Emma

Dwóch superbohaterów ścigało się aż na Katedrę Notre Dame. Blond włosa dziewczyna zaśmiała się z poczynań swojego partnera  Biedronka.

-Będę pierwsza! - krzyknęłam rozbawiona gdy Biedronek, zrobił rozbawioną minę w moją stronę.

Przyspieszyłam kroku i skoczyłam na dach. Założyłam ręce na piersi i zaśmiałam się cicho z zdyszanej miny Biedronka.

-Dałem ci wygrać - odparł między wdechami.

-Oczywiście - odparłam kpiąco.

-Wygrałbym z łatwością - odparł kładąc swoją rękę na ścianie obok mojej głowy.

-Chyba w twoich snach - odparłam czując jak moje policzki robią się czerwone.

-W moich snach robimy inne rzeczy, Koteczko  - wyszeptał do mojego ucha i spojrzał w moje oczy.

-A jak inne? - spytałam kładąc swoje ręce na jego torsie - Zechciałbyś sprecyzować?

-Mogę Ci pokazać - odparł zniżając się w moją stronę. Przymknęłam oczy, czekając na pocałunek. Gdy nagle usłyszeliśmy potężny huk.

-Naprawdę? - jęknął Biedronek i odsunął się ode mnie.

-Sprawdźmy to - odparłam składając pocieszający pocałunek na jego policzku.

Wzięłam swój kici kij i rzuciłam w się w stronę krzyków ludzi. Schowałam się za kominem i przykucnęłam aby sprawdzić z kim mamy do czynienia.

-Biedronku, Kotko oddajcie mi wasze miracula! - usłyszeliśmy głośny krzyk złoczyńcy.

-Chyba znowu mamy do czynienia z Łamaczem czasu - odparł Biedronek gdy złota kula trafiła w lampę i nagle zniknęła.

-Razem? - spytałam wyciągając swój kij.

-Razem - odparł i oboje rzuciliśmy się do walki.

Rzuciłam się na jego broń, ale zostałam kopnięta w brzuch na co się skuliłam. Biedronek, zaatakował łamacza swoim jojo, ale został silnie rzucony na budynek.

Rzuciłam się na przeciwnika i gdy już miałam aktywować kotaklizm, poczułam jak coś wciągnęło mnie przez portal. Zanim całkowicie zniknęłam, usłyszałam zrozpaczony głos Biedronka.

*Przeszłość 16 lat wcześniej *
Opadłam na dach jakiegoś domu, na co pisnęłam z bólu. Cicho jęknęłam i podniosłam się do góry. Paryż, był taki sam, ale nie ma miejsca walki.

-Kim jesteś? - usłyszałam za sobą kobiecy głos, więc obejrzałam się za siebie i ujrzałam dwóch posiadaczy miraculum Biedronki i Czarnego Kota.

-Jestem, Emma - odparłam kładąc rękę na tyle swojej głowy, gdy zaczęło boleśnie pulsować.

-Uważaj, Biedronsiu to może być jakaś akuma - usłyszałam cichy szept posiadacza miraculum Kota.

-Nie jestem akumą - odparłam urażona - Pochodzę z przyszłości, ja i mój partner walczyliśmy z akuma gdy nagle zostałam wessana przez portal i znalazłam się tutaj - założyłam ręce na piersi - Kim wy jesteście? - udałam zaskoczenie

Dwójka super bohaterów spojrzała na mnie uważnie, jakby nie wiedzieli czy mają mi zaufać. Westchnęłam cicho i wyszeptałam detransformacje.

-Gdzie mój ser?! - usłyszałam głos Plagga - Jestem głodny i.. - przerwał gdy zobaczył posiadaczy miraculum.

-Widzicie - odparłam - Nie jestem akumą, czy teraz możecie mi zaufać?

-Nie powinnaś, pokazywać nam kim jesteś - odparła Biedronka - Twoja tożsamość, musi pozostać tajemnicą.

-Czy ktoś z was, wie gdzie znajdę strażnika? - spytałam - Muszę udać się do przyszłości i pomóc Biedronkowi. Napewno, się martwi to stało się tak nagle i...

-Błagam! - jęknął Plagg - Nie chcę znowu słyszeć, twoich miłosnych wyznań. Dość musiałem się na słuchać od twojego ojca.. - przerwał nagle i spojrzał na mnie - Nie słyszałaś tego! Ja nic nie mówiłem!

-Plagg? - spytał zaskoczony Czarny Kot.

-Tikki mnie zabije! - jęknął i spojrzał na mnie - Chyba jej nie powiesz?

-Pogadamy sobie później - odparłam posyłając mu groźne spojrzenie, na co skulił się - Czy ktoś może zaprowadzić mnie do strażnika?

- Zaprowadzę cię do niego - odparła Biedronka i zwróciła się do swojego partnera - Kocie, zacznij patrol i później się spotkamy.

-Jesteś pewna? - spytał blond włosy chłopak a w jego oczach mogłam dostrzec miłość do swojej partnerki - Może pójdę z wami?

-Nie, Kocie - odparła wyciągając swoje jojo - Poradzimy sobie.

-Oczywiście, Kropeczko - odparł a w jego głosie czaiła się nuta smutku. Chwycił swój Kici Kij i pobiegł jak najdalej od nas

-To nie było, zbyt miłe - odparłam zakładając ręce na piersi, a Plagg przysiadł na moim ramieniu - Nie widzisz jak on na ciebie patrzy?

-Ja i Kot się przyjaźnimy - odparła Biedronka - Poza tym jest ten chłopak..

-Jesteście Ying i Yang - przerwałam jej, wiedząc że i tak mnie nie ukaże.

-Nie zrozumiesz - westchnęła i chwyciła mnie za ramię i rzuciła się na inny dach.

Po paru minutach, schowałyśmy się w zaułku. Biedronka, spojrzała na mnie niepewna czy może mi zaufać.

-Zasłonię oczy, jeśli to cię uspokoi - odparłam odwracając się i założyłam ręce na piersi. Gdy różowe światło, błysnęło usłyszałam cichą rozmowę posiadaczki z jej Kwami. W takich momentach, żałowałam że zrzuciłam swój kostium i nie mogłam podsłuchać o czym mówią.

-Chodźmy - usłyszałam za sobą głos dziewczyny, która stanęła obok mnie i w ciszy udałyśmy się na klatkę schodową.

-Jestem.. - zaczęła ale jej przerwałam.

-.. Marinette, tak wiem - odparłam z swoim kocim uśmiechem i spojrzałam na zszokowaną dziewczynę - Znam cię.

-Ale.. Ale.. Skąd? - wyjąkała i zaczęła mi się uważnie przyglądać.

-Chcesz moje zdjęcie czy co? - spytałam rozbawiona - Wiem, wiem jestem kiciastyczna ale nie musisz mi się tak przyglądać - zaśmiałam się.

-Boże, brzmisz jak Czarny Kot.. - odparła i przystanęła przed drzwiami strażnika i raz jeszcze mi się przyglądała -.. Blond włosy, niebieskie oczy, te same kalambury.. - zaczęła wyliczać a po chwili pisnęła - Jesteś.. Jesteś...

-Nie wiem o co ci chodzi - odparłam z głupim uśmiechem, na co zaczęła się jeszcze bardziej jąkać. Plagg, jęknął na jej zachowanie.

-Zepsułaś ją - odparł rozbawiony Plagg.

-Oh, cicho ty serożerco - zaśmiałam się i spojrzałam na mamę - To wchodzimy?

Mama spojrzała na mnie i tym razem jakby coś się zacięło. Stanęła z rozszerzonymi oczami i ustami lekko rozchylonymi. Jęknęłam i usiadłam na schody, oparłam głowę o ścianę ą wtedy podleciała do mnie Tikki. Uśmiechnęłam się do małej przyjaciółki, podając jej ciasteczko które zawsze przechowywałam gdybyśmy mieli z Biedronkiem, jakieś kłopoty.

-Marinette? Czy wszystko w porządku? - usłyszałam Tikki, która pod frunęła do swojej przyjaciółki.

-Jesteś jego córką! - odparła wskazując w moją stronę, jakby dopiero co poskładała wszystko w głowie.

-Nie wiem o czym mówisz - odparłam rozbawiona - Czy możemy już wejść? Trochę mi się spieszy, aby pomóc Biedronkowi.

Marinette (Mama), zaczerwieniła się i wzięła głęboki oddech, stukając do drzwi. Po paru minutach, otworzył nam niskiego wzrostu mężczyzna i spojrzał na nas niezrozumiale.

-Mistrzu, mamy problem - zaczęła Marinette - Czy możemy wejść?

Mistrz Fu, wpuścił nas do środka. Plagg, usiadł na moim ramieniu dla otuchy.

-Jestem, Emma - odparłam siadając na macie - Proszę, musisz mi pomóc. Pochodzę z przyszłości, ja i mój partner walczyliśmy z złoczyńca ale mnie w magiczny sposób wciągnęło do portalu i tak znalazłam się tutaj.

-To intrygujące - odparł Mistrz Fu.

-Nie mogę tracić czasu - odparłam stanowczo - Biedronek, mnie potrzebuje i nie mogę go zawieść.

-Będzie musiał poczekać - odparł Mistrz Fu - Muszę, znaleźć sposób jak wysłać cię do twoich czasów.

-Czy miraculum Królika, nie załatwi sprawy? - spytałam

-Wybacz mi, nie mogę ryzykować straty tego miraculum - odparł Mistrz Fu i chwycił się za brodę w zamyśleniu - Ale może..

-Tak? - spytałam podekscytowana

-Gdyby Biedronka i Czarny Kot, przenieśli się z tobą w czasie, mogliby z łatwością odtransportować cię do domu i wróciliby do naszych czasów z miraculum - odparł Mistrz na co się uśmiechnęłam.

-Dziękuję! - pisnęłam

-Czy możesz zaczekać jeszcze jeden dzień? - spytał - Zostaniesz tutaj i jutro wrócisz do swoich czasów.

-Oczywiście - odparłam i uśmiechnęłam się - Dziękuję Ci, Mistrzu Fu.

-Biedronko - zwrócił się do mojej mamy - Wieczorem, przyjdź tutaj z Czarny Kotem.

-Oczywiście, Mistrzu - odparła Marinette i wstała z maty.

-Jesteś pewnie zmęczona - odparł po chwili Mistrz Fu - Po prawej stronie, znajdziesz pokój.

-Dziękuję Ci - odparłam, kierując się we wskazane miejsce i zamykając drzwi. Osunęłam się po nich i cicho westchnęłam. Mam tylko nadzieję, że nic mu się nie stało. Nie przeżyłabym tego, gdyby to była moja wina.

*16 lat później - Czasy Biedronka i Kotki *

-Tikki, dlaczego magiczne Biedronki nie przyprowadziły z powrotem, Kotki? - spytałem schowany za kominem, jednego z dachu budynków

- Napewno wysłał ją w przeszłość - odparła moja Kwami, jedząc ciasteczko po ciężkiej bitwie - Bez miraculum Królika, nie jest łatwo wrócić do domu.

-Mam nadzieję że nic jej nie jest - odparłem i spojrzałem na jej telefon, który już po raz kolejny dzwonił. Westchnąłem, odrzucając połączenie od jej ojca i całkowicie go wyłączyłem.

-Nie lepiej odebrać? - spytała Tikki

-I co ja im powiem? - spytałem - Dzień dobry, pańska córka została wysłana w przeszłość, życzę miłego dnia - spojrzałem na swoją Kwami, która zachichotała - Poza tym, jej rodzice nawet o nas nie wiedzą.

-Nie martw się, Kotka to silna dziewczyna - odparła Tikki - Da sobie radę i napewno znajdziecie do siebie drogę powrotną.

-Wiem - szepnąłem i spojrzałem w niebo - Ale czy ona to wie? Dobrze wiesz że zawsze bierze wszystko na siebie, nienawidzę tego gdy się obwinia.

Tikki, przytuliła się do mojego policzka, w cichym pocieszeniu. Uśmiechnąłem się lekko, ponieważ pomimo całej naszej skomplikowanej historii miłosnej, jesteśmy w tym razem.

*16 lat wcześniej *
Promienie słoneczne, oświetlały moje oczy, na co cicho jęknęłam i chwyciłam się za bolący kark.

-Witaj, Emmo - odparł Plagg, który ułożył się w moich włosach - Jak spałaś?

-Nie wiem, kiedy zasnęłam - przyznałam wstając z podłogi  rozciągając się - Dlaczego, mnie nie obudziłeś?

-Miałaś zbyt dużo wrażeń - odparł siadając na moim ramieniu.

-O mało co się nie wygadałeś - odrzekłam z wyrzutem - Masz szczęście, że tata nie umiem tak szybko połączyć faktów.

-Zgadzam się - roześmiał się Plagg - Przez tyle lat, wzdychał do twojej matki że nigdy nie zwrócił uwagi na nią w jej cywilnej postaci.

-To chyba rodzinne - zaśmiałam się - Ja też, nie zwracałam uwagi na Petera w jego cywilnej postaci.

-Tobie przynajmniej, nie zeszło tyle co  Adrienowi - mruknął - Musiał zobaczyć jak Biedronka się przemienia, żeby dopiero dostrzegł jak wielkim był kretynem.

Zaśmiałam się wraz z Plaggiem. Poprawiłam włosy, zostawiając je rozpuszczone. Ulotnie spojrzałam na zegarek, który wskazywał południe.

-Mały patrol, mój przyjacielu? - spytałam, prostując nogi i otwierając okno.

-Wiesz, co mówić - odparł Plagg.

-Plagg, wysuwaj pazury - odparłam a następnie uważnie rozejrzałam się czy aby napewno nikt mnie nie widzi.

Wyciągnęłam swój kici kij i rzuciłam się na dach. Uwielbiałam powiew wiatru we włosach i te uczucie wolności, wolności która jest nieograniczona i mogę się udać gdziekolwiek zamarzę. Uśmiechnęłam się i zaczęłam biec jeszcze szybciej.

-Czyżby patrol? - usłyszałam za sobą głos a następnie obok mnie biegł mój tata.

-To purrfekcyjna, pora na patrol - odparłam rozbawiona i wskoczyłam na kolejny dach.

-I to ja rozumiem! - usłyszałam za sobą roześmiany głos - Biedronka, nie lubi gdy żartuję - nagle jego głos posmutniał.

-Biedronek, też tego nie lubił - odparłam a mój uśmiech lekko opadł gdy przypomniałam sobie, ile razy mnie odrzucał. Zatrzymaliśmy się na wieży Eiffla. Po chwili się uśmiechnęłam - Mój tata podziela ze mną nasze żarty.

-Tak? - spytał zainteresowany Czarny Kot.

-Raczej chciałeś powiedzieć, niewiarykotne - zaśmiałam się.

-Wiem, że nie wolno nam wiedzieć o przyszłości - zaczął tata - Ale kim są twoi rodzice?

-Ja... - zaczęłam ale usłyszałam wybuch. Spojrzałam na tatę i oboje ruszyliśmy w stronę Luwru.

-Jestem Graficzas, trafiam tam gdzie jest bas - wyrapował i założył na tors ręce.

-Ughhh - jęknęłam - Tylko nie on, nie on.

Po chwili, Biedronka dotarła do nas i zaczęliśmy walczyć.

-Nie złapiecie mnie, jestem nieuchwytny niczym bas - znowu wyrapował, na co przewróciłam oczami. Czy nie mogłam dostać tylko jednego dnia bez akumy? Czy o tak dużo, proszę?

-Kotka,  zaraz skończy nam się czas - odparła zmartwiona Biedronka, gdy jej i Kota miracula zaczęły piszczeć.

-Wy idźcie - odparłam, rozkładając swój kij - Ja spróbuję go zatrzymać.

Oboje skinęli mi głową, na co rzuciłam się dla odwrócenia uwagi na Graficzasa.

-Wybacz, Kotko nie jesteś szybka a  moja akuma nie jest uchwytna - zachichotał i zaczął strzelać do mnie swoim pistoletem. Zgrabnie unikałam pocisków.

-Dość tego - odparłam zdyszana - Mega Kotaklizm! - położyłam swoją rękę na ziemi i przede mną wyryła się dziura. Graficzas, spojrzał na mnie zaskoczony, ale po chwili uśmiechnął się kpiąco.

-Miraculum, Kotko oddaj mi - odparł ciskając we mnie pociskiem.

-Ani mi się śni - warknęłam i uderzyłam go w brzuch. Zaskoczony, skulił się na co chwyciłam jego broń i zniszczyłam.

Akuma, wyleciała z jego pistoletu, a gdy miałam użyć kotaklizmu, jojo biedronki chwyciło akumę.

-Co się stało? - usłyszałam skołowane pytanie brata wujka Nino.

-Wszystko już w porządku - odparłam kładąc rękę na jego ramieniu - Czujesz się dobrze?

-Tak, po prostu jestem skołowany - odparł wstając, na co chwyciłam go za ramię aby się nie przewrócił.

-Niezwykły Biedronek!

Odwróciłam się w stronę tego głosu. Spojrzałam na czule, uśmiechającego się Petera, który otworzył swoje ramiona w oczekiwaniu.

Położyłam rękę na ustach i rzuciłam się biegiem w jego stronę. Wpadłam w jego ramiona, na co podniósł mnie za uda. Otoczyłam jego szyję swoimi ramionami i pocałowałam go. Peter, okręcił nas nie przerywając pocałunku.

-Tęskniłem - szepnęłam patrząc w moje oczy.

-Tęskniłam - powtórzyłam jego słowa czule się uśmiechając. Ucałowałam jego czoło, na co się zarumienił.

-Yhym - usłyszałam chrząknięcie, na co zostałam odstawiona. Odwróciłam się do tyłu a moim oczom ukazał się tata w stroju królika.

-Tata? - pisnęłam i rzuciłam się w jego stronę. Tata, otoczył mnie ramionami i mocno przytulił.

-Nigdy więcej nam tego nie rób! - rozkazał ostrzegającym tonem, na co się zaśmiałam - Mama i ja odchodziliśmy od zmysłów! Czy ty wiesz jak bardzo się martwiliśmy?!

-Cóż, w końcu sam mówiłeś że to kociastyczna przygoda! - zaśmiałam się i wyrwałam z jego uścisku.

-Nie używaj moich słów, przeciwko mnie - jęknął tata.

Tata, spojrzał na młodsze wersje swoje i mamy. Następnie, uśmiechnął się w swoim kocim stylu.

-Powinniśmy wrócić, zanim My Lady będzie się martwić - odparł odwracając się i puszczając oczko w stronę swojej młodszej wersji.

-Chodźmy do domu - odparł i spojrzał w stronę Petera - Nie sądzisz że powinnaś mnie przedstawić?

-Tato! - pisnęłam zarumieniona.

Tatą, zaśmiał się i ruszył biegiem w stronę portalu - Kto ostatni w domu, ten przez cały weekend sprząta strych!

-Tato! - zaśmiałam się i zaczęłam biec aby zdążyć jak najszybciej do domu. Nim weszłam do portalu, pomachałam skołowanym młodszym wersją rodziców i wskoczyłam przez portal. Za mną usłyszałam kroki Biedronka a następnie wróciłam do swojego czasu. Uśmiechnęłam się a następnie zaczęłam gonić tatę, który był już na dachu innego budynku.

Pomachałam swojemu chłopakowi i zrobiłam znajomy sygnał, aby zadzwonił. Chłopak zaśmiał się i wskazał abym pobiegła. Uśmiechnęłam się radośnie i cicho
westchnęłam. Nareszcie w domu!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top