Bilecik
Nagle naszą rozmowę przerwał... mężczyzna po 40 z niemałą nadwagą.
-Bileciki do kontroli!- powiedział do nas ze sztucznym uśmiechem.
- już daję- grzebalam w plecaku udając, że szukam biletu . Musiałam grać na zwłokę do następnego przystanku. Jest! Następny przystanek. Biorę Xaviera za rękę i biegniemy. Jednak przydało mi się to wieczorne bieganie z Laylą. Wysoki facet biegnie za nami. Wygląda tak, jakby jego tłuszcz miałby zaraz wylecieć spod koszulki. Zatrzymuje się i siada. My biegniemy dalej, musimy minąć 3 przystanki i jesteśmy w szkole. Ugh, znowu się spóźnie, ale bynajmniej z nim.
Szkoła.
Mija pierwsza lekcja
Druga,
Trzecia,
Czwarta,
Piąta,
Jeszcze jedna i trening! W końcu mogę odreagować. Chyba nie na próżno ludzie trochę mnie się boją. Przecież według niektórych jestem wredną, bezwstydną i arogancką dziewczyną. A ja po prostu wyrazam otwarcie swoj światopogląd i bronie swoich racji. Jak to mówią nikomu nie dogodzisz, wiec najlepiej dogodzic sobie. Mi najbardziej odpowiada duża paczka orzeszków i elokwentni ludzie. Czy ja tak dużo wymagam od życia?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top