9

Hejka misie kolorowe!

Rozdział poprawiony przez fs_animri :3

Kto by się spodziewał rozdziału w tygodniu? Hah

Miłego dnia <3

Siwowłosy był zdenerwowany, a dokładniej mówiąc, wkurwiony. Nie podobało mu się, że jakaś losowa grupa podpitych mężczyzn, obrażała Gregory’ego.

Zastanawiał się, dlaczego ludzie tacy są. Przez jednego jebanego tweeta? Ludzką chęć nienawiści do odmienności? Męczyło go też, czemu nic o tym nie wiedział. O tym, że ludzie się śmiali z bruneta i że ten miał w przeszłości chłopaka.

Dopiero po chwili uświadomił sobie, że gdy Gregory wyjechał z Los Santos, Erwin był na wycieczce na Cayo z chłopakami. Postanowili uczcić wtedy udane kasyno. Dlatego go to ominęło.

Gdy złotooki podszedł do mężczyzny, gwałtownie go popchnął, by po chwili uderzyć go w twarz, rozpoczynając tym bójkę.

Rudowłosy zachwiał się, lecz nie upadł. Nie chcąc być gorszym, postanowił oddać niższemu.

W taki sposób, zaczęli się nawzajem okładać pięściami.

Erwin, mimo drobnej postury, wcale nie był słaby. Umiał porządnie obić przeciwnika, by połamać mu nos, czy rozwalić usta.

Koledzy "gangusa" oraz Gregory stali w osłupieniu, obserwując tą akcję.

Brunet obawiał się tego, co zaszło, chciał jakoś powstrzymać siwego, ale nie wiedział, jak miał to zrobić, żeby nie pogorszyć sytuacji. W dodatku czuł się zbyt słaby psychicznie.

Złotooki raz za razem uderzał lub obrywał. Nie zamierzał się poddać. Chciał udowodnić tym frajerom, że nie mogą tak mówić o Gregorym.

Nikt nie wiedział, że barmanka, widząc z okna baru całe zamieszanie, postanowiła wezwać policję, za zakłócanie spokoju.

Z nosa Knucklesa kapała krew, podobnie jak z ust i brwi. Przed adrenalinę krążącą w jego żyłach, nawet nie odczuwał bólu.

Jego przeciwnik był w podobnym, jak nie gorszym stanie. Mimo to, oboje się trzymali, zadając coraz słabsze ciosy, z powodu braku sił.

W pewnym momencie wszyscy z dala usłyszeli syreny policyjne.

Grupa przyjaciół rudowłosego zaczęła uciekać w kierunku domków mieszkalnych, by się pochować w uliczkach.

Mimo to, bijącą się dwójka nie przerywała szarpaniny między sobą nawzajem.

Dopiero, gdy radiowóz zaparkował pod barem, prowokator odepchnął z całej siły ciało pastora, biorąc nogi za pas.

Niestety, nic mu to nie dało, bo funkcjonariusze go pochwycili, zakuwając w kajdanki.

Erwin pod wpływem pchnięcia, stracił równowagę i upadł na ziemię, uderzając głową o chodnik. Lekko go zamroczyło, przez siłę, jaką oberwał.

Gregory widząc, że policja jest na miejscu, a złotooki przestał się bić, odetchnął z ulgą, lecz strach dalej go paraliżował. Wciąż stał w miejscu, nie umiejąc pomóc przyjacielowi.

Po chwili dwóch policjantów, którzy odprowadzili aresztowanego do radiowozu, podeszło do Erwina.

- Dzień dobry, co tutaj się stało? - Powietrze przeciął zachrypnięty głos Hanka.

Siwowłosy jęknął tylko, próbując się podnieść. Sam nie był pewny, czy to z bólu, czy z powodu przyjazdu policji.

Over, widząc stan mężczyzny, podszedł i pomógł mu się podnieść, sadzając go pod ścianą budynku, by się oparł.

- Erwin coś ty znowu odwalił? - zapytał Hank, kręcąc głową z niedowierzaniem.

- Nic.. - burknął niższy, spuszczając głowę, by krew z nosa kapała na ziemię.

Dopiero po chwili policjanci zauważyli Gregory’ego, stojącego obok i przeglądającego się sytuacji.

- Grzesiu? Wszystko w porządku? - zapytał milczący dotąd Potato.

Brunet ocknął się ze swoich myśli, patrząc na mężczyzn. Kiwnął niepewnie głową, podchodząc bliżej Erwina.

- Barmanka nas wezwała. Zgłosiła, że rozpocząłeś bójkę, wiesz co to znaczy? - prychnął Over.

- Wiem, ale miałem powód! Zresztą pierdoli mnie to, zasłużył, mam nadzieję że trafi na OIOM - burknął Knuckles, spluwając krwią na chodnik.

- Aresztowany chce wzywać EMS, twierdzi, że źle się czuje i potrzebuje lekarza - wtrącił Jacob, jakby przewidując słowa Erwina.

- Wezwij ich, oraz poproś kogoś, aby pojechał razem z nim na ten szpital. My zajmiemy się nimi - stwierdził Hank, zerkając na dwoje mężczyzn.

Drugi policjant kiwnął głową i odszedł na chwilę na bok, zgłaszając coś na radiu, by po chwili wrócić.

- W porządku, ktoś podjedzie. Ale do tego czasu musimy poczekać na przyjazd karetki i radiolki.

Over wyciągnął z kieszeni paczkę chusteczek, podając ją złotookiemu. Ten wyciągnął jedną i przyłożył do nosa, próbując powstrzymać krwotok.

- Będziesz musiał z nami pojechać i złożyć zeznania. Mam nadzieję, że masz dobre wyjaśnienie - stwierdził ciemnowłosy.

- Mam - wycedził siwy.

Gregory cały czas nie wiedział do końca, co ma ze sobą zrobić. Dopiero gdy trochę się uspokoił, podszedł bliżej Erwina i chwycił chusteczkę, pomagając mu z lecącą krwią. Knuckles uśmiechnął się lekko na ten ruch.

- Potrzebujesz lekarza? Coś jeszcze ci dolega oprócz.. tego? - zapytał Over.

- Nie, jest w porządku. Nic nie potrzebuje, dzięki - mruknął cicho siwowłosy, wzdychając na końcu zdania.

Brunet ze zmartwieniem odsunął chusteczkę od nosa młodszego, by zobaczyć, czy wciąż ma krwotok. Na całe szczęście, już ustępował.

Montanha czuł się winny, nie chciał, aby jego przyjaciel tak skończył, tym bardziej go broniąc. Martwił się o jego stan.

Na dodatek czuł się bezużyteczny, nie potrafił mu pomóc, ani zaprzestać bójki. Stał bezczynnie, nic nie robiąc.

Po kilku kolejnych minutach podjechała do nich karetka i radiowóz policyjny.

Policjanci wyjęli aresztowanego z pojazdu, by przenieść go do medyków, aby ocenili sytuację.

W tym czasie Gregory siedział obok Erwina, nadal podtrzymując mu chusteczkę.

- Przepraszam cię..  - mruknął cicho młodszy.

Brunet tylko pogładził jego ramię, czekając aż policjanci do nich wrócą.

Po chwili podszedł do nich Hank wraz z jednym lekarzem.

- Ten też uczestniczył w bójce, ale twierdzi, że nic mu nie jest - odparł Over, wskazując dłonią na złotookiego.

Medyk podszedł do siwego, spoglądając na jego rany na twarzy.

- Co jeszcze cię boli? Masz jakieś nietypowe objawy? - spytał Bartuś.

- Nie, nic mi nie jest.. - stwierdził lekceważąco Knuckles, ponownie wzdychając.

- Oberwał mocno w głowę, upadając, uderzył nią o chodnik - rzekł ciemnowłosy policjant.

Lekarz wyjął latarkę z kieszeni i zaczął sprawdzać reakcję źrenic u pobitego.

- Wydaje mi się, że wszystko w porządku. Jest jeszcze możliwość na wstrząs mózgu, bądź jakiś uraz wewnętrzny. W razie złego samopoczucia, udaj się na szpital - polecił mu Bartek i odszedł, uśmiechając się lekko.

- To co? Jedziemy? - zapytał Erwin, próbując podnieść się z ziemi, lecz jedynie jęknął z bólu i skrzywił się nieco.

Gregory widząc jego stan, pomógł mu się podnieść, chwytając go pod ramię, aby nie upadł.

Najwidoczniej adrenalina już z niego zeszła, powodując odczuwanie skutków bójki.

Mężczyźni podeszli do radiowozu, wsiadając i ruszając w kierunku komendy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top