Last Christmas

— MJ kochanie pośpiesz się bo zaraz się spóźnimy!— krzyczała z dołu pani Jones
— Tak, zaraz schodzę!— odkrzyknęła jej młoda dziewczyna. Z westchnięciem pokręciła głową. To nie było tak że nie lubiła świąt po prostu wolałaby je spędzić tak jak zazwyczaj, czyli jedząc pierniki i oglądając w telewizji jakieś durne świąteczne filmy. Te święta miały być inne, między innymi dlatego że wraz z rodzicami miała je spędzić u rodziny Parker. I nie zrozumcie źle, nie miała nic ani do May Parker ani do Petera Parkera, lubiła ich jednak uznała za bezsens spędzać z nimi święta a nie na przykład z jakąś jej rodziną. Ale nie było już odwrotu. Michelle spojrzała na zegar, dochodziła 17 a umówieni byli na właśnie tą godzinę, jeszcze raz zerknęła w lustro na swoje odbicie i lekko się skrzywiła. Na sobie miała ładną czerwoną sukienkę i do tego czarne rajstopy, wraz z odpowiednimi do stroju butami. Włosy ładnie układały się na jej plecach mimo iż były dość kręcone. MJ nie była typem osoby, która na co dzień by ubierała się w takie stroje, zdecydowanie preferowała dżinsy i koszulki. Gdy w końcu stwierdziła, że może być wyszła z pokoju i zaczęła kierować się do przedpokoju gdzie już czekali na nią jej rodzice

- W końcu ile można na ciebie czekać- pokręciła głową pani Jones

- Tyle ile trzeba, naprawdę musimy iść?- spytała z nadzieją że może się rozmyślą i każą jej zdjąć tą sukienkę

- Idziemy, koniec dyskusji- powiedział pan Jones- Chodźmy moje drogie- dodał i po chwili wszyscy opuścili dom i skierowali się do ich samochodu. 

Droga mijała im w ciszy. MJ patrzyła na widoki za oknem, modląc się by ta Wigilia się szybko skończyła, zwyczajnie nie chciało jej się siedzieć tyle. Kiedy tak przemierzali Queens aby znaleźć się przy ulicy gdzie mieszkają Peter z ciocią May, panna Jones zastanawiała się czy Peter też jest negatywnie nastawiony na to, ale szybko odgoniła te myśli. Na pewno on nie miał nic przeciwko, przecież to Parker. Po niecałych 20 minutach w końcu znaleźli się w miejscu docelowym. Z miną niezadowolenia, MJ wyszła z auta i wraz z rodzicami weszli do klatki po czym ruszyli na 3 piętro. Gdy znaleźli się przed drzwiami, Pan Jones jako głowa rodziny zapukał do drzwi. Czekali chwilę i drzwi otworzył im uśmiechnięty Peter, spojrzał na przybyłych a widząc MJ w sukience, walczył by nie zaśmiać się

- Państwo Jones, dzień dobry zapraszam- gestem ręki zaprosił ich do środka. Michelle posłała mu mordercze spojrzenie na co on tylko niewinnie się uśmiechnął i zamknął za nimi drzwi. Kiedy rodzina Jones, ściągała kurtki, czapki i tak dalej z kuchni wyszła ładnie ubrana Pani Parker

- Ah cieszę się że chcieliście spędzić z nami ten dzień, jeju Michelle jaka ty śliczna, Peter miał racje- powiedziała uśmiechnięta May, na co wspomniany chłopak spalił buraka

- Ciociu, co ty tam mówisz...- nerwowo się zaśmiał

- Prawdę Peter, ale nieważne zapraszam do salonu- wskazała im pomieszczenie połączone z kuchnią

Goście z uśmiechami usiedli przy stole jaki tam był, panna Jones przyglądała się Peterowi, słowa jego cioci zapadły w jej pamięć. Czy to była prawda że Peter tak mówił, długo nie bedzie musiała czekać na odpowiedź. Peter stawiał na stole dania i ani razu nie patrzył na dziewczynę. Zwyczajnie był speszony tym,  że jego ciocia wygadała się o tym, o czym jej mówił. Wymyślał plan jak wybrnąć z tego. Wpadł na pewien pomysł. Podszedł do MJ

- Wiem, że nie chce ci się siedzieć z dorosłymi, mi też nie, idziemy do mnie? May zawoła nas jak będzie trzeba dzielić się opłatkiem- spytał patrząc na nią, dziewczyna wzruszyła ramionami ale zgodziła się i ruszyła z nim do jego pokoju. Gdy się tam znaleźli usiadła na łóżku chłopaka i ciekawie rozglądała się po pomieszczeniu. Było one...Peterowe. Jakieś plakaty z filmów, figurki z jakiś Pop Kulturowych filmów, ale o dziwo był porządek. Peter zamknął drzwi i oparł się o nie i popatrzył na towarzyszkę. 

- May nie powinna tego mówić...wybacz jeśli poczułaś się speszona- powiedział

- Spoko, nic się nie stało- odparła na luzie i uśmiechnęła się lekko- Naprawdę sądzisz że jestem ładna?- zapytała z chytrym uśmiechem

Chłopak na nowo się zarumienił...ale skoro nie czuła się zażenowana..

- No tak. ładna jesteś- powiedział z czerwonymi policzkami

- Dziękuje to bardzo miłe- posłała mu uśmiech który odwzajemnił

Po chwili nastąpiła cisza więc aby ją przerwać, Parker włączył z komputera piosenki świąteczne. Akurat natrafili na Last Christmas. Spojrzał na dziewczynę i wystawił w jej kierunku dłoń

- Chcesz zatańczyć?- spytał lekko zdenerwowany, MJ zamyśliła się i po chwili przyjęła jego dłoń. Peter ułożył dłonie na jej talii a jej ręce znalazły miejsce na jego barkach. Peter powoli w rytm piosenki zaczął tańczyć z dziewczyną. Na ustach obojga błąkał się uśmiech. Chłopak wziął głębszy wdech

- Muszę ci coś powiedzieć - zaczął niepewnie, dalej tańcząc z nią. Dziewczyna zmarszczyła brwi i pokiwała głową

- Co takiego?- spytała ciekawa co też chłopak ma jej do powiedzenia 

Nastolatek wypuścił powietrze i układał w głowie słowa w jakich chce wyznać jej pewną rzecz. Piosenka dobiegała końca aż w końcu, Peter wypowiedział te ważne słowa. 

- MJ...to co usłyszysz możesz poczuć się niezręcznie więc wybacz ale ja po prostu chyba dłużej nie mogę...-zaczął

- Parker mów o co chodzi

- Podobasz mi się...od początku szkoły..i ja...- nagle poczuł jakby się gorąco zrobiło. Policzki piekły go niemiłosiernie. Panna Jones też się rumieniła ale nic nie mówiła ale gdy Peter dalej się nie odzywał postanowiła to przerwać 

- Kochasz mnie tak?- zapytała z delikatnym uśmiechem, chłopak popatrzył na nią zaskoczony, że zapytała o to od tak, niepewnie pokiwał głową. Michelle Jones zaśmiała się cicho

- Bardzo to miłe Peter...- zaczęła i po chwili zbliżyła swoją twarz do jego, ale Peter szybko przyjął inicjatywę i pocałował ją delikatnie i dając możliwość aby się odsunęła. Ona jednak pogłębiła pocałunek obejmując rękami jego kark. Peter pogłaskał jej talię i gdy zabrakło im powietrza, odsunęli się od siebie. Popatrzyli sobie w oczy z rumieńcami i uśmiechami

- Kocham cie Michelle Jones

- A ja ciebie Peterze Parker

- Więc...chciałabyś...

- Tak zgadzam się- posłała mu uśmiech 

Szczęśliwy chłopak, przytulił ją do siebie uśmiechając się. MJ zachichotała i wtuliła się w swojego chłopaka. Co prawda, od niedawna Peter nie był dla niej obojętny, jednak bała sie przyznać do tego. Teraz tego nie żałowała, nie żałowała również tego, że przyjechała tutaj. Kto wie czy kiedyś nastąpiła by ta chwila. Oboje mogli szczerze powiedzieć, że tegoroczne święta były wyjątkowe. I już każde święta spędzali razem. Stało się to tradycją, tak samo tradycją dla nastolatków stał się, taniec podczas piosenki Last Christmas. 

Taka o to moja niespodzianka, życzę wam znowu Wesołych Świąt i bardzo pragnę podziękować jeszcze raz Oliwce (nexalvia) za pomysł jak i tą śliczną okładkę. Jesteś wielka dziękuje <3

Do zobaczenia w innych rozdziałach, mam nadzieje że One Shot się spodobał i cóż 

bayo <3

happinessxz

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top