12
Hejka misie kolorowe!
Przepraszam, ale zapomniałam wczoraj wrzucić rozdział :/
Rozdział poprawiony przez GIGACHAD fs_animri peepoBlush
Miłego wieczoru <3
*A few days later*
Minęło trochę czasu od nieprzyjemnych wydarzeń związanych z bójką oraz wizytą na komendzie w celu złożenia zeznań.
Między dwójką mężczyzn relacja zacieśniała się coraz bardziej. Pozwalali sobie na większe gesty. Brunet już nie bał się przytulać młodszego, lekko go dotknąć, czy oprzeć się podczas oglądania filmów.
Nie czuł już przy tym dyskomfortu, a wręcz podobało mu się to.
Mimo tego, nie do końca był z tego zadowolony. Jego ciało reagowało na Erwina aż zbyt dobrze, a w głowie kłębiły mu się różne myśli. Nie szczególnie optymistyczne.
Mówiąc wprost, po prostu się bał. Jego strach nie obejmował samej osoby złotookiego, a tego, jak na niego reaguje, swoich uczuć, oraz zbyt dużego przywiązania.
Nie chciał się zawieść, ani poraz kolejny przechodzić przez piekło, jak rok temu.
To chyba było jego największe zmartwienie. Obawa o to, że ktokolwiek mógłby znowu rozpowiedzieć miastu, że spotyka się z mężczyzną, albo, co gorsza, tą osobę przez to stracić.
W jego głowie pojawiało się coraz więcej sprzeczności. Zastanawiał się, czy nie powinien tego zakończyć zanim będzie za późno.
Mimo serca mówiącego mu, że nie powinien tak postępować i że potrzebuje niższego siwowłosego mężczyzny u swego boku, już zadecydował. Bał się o niego, nie chciał, by tak jak Alexowi, coś się mu stało.
Natomiast jego córka i najlepszy przyjaciel Hank, zauważali dużą poprawę przez ich relacje. Gregory coraz częściej się uśmiechał, czy mówił do większej ilości ludzi. Przestał ciągle siedzieć w mieszkaniu. To naprawdę sprawiało, że jego bliscy byli szczęśliwi.
Brązowooki, potrząsając głową, podniósł się z kanapy, powoli ruszając w kierunku kuchni.
Sięgnął telefon z blatu, wybierając odpowiedni numer.
Podczas trwania sygnału, nerwowo stukał palcami o szafkę. Starał się chodź trochę przygotować psychicznie na nadchodzącą rozmowę.
Po dość długim oczekiwaniu, zamierzał się rozłączyć, lecz w tym samym momencie mężczyzna po drugiej stronie odebrał.
- Halo? Co tam Grzesiu? - spytał złotooki nerwowym i zmartwionym tonem.
Erwin zauważył, że ten nie dzwonił nigdy bez powodu. Zazwyczaj jeśli było to coś mało ważnego, czekał aż się spotkają po południu w jego mieszkaniu.
- Czy możemy się spotkać? - zapytał niepewnie brązowooki, zagryzając wargę.
- Pewnie, przecież wiesz, że przyjadę po południu - odparł siwy, marszcząc brwi.
- Nie, nie o to mi chodzi Erwin.. Chciałbym porozmawiać jak najszybciej - stwierdził Montanha, zaciskając z nerwów mocniej pięści.
- Oh.. W porządku, postaram się być jak najszybciej. Ale napewno nie pojawię się w przeciągu najbliższych dwóch godzin. Mamy ważne spotkanie z ekipą i musimy coś później załatwić - powiedział złotooki, omijając ich cel spotkania, jakim był napad.
- Okej, będę czekał w mieszkaniu.. - mruknął brunet i się rozłączył, wzdychając głośno.
Cóż, będzie musiał jeszcze trochę poczekać..
***
Kilka godzin później, brunet siedział na kanapie, czekając na przyjazd przyjaciela. Nerwowo spoglądał na zegarek, obserwując godzinę.
Na jego szczęście, jego córki nie było w mieszkaniu, gdyż wyszła na imprezę z koleżankami. Przynajmniej nie będzie go powstrzymywać przed tym, co zamierzał zrobić.
Znał Nicole, kłóciłaby się z nim, aby wyrzucił ten pomysł z głowy i się otrząsnął. A on nie miał na to siły.
W końcu, po dość długim oczekiwaniu, usłyszał pukanie do drzwi. Podniósł się gwałtownie z siedzenia i ruszył, by je otworzyć.
Już po chwili w jego mieszkaniu stał siwowłosy, który zdejmował z siebie buty i kurtkę.
Złotooki, gdy już nie miał na sobie wierzchniego odzienia, podszedł do bruneta, by go przytulić, lecz ten się odsunął, ruszając do salonu.
Ze zmarszczonymi brwiami, młodszy ruszył za nim, siadając obok na kanapie. Nie rozumiał co się stało. Dlaczego Montanha jest taki oschły? Czy coś zrobił?
- Cześć, coś się stało? Co ty taki nie w humorze? - zapytał Knuckles.
Brunet skanował wszystko wokół, starając się zacząć rozmowę. Nie miał pojęcia jak ubrać myśli w słowa, chociaż myślał o tym bez przerwy od kilku godzin. Chciał to już mieć za sobą.
Z przemyśleń wybudził go dotyk na ramieniu. Zerknął kątem oka na młodszego, by z uczuciem pustki, lekko się odsunąć.
- Chcę... Chcę zakończyć naszą przyjaźń. - wydusił z siebie brązowooki, wypuszczając drżący oddech.
Złotooki analizował te słowa przez dłuższą chwilę, by parsknąć śmiechem.
- Co ty pierdolisz Grzesiu? - prychnął Erwin, czując zakłopotanie.
- Ja nie mogę tak dłużej.. Chcę żebyśmy przestali się spotykać - wyjaśnił Gregory, patrząc niepewnie na młodszego.
- Niby dlaczego? Zrobiłem coś źle? Jeśli coś jest nie tak to mi powiedz.. Chodzi o tą akcję na rowerach? Przecież mówiłeś, że nie jesteś zły.. - mówił dość szybko siwowłosy, rozumiejąc, że brunet nie żartuje.
- Erwin. Nie, nie chodzi tu o nic z tych rzeczy. Po prostu przestań. Nie drąż tematu, proszę.. - odparł brązowooki.
- Nie.
- Nie? - zapytał zdziwiony brunet, sądząc, że złotooki po prostu odpuści.
- Nie zostawię cię w "spokoju". Jesteś moim przyjacielem i będę obok nawet w najgorszych chwilach. Nie odpuszczę tak łatwo i dobrze o tym wiesz. Powiedz mi, co się stało? Nie zmieniłbyś tak łatwo zdania - mówił Knuckles, patrząc na starszego z determinacją.
Gregory zagryzł wargę, zastanawiając się w głosie nad odpowiedzią. Było mu głupio, nie chciał się przyznać, że się po prostu boi.
- Nie chcę, żeby nasza przyjaźń źle wpłynęła na ciebie, a raczej twój wizerunek. Na pewno nie chcesz się przyjaźnić z "pedałem". Nie jestem totalnie hetero, lubię też mężczyzn. Nie chcę, aby wyśmiewali cię z mojego powodu. Nie chcę, żebyś ty skończył jak.. Nie ważne. Po prostu, wolę się od ciebie odsunąć abyś mógł normalnie żyć - odpowiedział starszy, czując jak głos mu się załamuje.
Siwowłosy tylko westchnął i przysunął się bliżej bruneta, unosząc jego podbródek, by ten na niego patrzył.
- A spytałeś mnie o zdanie w tej kwestii? Gdybyś to zrobił, to wiedziałbyś, że sam nie jestem hetero - mruknął, uśmiechając się leniwie. - Nie musisz się tego wstydzić, to całkowicie normalne i musisz do tego przywyknąć. A ja nie zamierzam cię zostawić, zbyt bardzo mi na tobie zależy.. - stwierdził złotooki.
Brunet uchylił usta by ponownie zacząć się wykłócać, lecz nim zdążył to zrobić, młodszy zamknął mu je czułym pocałunkiem.
Erwin powolnie poruszał wargami, czekając aż wyższy odda pocałunek. Gregory był w dużym szoku, nie do końca ogarniał rzeczywistość. Dlatego dopiero po dłuższej chwili, udało mu się zatracić w czułości, oddając pocałunek.
Dzięki niemu, wszystkie myśli w jego głowie ucichły, dając mu spokojną ciszę, jakiej potrzebował.
Po dłuższym czasie, gdy oboje potrzebowali zaczerpnąć powietrza, zaprzestali pocałunek, wciąż jednak będąc blisko siebie i ciężko oddychając.
- Ja.. - zaczął niepewnie Montanha.
- Nie musisz nic mówić. Przestań się zadręczać. Nie zrobiłeś nic złego, też zasługujesz na szczęście. A przez to wszystko przyjedziemy razem..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top