3

Hejka misie kolorowe!

Wrzucam kolejny rozdział poprawiony przez fs_animri :3

Miłego dnia/wieczoru <3

*One year later*

Od śmierci Alexa Montanhy minął ponad rok. Miasto Los Santos zapamiętało tego człowieka, czcząc jego pamięć.

Gregory przez ten czas zamieszkał wraz z Nicole w całkowicie innym mieście. Postanowił odciąć się od wszystkich, oraz odpocząć od miejsca, które przypominało mu o tragedii, jaka go spotkała.

W międzyczasie dużo się zmieniło. Montanha postanowił przerwać swoją pracę w policji, pozostając bezpiecznie w domu.

Brunet bardzo się zmienił. Traumatyczne wydarzenia doprowadziły do jego zamknięcia się w sobie. Przez większość wolnego czasu spał, bądź oglądał coś w telewizji. Czasem po prostu siedział w bezruchu godzinami, myśląc. Praktycznie wcale się nie odzywał, a z nieznajomymi zaczął porozumiewać się za pomocą języka migowego.

Jego ciało zmizerniało przez brak jakiekolwiek ochoty na regularne posiłki czy ćwiczenia. Ogólnie był bardziej zaniedbany. Miał przydługie włosy, które rzadko podcinał, dopiero za namową córki.

Po długich miesiącach jego, teraz już jedyne, dziecko, namówiło go na powrót do rodzinnego miasta. Raczej było to postawienie przez faktem dokonanym, lecz Gregory nie protestował. Nie pałał zapałem do tego pomysłu, ale nie zamierzał niczego utrudniać.

Montanha siedział na kanapie starego mieszkania, patrząc pusto na zakurzone meble i ramki ze zdjęciami. Na ziemi leżały jeszcze nie do końca wypakowane kartony z ich rzeczami.

Brunet ocknął się z zamyśleń, dopiero gdy jego córka usiadła obok, stawiając przed nim kubek z gorącym napojem.

- Uważam, że powinieneś wrócić do pracy.. - dziewczyna zaczęła niepewnie rozmowę. Mężczyzna spojrzał na nią, analizując jej słowa, po czym panicznie zaczął kiwać głową w zaprzeczeniu. - Nie możesz spędzić reszty życia w mieszkaniu! Za niedługo powinien być Hank. Porozmawiam z nim, a później pojedziemy na komendę, by przyjęli cię z powrotem. Uzgodnimy wszystko tak, żebyś czuł się najbardziej komfortowo - dodała.

Gregory tylko skulił się bardziej na kanapie, ponownie zagłębiając się w swoich myślach. Nie był przekonany co do tego postanowienia. Obawiał się powortu, nie chciał słyszeć kolejnych wyzwisk, nie dałby rady.

Już po kilku minutach z jego zamyśleń, wyrwał go dźwięk dzwonka do drzwi. Brunet uniósł głowę, widząc Nicole, która wraz z jego przyjacielem weszła do salonu.

Over z uśmiechem podszedł do Gregory’ego, chcąc go objąć, lecz mężczyzna się odsunął, patrząc przestraszony w oczy swojej córki.

- Hank, rozmawialiśmy o tym.. - mruknęła dziewczyna, kładąc ręce na biodra.

Czarnowłosy tylko kiwnął głową, by usiąść na fotelu obok. Chciał po prostu sprawdzić, czy to co mówiła szatynka jest prawda, ale jak narazie wszystko się potwierdzało.

- Cześć Grzesiu, tęskniłem, wiesz? - rzekł niebieskooki.

Brunet tylko niepewnie spojrzał na przyjaciela i kiwnął głową w jego stronę. Po chwili Gregory zaczął żywo gestykulować do swojej córki.

- Każe ci przekazać, że on też - odparła dziewczyna.

Hank tylko zmarszczył brwi, analizując to co się wydarzyło. Czyli Nicole miała rację, Grzesiek się nie odzywał..

- Okej, więc przejdźmy do sprawy, w związku z którą mnie tu wezwaliście. Możemy pojechać na komendę i porozmawiać z Alexem o tym, abyś mógł jeździć na patrole, Grzesiu - powiedział Over.

- Myślę, że to dobry pomysł. Zbieraj się tato, jedziemy! - zdecydowała za nich dziewczyna.

Montanha tylko przewrócił oczami i posłał córce niezadowolone spojrzenie, ale podniósł się z kanapy i zaczął zakładać buty i kurtkę.

Już po kilkunastu minutach cała trójka znajdowała się na komisariacie. Powolnymi krokami kierowali się do biura szefa.

Gdy już znaleźli się pod drzwiami, zapukali, a po uzyskaniu zgody, weszli do środka, gdzie znajdował się Alex Andrews. Gregory nieśmiało zasiadł na kanapie, spuszczając wzrok.

- Cześć Hank! Co cię tu sprowadza? - zapytał szef policji, unosząc głowę znad papierów, lecz po chwili jego mina zmieniła się na zdziwioną, zauważając dodatkowych gości.

- Hej szefie. Um.. mamy taką małą sprawę do ciebie - zaczął Over, drapiąc się po karku.

- Mój tata, chciałby wrócić do policji, aby jeździć na sporadyczne patrole - odparła Nicole, uśmiechając się lekko.

- Cześć Grzesiu, co u ciebie? Dawno cię nie widziałem - rzekł Andrews, zakładając ręce na klatce piersiowej i unosząc kącik ust.

Lekko przestraszony brunet spojrzał na swoją córkę, w nadziei, że ta uratuje go z tej sytuacji. Nie chciał rozmawiać, ani stać się w centrum czyjejś uwagi. Jednak Nicole nie spieszyła mu z pomocą, więc zrezygnowany brązowooki zaczął gestykulować do niej, by przekazała szefowi policji to, co chciał powiedzieć.

~ Przekaż, że u mnie okej ~ zamigał Grgeory.

- U niego wszystko w porządku - przetłumaczyła szatynka.

Alex zamarszczył brwi, widząc zaistniałą sytuację. Nerwowo przestąpił z nogi na nogę, po czym odkaszlnął niezręcznie.

- Um, Hank, czy możemy porozmawiać w cztery oczy? - zapytał szef policji.

Over spojrzał pytająco na swojego przyjaciela, na co ten skinął głową i wyszedł wraz z Nicole na korytarz.

Było mu trochę przykro, że tak go traktują. Wiedział, że jego zachowanie nie jest do końca normalne, a mimo to wciąż odczuwał smutek.

Czarnowłosy spojrzał na szefa, oczekując od niego rozpoczęcia rozmowy.

- Coś się stało? Dlaczego Grzesiek nie mówi? - spytał Andrews.

- Grzesiu przestał się odzywać od wydarzeń z przed roku.. Wyprowadził się z Nicole z miasta i wczoraj dopiero wrócili - mruknął Over, drapiąc się po głowie.

- Przecież on potrzebuje psychologa, albo terapeuty.. - stwierdził blondyn, marszcząc brwi.

- Tak, chodzi na wizyty. Mimo to, wciąż się zbytnio nie udziela. Jedynie sporadycznie w gronie w którym ufa, czyli narazie tylko przy córce - odparł zrezygnowany niebieskooki. - Szefie, on potrzebuje tej roboty. Musi się oderwać od ciągłego siedzenia w domu. Nie będzie jeździć na poważne akcje, tylko krótkie i bezpieczne patrole! Przypilnuje go, proszę.. - powiedział Hank z widoczną prośbą w oczach.

Alex patrzył przez dłuższą chwilę na niego, zastanawiając się nad jego słowami.

- Dobrze, niech tak będzie. Zawołaj ich - odparł Andrews, wzdychając.

Czarnowłosy z uśmiechem otworzył drzwi i wpuścił nieobecną wcześniej dwójkę do środka.

- To jak? - zapytała Nicole, nie mogąc ustać w napięciu.

- Od jutra zaczynasz służbę Grzesiu - rzekł szef policji, uśmiechając się. - Jednak, zezwalam tylko na bezpieczne patrole. Żadnych większych akcji, strzelanin, ani napadów. W porządku? - zapytał.

Brunet pokiwał energicznie głową, spoglądając na blondyna.

~ Proszę tylko, abym mógł jeździć na patrole sam, albo z Hankiem. Nie chcę nikogo innego ~ zamigał Montanha do swojej córki.

- Tata chciałby poruszać się sam, albo z Hankiem. Nie chcę być przydzielony do nikogo innego - przekazała dziewczyna.

- Nie ma z tym problemu. Jutro dostaniesz radiowóz, oraz mudnur i odznakę. Nie musisz być cały czas na służbie. A w razie czego, zawsze służę pomocą - odparł Andrews, uśmiechając się.

Gregory pokiwał głową i gestykulował przez chwilę do Nicole.

- Przekazuje, że bardzo dziękuję - powiedziała szatynka. - To w takim razie, do widzenia. Jeszcze raz dziękujemy..

- Nie ma za co, do zobaczenia Grzesiu. A ty Hank, zmykaj na patrol! - mruknął Alex.

Brunet wyszedł z komendy w towarzystwie swojej córki. Zastanawiał się, jak teraz będzie wyglądała jego służba..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top