- odparła.
Zaśmiałem się panicznie.
-Pomóc? Żartujesz sobie ze mnie! Może jeszcze powiesz, że mnie rozumiesz?! Nigdy nawet nie byłaś w mojej sytuacji. No tak przecież takie gwiazdeczki jak Ty mają wszystko.- nakrzyczałem na nią.
Dziewczyna patrzyła pusto w dal. Co ja narobiłem... Przecież nie jestem taki... Jimi wyciągnęła telefon, włączyła coś i mi go podała bez słowa podała. Jak się okazało był to filmik, w którym mówiła o swojej przeszłości.. Ona tak jak ja nie ma rodziców... Łza nieświadomie mi poleciała, gdy oddawałem jej telefon. Jimi przytrzymała się mnie i ukucnęła.
-Wróć do nas, każdy się o Ciebie martwi. Ja szczególnie.- Jimi nachyliła się i pocałowała mnie w czoło. Rozkleiłem się całkiem.
*
-Pożegnam się jeszcze z babcią.- Jimi pokiwała głową.
Podszedłem do babci, która stała na ganku.
-Babciu zaczekaj jeszcze trochę. Wrócę tu po Ciebie, obiecuję.- babcia miała łzy w oczach.
-Nigdy nie wątp w siebie.- przytuliłem się do niej.- Zawsze w Ciebie wierzyłam. Mój mały Jae.
-Wiem, Saranghae.- babcia ścisnęła mnie mocniej.
*Jimi*
Otworzyłam drzwi do sali ćwiczeń, gdzie byli wszyscy trainee.
-Przepraszam bardzo, ale chyba znalazłam coś waszego.- popatrzeli na mnie jak na kosmitę, a ja się uśmiechnęłam i otworzyłam szerzej drzwi.
Jae bał się wejść, ale wepchnęłam go do środka. Oparłam się o niego, żeby dodać mu otuchy. Przez chwilę staliśmy w ciszy, bo każdy był w szoku.
-WIESZ JAK SIĘ MARWIŁEM?!- JeWook podszedł do Jae i go przytulił. Nawet ja byłam w szoku, a co dopiero Jae.
-My tak samo.- Lys i Allie dołączyły się do JeWooka.
-A my to co.- EunRi podeszła do nas razem z JiJoonem, JiHoonem i HaSunem.
-Mianhamnida.- powiedział Jae przez łzy.
-Pamiętaj, że możesz na nas liczyć. W końcu mamy być jednością.- coś czuję, że to JeWook będzie liderem...
-Udusicie mnie.- gdybym się nie odezwała nawet by mnie nie zauważyli.
-Wybacz.- odparł JiJoon, który najbardziej mnie przyparł.
-Teraz możemy przynajmniej wspólnie trenować pod Twoim okiem.- powiedział Jae do mnie.
Ja mam kogoś trenować?
-Że ja?- popatrzyłam zdziwiona na chłopaka.
Ten rozglądnął się po reszcie równie zdziwiony.
-Jimi straciła pamięć...- HaSun powiedział ściszonym głosem.
-Naprawdę długo byłeś nieobecny.- ochrzanił go JeWook.
-Przepraszam, ale nie wiem jak trenować kogoś...- Ci ludzie we mnie wierzą...
Muszę się nauczyć dla nich!
-Ale dla was spróbuję.- uśmiechnęłam się do nich.
Po moich słowach nastąpił kolejny grupowy uścisk. Duszę... się....
-O TUTAJ JESTEŚ.- do pomieszczenia weszli chłopcy wraz z CEO.- Zbieraj się.
-Dokąd jedziemy?- popatrzyłam pytająco na nich.
-Zwrócić Ci pamięć.- odparł Hyun.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam, zostawiam rozdział wcześniej. Pozdrawiam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top