noveno día • segunda parte

Moje wrażenie jednak szybko znika, gdy widzę późniejszą reakcję Balsano na jej zaczepkę.

- No chyba nie. - brunet odpowiada Carmen, a na jego twarzy można dostrzec małe zniesmaczenie. Na ten widok cicho parskam pod nosem.

Balsano szczerze Ci właśnie współczuję. Moja przyjaciółka jak już sobie kogoś upatrzy, to nie spocznie dopóki go nie zdobędzie. Taka jej natura.

- Zawsze możemy się poznać. - dziewczyna podchodzi jeszcze bliżej chłopaka, a on dalej stoi w miejscu nie wiedząc co ze sobą zrobić. Popijam moją gorącą czekoladę i czekam na dalszy rozwój sytuacji.

- Matteo Idiota Balsano. - przedstawia się i wystawia w kierunku dziewczyny rękę. Myślę, że nie chce aby podeszła jeszcze bliżej. Po raz kolejny cicho śmieję się pod nosem, a on puszcza mi oczko. Gdy na mnie spogląda na jego wargach można dostrzec delikatny uśmiech. Carmen jest jednak zapatrzona w jego intensywnie czekoladowe oczy i zdaje się, że niczego nie zauważa. Wcale jej się nie dziwię. Bez problemu można w nich utonąć. Podciągam kolana pod brodę i rozsiadam się wygodnie na fotelu, z rozbawieniem przyglądam się tej dwójce. Dziewczyna nie zwracając uwagi na jego dłoń podchodzi jeszcze bliżej i delikatnie całuję go w policzek.

- Carmen Briseño. - na jej wargach gości jeden z najpiękniejszych uśmiechów. Jest naprawdę wyjątkowy i do tej pory na wszystkich mężczyzn działał bez zarzutu. Nie zapominajmy jednak, że Balsano zawsze musi być inny. Zdegustowany odsuwa od niej głowę i spogląda w moją stronę. W jego oczach dostrzegam błaganie o pomoc. O nie, patrzenie na to sprawia mi zbyt dużą przyjemność.

- A więc… skąd się tu wziąłeś? - słaby tekst Car, co z Tobą? Jej dłoń właśnie spoczywa na ramieniu chłopaka, a na ustach gości rozmarzony uśmiech.

- Valente się nie chwaliła? - pyta jej z rozbawieniem, a w jego oczach pojawia się niebezpieczny błysk. Co kombinujesz Balsano?

- Ohh, a niby czym? - dziewczyna dobrze udaje zaskoczenie. Znam ją na tyle dobrze, że wiem iż jej to nawet nie interesuje.

- Tym, że ma chłopaka? - na jego ustach gości cwany uśmiech, a wyraz jego twarzy wyraża ogromną dumę ze zwycięstwa. Natomiast na mojej twarzy na pewno wymalowane jest ogromne zaskoczenie. Co za idiota. Jak ja teraz będę musiała się tłumaczyć… Brunet podchodzi do mnie szybkim krokiem, całuję mnie czule w czoło i siadając na oparciu fotela, obejmuje mnie ramieniem. Co do cholery?

- Pomóż mi, błagam. - szepcze wprost do mojego ucha, a w jego głosie wyczuwam ogromną rozpacz. Patrzę na niego z chęcią mordu w oczach, a następnie z delikatnym uśmiechem odwracam się w stronę przyjaciółki. Stoi z lekką rozchyloną buzią, a na jej twarzy maluje się jedno wielkie zaskoczenie. Nadal nie dowierza. Ja też bym nie uwierzyła. No bo halo? Ja i chłopak? Dobry żart. Jest mi jednak szkoda Balsano i aby być bardziej wiarygodną wtulam się w niego mocno, a jedna z moich rąk ląduje na jego udzie, które delikatnie masuje. Car jest tak zaskoczona, że nadal nic nie mówiąc, siada w swoim fotelu i bezustannie się w nas wpatruje.

- Przecież wiesz, że nie lubię się chwalić szczęściem. Wolę je pozostawić tylko dla nas. - odpowiadam i aby być bardziej wiarygodną, spoglądam w stronę chłopaka z lekkim uśmiechem na twarzy. Mam nadzieję, że chociaż w małym stopniu wyglądam na zakochaną. Zawsze byłam słaba w grze aktorskiej. Emocje jakie dostrzegam w jego oczach są nie do odgadnięcia. Zapatrzony w moje wargi, nachyla się i składa na nich krótki, lecz niezwykle czuły pocałunek. Szybko odwracam głowę w stronę przyjaciółki, która dociekliwie nam się przygląda. Po chwili jednak odblokowuje telefon, sprawdza coś i wreszcie się do nas odzywa.

- Wybaczcie, ale muszę już iść. Mama na mnie czeka. - nie czekając na naszą reakcję szybko podnosi się z fotela i za chwilę możemy tylko usłyszeć trzask drzwi wejściowych. Czy ona się za to obraziła? Przecież to Car, ona nigdy się nie obraża. Nic z tego nie rozumiem.

Szybko przypominam sobie jednak o tym co zrobił brunet i wściekła wchodzę do wnętrza domu. Nie chcę, żeby którykolwiek z sąsiadów słyszał co się u nas dzieję. Później zda relację rodzicom i będzie po nas.

- Czy Ciebie totalnie pogrzało idioto?! - odzywam się tylko, gdy słyszę że brunet również jest już w środku. - wiesz jak będę musiała się z tego tłumaczyć?!

- Przecież to nic takiego. - stoi naprzeciwko mnie niewzruszony, a we mnie gotuje się jeszcze bardziej.

- Nic takiego?! Valente w związku to abstrakcyjne stwierdzenie i Carmen bardzo dobrze o tym wie! - przymykam powieki, aby się trochę uspokoić. - Nie znasz jej. Będę miała zrobioną trzecią wojnę światową za to. - mówię już dużo spokojniej, a swoje dłonie wplątuje we włosy, za które delikatnie ciągnę.

- Dlaczego mnie dziś ignorowałaś? - po chwili słyszę jego głos.

- Że co proszę? - pytam zaskoczona, bo kompletnie nie rozumiem o co mu chodzi.

- Nie udawaj, że nie słyszałaś. - odpowiada mi, przy czym wywraca oczami. Jak on mnie denerwuje. - Rano wyszłaś nie wiadomo nawet kiedy, nikogo nie informując. A pod szkołą, gdy stałaś z Gastonem i Niną, gdy tylko mnie zauważyłaś szybko uciekłaś. - w jego głosie słychać nutkę pretensji. Na serio? Wybucham bezczelnym śmiechem.

- Wybacz Balsano, ale nie jesteś pępkiem świata. Moje całe życie nie kręci się wokół Ciebie, a ja mam też inne problemy. Nie jesteś całym światem Idioto. - odpowiadam mu, nadal lekko rozbawiona tym co powiedział. Po kilku chwilach nie doczekuje się odzewu z jego strony, dlatego odwracam się na pięcie z zamiarem odejścia. Mam dość tej głupiej wymiany zdań. Nie jest mi jednak dane tak zrobić, ponieważ po chwili czuję na mojej talii silne ramiona, które mnie odwracają w drugą stronę. Chłopak szybkim ruchem przyciąga mnie do siebie, tak że nasze twarze dzielą milimetry. Jego oddech jest urwany, a oczy jakby nieobecne. Dłonią delikatnie zgarnia kosmyk moich włosów za ucho, przy tym ciągle wpatrując się w moje oczy. W skutek jego dotyku moje serce nieznacznie przyspiesza, a mój oddech miesza się z jego oddechem. Jego wzrok pada na moje rozchylone wargi, a ja już wiem co za chwilę się stanie. Czuję jego gorące usta na swoich. Całuję mnie powoli, namiętnie. Muśnięcia jego warg są tak delikatne. Jest to pocałunek inny niż wszystkie, wyjątkowy. Języki łączą się w tańcu namiętności, a z moich ust wydobywa się ciche mruknięcie. Co jest chyba impulsem dla bruneta, bo po chwili jestem przyciśnięta do ściany, a pocałunki stają się pełne pożądania. Języki toczą ze sobą zawziętą walkę, z której każdy chce wyjść zwycięsko. Napiera na mnie całym swoim ciałem. Podnosi mnie po raz kolejny, a ja oplatam swoje nogi wokół jego bioder. Jest tak cholernie dobry, że mogłabym tego zbliżenia nigdy nie przerywać. Po chwili odrywa się od moich warg, a pocałunkami schodzi na moją szyję. Balsano zrób coś, bo zaraz eksploduje.

- Obiecuję Ci, że jeszcze będę całym Twoim światem. - odrywa się ode mnie, a jego głos sprawia, że po moim ciele przechodzi milion dreszczy. Brunet wyraźnie podkreśla słowa całym Twoim i robi to co ma już w zwyczaju. Zostawia mnie samą. Rozgrzaną, a przede wszystkim zdezorientowaną.


• • •

Dzisiaj trochę krócej, ale mam nadzieję, że nie będziecie zawiedzione!
Jestem strasznie ciekawa czy tego się spodziewałyście! 🙈
Jeśli nie, to koniecznie piszcie w komentarzach jak to miało inaczej wyglądać! A jeśli tak, to też piszcie haha.
Niecierpliwie czekam na Wasze opinie!
Buziak 💋💋💋💋

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top