Sen
Wpatrywanie się w ekrany moniturujące Raito i Misę przez dwadzieścia cztery godziny na dobę było naprawdę nudne. Mimo to L nie narzekał i obserwował ich czynności dzień w dzień. Twoje zadanie natomiast polegało na oglądaniu wiadomości, przeglądaniu internetu oraz utrzymywaniu kontaktów z policją w celu wychwycenia nowych informacji na temat zgonów przestępców spowodowanych przez zawał serca.
Było już późno w nocy i przysypiałaś nad swoim laptopem. Grupa dochodzeniowa już dawno rozeszła się do swoich hotelowych pokoi, więc sama postanowiłaś udać się do swojego.
Wstałaś z krzesła i przeciągnęłaś się. Twój wzrok padł na czarnowłosego detektywa, który jako jedyny został w głównym pomieszczeniu bazy razem z tobą.
- L, powinieneś odpocząć - powiedziałaś podchodząc do niego i kładąc mu dłoń na ramieniu.
- Nie mogę, ta sprawa jest naprawdę ważna - uniósł głowę i spojrzał ci głęboko w oczy - ale ty idź spać, widzę, że jesteś zmęczona.
- Zostanę z tobą - zaoferowałaś. Nie chciałaś zostawiać go samego.
- Dam sobie radę. I tak byś zaraz zasnęła gdybyś tu została - powiedział.
- Dobrze, to do zobaczenia jutro - powiedziałaś i skierowałaś się do wyjścia.
- Dobranoc - usłyszałaś jeszcze słowa L.
Gdy byłaś już w swoim pokoju, wzięłaś prysznic, ubrałaś piżamę i ułożyłaś się na łóżku zapadając automatycznie w sen.
Obudziłaś się o trzeciej nad ranem. Byłaś bardzo spragniona, więc udałaś się do małej kuchni i wypiłaś szklankę wody.
Wracając do swojego pokoju, poczułaś nagły impuls i zajrzałaś do pomieszczenia, w którym przebywał L. Zobaczyłaś go śpiącego z głową ułożoną na biurku. Uśmiechnęłaś się sama do siebie i wzięłaś go na ręce kładąc na kanapie stojącej obok ciebie. Przykryłaś go kocem i nachyliłaś się nad nim składając pocałunek na jego czole.
- Kocham cię, L - powiedziałaś z szybko bijącym sercem i odwróciłaś się z zamiarem opuszczenia pokoju, gdy nagle poczułaś jak ktoś łapie cię za nadgarstek. Spojrzałaś na L i zobaczyłaś jego senny uśmiech.
- Też cię kocham, (T.I). Zostań ze mną - powiedział.
Uśmiechnęłaś się i położyłaś obok niego. L objął cię ramionami i przyciągnął bliżej, tak, że dzieliły was jedynie ubrania. Ukryłaś twarz w zagłebieniu jego szyi i również go objęłaś. Pachniał kawą. Zasnęłaś szybko śniąc kolorowe sny.
Rankiem do bazy wróciła grupa dochodzeniowa. Gdy policjanci zobaczyli was śpiących razem na kanapie, uśmiechnęli się i wyszli nie chcąc wam przeszkadzać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top