18
Hejka misie kolorowe!
Witam was w nowym roku :D
Rozdział poprawiony przez fs_animri :3
Życzę wam szczęśliwego nowego roku i wszystkiego co najlepsze!
Ogólnie zostały tylko dwa rozdziały i epilog więc trochę Sadgi, no ale cóż..
Dobrej nocy! <3
*2 days later*
Brunet stał przed lustrem, przykładając do swojego ciała co nowsze i bardziej eleganckie ubrania. Miał duży dylemat odnośnie stroju na imprezę.
Kiedyś był mistrzem ubioru na domówkach, w barach, czy na jakichś bankietach. Lecz już od dawna nigdzie nie był i nieco wyszedł z wprawy. Nawet nie pamiętał kiedy był na aż tak dużym zbiorowisku, jak impreza na którą chce iść młodszy.
Jego wewnętrzne rozterki przerwał siwowłosy, który wtargnął do jego sypialni, przyglądając mu się.
Erwin oparł się o framugę, obserwując poczynania swojego chłopaka.
- Co się dzieje Monte? - zapytał złotooki, marszcząc przy tym brwi.
- Ugh.. nie wiem co ubrać. Nie śmiej się, serio! To poważna sprawa - rzekł oburzony, widząc jak Knuckles ledwo tłumi śmiech. - Myślisz, że lepszy byłyby spodnie garniturowe i koszula z marynarką, czy dżinsy i koszula? - podpytał brunet.
Siwy ponownie parsknął, lecz za chwilę się uciszył, widząc piorunujące spojrzenie mężczyzny.
- Skarbie, we wszystkim będzie ci dobrze. Nie musisz się stroić jak szczur na otwarcie kanału. To zwykła impreza, a nie bał wydawany przez króla.. - mruknął Knuckles, podchodząc bliżej.
Młodszy złapał brązowookiego za kołnierz koszuli, poprawiając mu go.
- No nie wiem.. Sądzisz, że tak jest okej? - spytał brunet zagryzając wargę, oraz spoglądając w lustro.
- Wyglądasz pięknie.. - stwierdził złotooki, obejmując mężczyznę w pasie od tyłu i przyglądając się lustru. Uśmiechnął się, widząc ich odbicie.
- Erwiś! Pognieciesz mi koszule! - zbeształ go straszy, odsuwając się. Na pocieszenie natomiast cmoknął go w usta.
- Oj już nie marudź, to ja od tego jestem. Jedziemy już? - spytał siwowłosy.
Gregory tylko przytaknął, zabierając najpotrzebniejsze rzeczy.
Po upewnieniu się, że niczego nie zapomnieli, ruszyli do wyjścia z mieszkania, ówczesnej żegnając się z Nicole, która miała dotrzeć kilka minut po nich.
Siedząc w Lamborghini Erwina, Montanha obserwował widoki za oknem, milcząc, co zmartwiło młodszego.
Zazwyczaj rozmawiali podczas jazdy, lub w ostateczności słuchali radia. Tym razem było ono wyciszone przez starszego.
- Wszystko w porządku? Milczysz.. - stwierdził złotooki, zerkając na mężczyznę obok.
- Boje się.. Pierwszy raz będę w tak dużym gronie. Co jeśli mnie nie polubią i pomyślą, że jestem nienormalny, czy coś? - zapytał przejęty Gregory, patrząc na swojego partnera.
- Skarbie, nie przejmuj się aż tak. Na pewno tak nie pomyślą. A jeśli, to jebać ich. Zawsze możemy siedzieć w mniejszym gronie, a jeśli będziesz się źle czuł, to w każdej chwili możemy wyjść. W porządku? - zaproponował Knuckles.
Montanha tylko mruknął w potwierdzeniu, oraz uśmiechnął się, gdy młodszy chwycił go za dłoń w geście wsparcia.
***
Już po kilku minutach znajdowali się na terenie imprezy, a dokładniej w klubie, poszukując znajomych złotookiego.
Znaleźli ich przy jednej z większych loży. Zaczęli się ze wszystkimi witać.
- No więc to jest Grzesiu, mój chłopak! - odparł Erwin.
Mimo iż większość znała policjanta, to zdarzyły się osoby, które nie miały pojęcia kto to, lub nie wiedziały o ich związku.
- No cóż, gratulacje, zawsze wiedziałem, że morwin is real! - Jako pierwszy odezwał się Nicollo, przytulając swojego "brata".
Następnie podszedł do Gregory’ego, niemym gestem pytając o pozwolenie, na co ten kiwnął obejmując go.
Reszta przyjaciół poszła jak z płatka, wszyscy gratulowali i przytulali parę, życząc szczęścia.
Gdy już skończyli, postanowili zacząć się bawić, więc zamówili pierwsze drinki.
Montanha odmówił alkoholu, jako że dawno go nie pił. Po tym jak kiedyś wpadł w nałóg, wolał raczej nie wracać do picia.
***
Już po kilku kolejkach siwowłosy był lekko podpity. O dziwo, jego ADHD dawało coraz większe znaki, zamiast uspokoić się pod wpływem używki.
Non stop wyciągał Gregorego na parkiet, lub latał do baru po kolejne drinki.
Montanha nie widział w tym nic złego, w końcu byli tu po to by imprezować.
- Grzesiu, a wiesz że mocno cię kocham? - zapytał już po raz trzeci złotooki.
Zrobił sobie ze starszego poduszkę, a raczej całe łóżko, rozkładając się na nim i wieszając na jego szyi.
- Tak Erwinku, ja ciebie też. Tobie chyba już starczy alkoholu, co? - parsknął brunet, odgarniając włosy z twarzy młodszego.
- Nie! Ja chcę się bawić.. - marudził Knuckles. - O! A widziałeś, że mają tam karaoke?! Mogę iść na karaoke? Proszę, proszę, proszę! - dosyć szybko zmienił temat.
- Idź, tylko wróć niedługo.. - westchnął Gregory, wypuszczając go ze swoich objęć.
- Kocham cię! - pisnął podekscytowany złotooki, cmokając swojego chłopaka przelotnie w usta, a po chwili znikając w tłumie.
No cóż, siwowłosy był przylepą po alkoholu i temu nie można było zaprzeczyć. Ale gdy coś go zaciekawiło, nagle jego energiczność wybuchała jeszcze bardziej.
Brązowooki tylko potrząsnął głową, uśmiechając się pod nosem, by po chwili wrócić do rozmowy ze znajomymi młodszego.
***
Minęło kilkadziesiąt minut od kiedy Erwin uciekł w kierunku karaoke, a dalej nie wrócił. Gregory nieco się zmartwił i postanowił go poszukać.
Ruszył więc, przeciskając się między ludźmi, do miejsca gdzie ostatni raz widział złotookiego.
Przechodząc obok jednej z loży, jego wzrok przykuła jego córka. Zatrzymał się na chwilę, by do niej podejść, lecz zauważył, iż ma ona towarzystwo.
Ciemnooka, dosyć wysoka kobieta z czarnymi kręconymi włosami, zajmowała miejsce obok jego córki.
Dziewczyna miała na sobie czarne, skórzane, przylegające do ciała spodnie, oraz tego samego koloru top. Na jej szyji wisiał skromny, acz śliczny srebrny łańcuszek, pasujący do tego samego koloru kolczyków. Wydawała się zainteresowana rozmową, patrząc uważnie na szatynkę.
Dziewczyny siedziały obok siebie, śmiejąc się pod nosem. Mężczyzna zauważył, że jego córka nieśmiało obejmuje czarnowłosą, opierając głowę o jej ramię.
Rozczuliło go to bardzo. Cieszył się ze szczęścia swojego dziecka. Mimo tego, zanotował sobie w głowie, że będzie musiał się dowiedzieć, kim jest owa kobieta, oraz ją prześwietlić, zanim zezwoli na tę "znajomość". Nicole miała dziwne szczęście do przestępców. Może to rodzinne…
Ulotnił się stamtąd, gdy zauważył, że czarnowłosa znacznie zbliżyła się do twarzy brązowookiej. Niech mają jakąś prywatność. Po chwili wznowił poszukiwania swojego chłopaka.
Zaledwie po kilku minutach udało mu się odnaleźć zgubę. Przyprowadził siwowłosego do ich loży, upewniając się, że się o nic nie wywróci. Miał wrażenie, że jest jeszcze bardziej upity niż wcześniej.
Posadził go na kanapie obok Vasqueza, o ile dobrze zapamiętał imię, oraz sięgnął po ich kurtki, wiedząc, że to ich pora.
Złotooki jednak chciał więcej, i gdy Gregory na chwilę odwrócił wzrok, próbował sięgnąć po drinka należącego do którego z chłopaków. W ostatnim momencie Sindacco zabrał mu go z ręki, odkładając pełną szklankę na stolik.
- Tobie już starczy Erwin. Lepiej zabierz go do domu, Grzesiu.. - odparł Vasqi, pomagając starszemu ubrać Erwina w kurtkę.
- Ja nie chcę do domu! - pisnął Knuckles, tupiąc nogą jak dziecko, oraz wydymając dolną wargę.
Brunet tylko westchnął i chwycił młodszego, by tylko rzucić krótkie pożegnanie i podziękowanie reszcie, a następnie ulotnić się z klubu.
Po kilkudziesięciu minutach użerania się z marudnym i pijanym siwowłosym, wreszcie znaleźli się w mieszkaniu.
Gregory pomógł mu się rozebrać, samemu również pozbywając się niewygodnych ubrań. Już po chwili leżeli oboje na łóżku.
Erwin tylko zdążył mocno objąć bruneta, mamrocząc pod nosem kolejne wyznania miłosne, by zaraz padnąć ze zmęczenia w krainę snu.
Montanha tylko się uśmiechnął, biorąc z niego przykład i samemu prędko zasypiając..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top