Ichi

- Victor. Te Victor!- ktoś krzyknął moje imię.  Podniosłem powieki i ujrzałem wściekłego Chrisa.

- Czego?- warknąłem, poprawiając grzywkę.

- Co się z tobą dzieje?

- O co ci niby chodzi?- odpowiedziałem pytaniem na pytanie. Tak naprawdę to nie miałem ochoty z nikim rozmawiać. Czułem się upokorzony. Jak mogłem nie rozpoznać w nim zapachu ANIOŁA?! No kurwa, jak?! Czyżbym powoli się starzał? Nie to niemożliwe! Szybko wstałem, całkowicie ignorując blondyna i ruszając w stronę portalu prowadzącego na ziemie. Byłem głodny. I to bardzo. Nieważne kto, nieważne że to może być gwałt, chce się nasycić i wtedy przemyślę całą sytuację. Tak to dobry pomysł. Zamknąłem oczy, by po chwili je otworzyć i musiałem się powstrzymać przed krzyknięciem. Co ja kurwa robię znów w Japonii?! Do tego w TYM parku?! Szybko zaciągnąłem się powietrzem, sprawdzając czy go na pewno nie ma i odetchnąłem z ulgą. Nie czułem jego zapachu, lecz czułem delikatną, kwiatową woń, należącą do dziewicy. Uśmiechnąłem się, oblizując wargi. Przeczesałem palcami włosy, ciesząc się iż znów była noc.

- Odin, dva, tri.- wyszeptałem a po chwili pojawiłem się jakieś dwa metry za swoją ofiarą. Poprawiłem włosy, by wyglądały jakbym przed chwilą biegł i ruszyłem w jej stronę biegiem.

- Pprzepraszam.- wydyszałem, dotykając jej ramienia. Dziewczyna nie była Azjatką, prawdopodobnie mogła być Szkotką, o czym świadczyły jej włosy. Rude, krótkie i pofalowane.

- Tak?- spytała z uśmiechem.

- Najmocniej przepraszam, że pani przerywam, ale czy nie widziała pani biegnącego pudla?

- Nie, niestety.

- Ach, rozumiem. W takim razie nie będę pani zabierał czasu.

- Ależ proszę tak nie mówić. I tak mam chwilę, więc z chęcią pomogę panu szukać pupila.

- Naprawdę? Bardzo pani dziękuję.

- Jaka tam pani. Iris wystarczy.- powiedziała podając w moją stronę dłoń, a ton jej głosu sugerował iż i ona chce zapolować. Hmm, a więc mamy do czynienia z dominującą kocicą. Mrau. Chwyciłem jej dłoń, posyłając seksowny uśmiech, co zostało nagrodzone przyśpieszonym tętnem z jej trony.

- Victor.-  powiedziałem a po chwili zamarłem. Do moich nozdrzy doszedł tak bardzo kuszący zapach iż nie sposób byłoby zapomnienie go. Odwróciłem się w jego stronę zanim zdążył cokolwiek powiedzieć czy też zrobić. Obok niego stał pudel, na co przekląłem w myślach. Czemu jak na złość mój wspólnik musiał pojawić się przy nim?! Przecież wiedział jak działa ta taktyka. Najpierw szukanie, pojawianie się na zawołanie a ja kończę jedząc smakowite dziewictwo kobiety. Spojrzałem w oczy Anioła i widziałem, że chce o czymś porozmawiać, dlatego zdusiłem w sobie jęk zawodu, a przybrałem na twarz sztuczny uśmiech.

- Makkachin! Jezu Yuuri dzięki za znalezienie go. Gdzieś ty był psino?- spytałem kucając przy psie i głaszcząc go po uszach. Widziałem iż nie zrobił tego specjalnie, chyba podążył za zapachem i myślał iż mnie przy nim znajdzie. Ech Makkachin, anioły to pieprzone dupki, którzy myślą iż skorą są wysłannikami Boga to są lepsi od nas.

- Widzę iż moja pomoc się nie przyda. W takim razie do widzenia.- powiedziała Iris a po chwili zostaliśmy sami. Podniosłem się, założyłem dłonie na piersi po czym posłałem w jego stronę pełne złości i pogardy spojrzenie.

- Można wiedzieć czego chcesz? I dlaczego przerywasz mi w polowaniu?

- Właśnie dlatego. Nie powinieneś zabierać kobietą ich ważnej cnoty, którą powinny przekazać dopiero po ślubie.- warknął wściekły. Oho! Ciekawe gdzie pojawił się ten nieśmiały króliczek, bo teraz widzę wściekłego kociaka.

- W takim razie jeśli zabiorę ją mężczyzną to nie ma w tym nic złego?

- Nnie to miałem na myśli. Najlepiej jeśli zostawisz ludzi w spokoju.- zająknął się, jednak determinacja dalej go nie opuściła. Oj Yuuri, lepiej przemyśl dwa razy swoje słowa.

- Czyli mam rozumieć, że mogę ciebie pieprzyć byle tylko nie robić tego z ludźmi? Aż tak bardzo jesteś oddany temu śmiesznemu idiocie, który nic nie robi by nas powstrzymać przed naszymi posiłkami.- na jego twarzy pojawiły się rumieńce a jego tętno przyśpieszyło. Cóż za grzeszny aniołek. Oblizałem wargi, nachylając się nad nim. Mam wielką ochotę zbrukać tego aniołka. Niepewnie zacząłeś się wycofywać, jednak ci nie pozwoliłem na ucieczkę. Makkachin wrócił już do naszego świata, więc chwyciłem anioła w talii i przeniosłem do jego domu.

- Cco ty wyrabiasz?!- krzyknął zdezorientowany.

- Odbieram swój posiłek. Twoja mina wystarczyła mi jako odpowiedź aniołku. Więc lepiej nie uciekaj bo i tak cię pożrę.- warknąłem mu do ucha, po czym zatopiłem się w jego ustach. Znów poczułem ten prąd, jednak tym razem nie pozwoliłem by mi przeszkodził. Zwinnie użyłem swojego ogona do unieruchomienia jego rąk, które przycisnąłem wraz z nim do drzwi. Słyszałem jak twoje tętno przyśpiesza. Moja dłoń powędrowała pod twoją bluzkę, dotykając twojej delikatnej skóry. Odsunąłem się od ciebie. Widok twojej pełnej podniecenia oraz gniewu twarzy jest cholernie podniecający. Oblizałem lubieżnie usta, po czym bez żadnych ceregieli zdarłem z chłopaka bluzkę. Widziałem strach w jego oczach, który jedynie mnie nakręcał. Yuuri czy nie wiesz, że strach jeszcze bardziej podnieca drapieżników? Jesteś moją ofiarą króliczku, a drapieżnik tak łatwo nie odpuszcza. Przerzuciłem go przez ramię, dalej blokując mu ręce ogonem. Ruszyłem w głąb mieszkania aż nie trafiłem do jego sypialni. Rzuciłem go na łóżko, dość brutalnie, na co jęknął z bólu. Znów oblizałem wargi, zdejmując swoją koszulę i szybko siadając na tobie okrakiem. Nie pozwolę ci uciec, wszak zabrałeś mi ostatnio jedzenie..

- Jeśli w tej chwili się nie uspokoisz to cię zgwałcę i nie skończę puki się nie zaspokoję.- warknąłem mu do ucha, na co zesztywniał.- Dobry chłopczyk. A teraz pozwól iż zabiorę się za jedzenie.

- Jjesteś okropny!

- Och cóż za przyjemny komplement.. Ale wiesz ja tu nie zgrzeszyłem..- szybkim ruchem zdjąłem z niego spodnie wraz z bokserkami a na przywitanie wyszedł mi jego mały kolega. Dotknąłem go palcem, oblizując wargi. Spojrzałem mu w oczy.- ..tylko ty. Myślałem, że ANIOŁOM nie przystoi podniecanie się na widok inkuba oraz na widok osoby tej samej płci. Przecież wasz Bóg tępi takie związki, nieprawdaż. Ale nie martw się. Już za chwilę zmyje z ciebie ten bród pozostawiony przez niego.- to powiedziawszy pocałowałem go w usta, wpychając do nich swój język. Przejechałem nim po podniebieniu, pobudzając jego do dołączenia do tej interesującej zabawy. Przycisnąłem jego dłonie do materaca a mój ogon subtelnie i delikatnie owinął się wokół jego penisa natomiast moja druga dłoń powoli sunęła po jego klatce piersiowej, zatrzymując się przy jego sutku. Chwyciłem za niego, mocno szczypiąc oraz szarpiąc na co ten jęknął mi w usta. Oderwałem się od jego ust, a ten zaczął dyszeć. Po jego brodzie ściekała strużka śliny. Naszej śliny. Znów oblizałem wargi, szczypiąc go za sutek oraz rozpoczynając poruszanie ogonem po jego penisie. Zacisnął wargi oraz oczy by powstrzymać wszelkie dźwięki i by na mnie nie patrzeć. Zaśmiałem się z tej reakcji. Oj panie Katsuki, jesteś o wiele słodszy od młodej Jadwigi podczas utraty jej dziewictwa. Tak samo jak ty była pobożna, uważana za anioła, ale i tak samo jak ty została zbrukana przeze mnie. No dobrze. Ty jesteś w trakcie brukania, więc poczekaj jeszcze chwilkę a dojdziemy dalej... Nagle jego noga uderzyła mnie w moje przyrodzenie.

- No no. Widzę iż ktoś tu chce być rżnięty. Ale to dobrze. Jakoś nie mam dziś ochoty na bycie łagodnym.- warknąłem zaciskając ogon na jego członku oraz odwracając twarzą do materaca. Spróbował się podnieść, jednak zacisnąłem mocniej ogon wokół twojego penisa. Jęknąłeś a w twoich oczach ujrzałem łzy. Och twoja załzawiona twarz także jest cholernie pobudzająca. Szybko pozbyłem się swoich spodni oraz bokserek, chwyciłem za twoje biodra po czym pewnym ruchem wbiłem się cały w ciebie. Z twojego gardła wydobył się krzyk oraz wyleciała strużka śliny. Widziałem jak zaciskasz dłonie w pięści na kołdrze, z czego się zaśmiałem rozpoczynając poruszanie się w tobie. Oj króliczku jesteś tak cholernie ciasny! Znów oblizałem wargi, powracając do pobudzania cię ogonem i po kilku ruchach doszedłeś. Jednak nie przerwałem tej zabawy. Będziesz dochodził tyle razy ile będę chciał kociaku. Powaliłem cię na materac, kładąc się na tobie a moje dłonie zabrały się za pieszczenie twoich sutków, lecz nie wydawałeś żadnych dźwięków co mnie wkurzyło. Chwyciłem cię za włosy, ciągnąc za nie i zatapiając się w twoich ustach, przegryzając dolną wargę oraz przyśpieszając swoje ruchy. Jęknąłeś przez łzy gdy uderzyłem w twoją prostatę. Znów przyśpieszyłem a gdy poczułem jak się na mnie zaciskasz nie było opcji bym w tobie nie doszedł.  Oderwałem się od twoich ust, wyszedłem z ciebie, lubieżnie oblizując ogon z twojej spermy. Mmm jak ona nieziemsko smakuje.

- Ach nie martw się króliczku. To dopiero pierwszy taniec a przecież noc jest jeszcze młoda.

- Nnie!- pisnął przerażony gdy moje usta znalazły się na jego penisie. Najpierw trzeba porządnie wyczyścić "talerz" z drobinek jedzenia. Przecież nie można go marnować...

***

- Te Vitya co jest?- spytał Chris gdy siedzieliśmy w barze. Posłałem mu pytające spojrzenie. - Cały czas się seksownie uśmiechasz. Tylko nie mów, że znalazłeś coś interesującego?

- Ach nie. Po prostu przypomniałem sobie o wczorajszym posiłku.

- Och czyli minęły ci te humorki co miałeś ostatnio?

- Taa.. Ale jednak dalej jestem głodny. Tak więc zostawiam cię, bo widzę iż ty też nie przyszedłeś tu na drinka.- powiedziałem puszczając do niego oczko na co odpowiedział mi tym samym. Dopiłem do końca tequile, zapłaciłem za siebie i wyszedłem. Wyciągnąłem telefon po czym wybrałem numer do swojego króliczka.

- Jestem głodny więc będę u ciebie za piętnaście minut i radzę ci nie uciekać bo i tak jest to bezcelowe.- powiedziałem posyłając mu całusa i rozłączając się. Wskoczyłem do apteki po kilka potrzebnych rzeczy po czym udałem się do jego mieszkania. Na miejscu użyłem jego klucza.

- Wróciłem.- powiedziałem na co odpowiedziała mi cisza, jednak dalej było czuć jego rozkoszny zapach. Zamknąłem drzwi na klucz po czym udałem się do jego sypialni. Widok związanego anioła, do tego będącego nago oraz czerwonego na twarzy był cholernie podniecający.

- Wracaj do piekła.

- Nie martw się. Za chwilę obydwoje trafimy do nieba.- powiedziałem oblizując wargi oraz pozbywając się swoich ubrań....


Od autorki: Mamy drugi rozdział! Cieszcie się i radujcie < nie no żartuję> Muszę przyznać, że pisanie o takim Victorze cholernie mi się podoba a pyskujący oraz słodki Yuuri jest po prostu rozkoszny! Akurat rozdział daję wam na rozpoczęcie moich ferii, więc jeśli ktoś tak samo jak ja dziś je rozpoczyna to pjona <śmiech>


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top