Shot [Cole&Jay] dla Allum ;*

     Do shota z Cole'm i Jay'em nominowała mnie Alluum za co serdecznie jej (nie)dziękuje ^^ Jako że w jednopartówkach jestem beznadziejna (we wszystkim jestem ;_;) to wyszło jak wyszło xD I jeszcze podziękowania dla ShadowSkylor za sprawdzenie tego i motywację do pisania oraz Gracynetaa za jej (nie)cierpliwość :) No i może jeszcze dla mojej grzanki za inspiracje, nie ważne xD


Z samego ranka zaczął padać śnieg. Osiadł się na drzewach i ziemi tworząc piękny, zimny krajobraz. Powietrze było ciężkie, przepełnione strachem, determinacją i nienawiścią.

Piątka ninja przemierzała las. Szli tak już od kilku godzin i powoli zaczynało im doskwierać zmęczenie. Żaden z nich nie myślał jedak o odpoczynku. Nie mogli się zatrzymać, nie teraz.

- Cholera - mruknął tysięczny raz tego dnia Kai.

- Nie denerwuj się, uratujemy ją - Zane bezskutecznie starał się go pocieszyć.

I pomyśleć, że wszystko wydarzyło się kilka dni temu. Nie spodziewali się, że wróg zaatakuje, byli nieostrożni. Pozwolili Nyi wyjść samotnie na obrzeża miasta, żeby mogła poćwiczyć umiejętności nad pokaźnej wielkości jeziorem. To był błąd.

Gdy nastała noc a dziewczyna nadal nie wróciła, piątka ninja stawała na głowę, żeby ją znaleźć. Przeszukali całe miasto, ale po siostrze Kai'a nie było nawet śladu.

Na drugi dzień dostali wiadomość. Porywacz żądał wszystkich złotych broni, w zamian za szatynkę. Jako miejsce spotkania podał niewielką polankę w środku lasu, na obrzeżach miasta.

Zaraz po przeczytaniu listu wyruszyli. Nie mieli zamiaru oddawać ich skarbu. Planowali odebrać Nyę podstępem.

- Za kilka minut powinniśmy być na miejscu - odparł Cole.

Jay spojrzał na niego wrogo. Ostatnio znowu się pokłócili i nie rozmawiali ze sobą.

- Przygotujcie się - powiedział Lloyd. - Musimy za wszelką cenę uratować Nyę.

- Przecież wiem - warknął Kai.

Odkąd jego siostra zniknęła, zrobił się strasznie nerwowy.

- Niedaleko od nas znajdują się trzy polanki - oznajmił Zane.

- Rozdzielmy się - zaproponował Lloyd.

Reszta ninja pokiwała głowami. Na tą chwilę był to najrozsądniejszy wybór.

- Cole pójdzie z Jay'em, Kai z Lloydem a ja z Sokołem - zarządził Mistrz Lodu.

- Nie ma mowy! - zdenerwował się rudowłosy. - Nigdzie z nim nie pójdę!

- Ja tym bardziej - zirytował się brunet.

- Nya została porwana, a wy kłócicie się o takie drobnostki? - przerwał im Kai.

Jay i Cole posłali sobie wrogie spojrzenia, ale nic nie odpowiedzieli.

Piątka ninja rozeszła się w trzech różnych kierunkach. Rudowłosy przygryzł wargę niemal do krwi, by tylko nie rzucić jakimś zgryźliwym komentarzem w kierunku Cole'a. Czarnowłosy również nie był zbyt zadowolony z zaistnałej sytuacji. Byli najlepszymi przyjaciółmi niemal od zawsze, ale ich ostatnia kłótnia wiele zmieniła. Od miesiąca nie byli w stanie się pogodzić. Niesamowite, ile kilka słów jest w stanie zmienić.

W końcu niebieski i czarny ninja dotarli na miejsce. Polanka, która ukazała się ich oczom, nie wyglądała jakoś niezwykle. Ot zwykła łąka w środku lasu.

- To chyba nie tu - stwierdził Cole, na moment zapominając o aktualnych relacjach między nim a rudowłosym.

- Rozejrzmy się - powiedział Jay.

Dzisiaj wyjątkowo nie miał nastroju na wygłupy. Sprawę pogarszał fakt, że musi być w drużynie z Cole'm. Nie wiedział jak ma się zachować. Był zły na bruneta, ale w głębi duszy brakowało mu ich wspólnych przekomarzanek.

- Tam coś chyba leży - zauważył czarny ninja, wskazując niewielką plamę na krańcu polany.

Obaj szybko pobiegli w tamtą stronę.

- Pamiętaj o planie - przypomniał Jay.

- Przecież wiem - zirytował się brunet.

Jeszcze przed wyruszeniem przygotowali się na tą wyprawę. Porywacz oczekiwał od nich Złotych Broni, więc postanowili wykonać atrapy. Narzędzia wyglądem do złudzenia przypominały oryginały.

Gdy wreszcie znaleźli się na skraju łąki, ich oczom ukazała się leżąca w śniegu Nya. Wyglądała jak pogrążona w głębokim śnie.

- Nie wierzę, zabił ją! - głos Jay'a zadrżał.

- Ona jest nieprzytomna, idioto! - Cole walnął go w tył głowy.

- Ał - syknął rudowłosy. - Sam jesteś idiotą!

- Nawet nie będę zniżał się do twojego poziomu!

- I pomyśleć, że kiedyś nazywałem cię przyjacielem!

Ich kłótnia pewnie trwałaby dość długo, gdyby do ich uszu nie dotarł dźwięk skrzypiącego śniegu. Siostra Kai'a podniosła się z ziemi i otrzepała ze śniegu.

- Witajcie, ninja - to zdecydowanie nie był głos Nyi. - Czekałem na was.

Jay i Cole wytrzeszczyli oczy.

- K-kim ty jesteś i co z nią zrobiłeś? - wrzasnął rudowłosy.

Dziewczyna uniosła głowę i spojrzała na nich. Jej oczy pozbawione były tęczówek i źrenic. Oboje wzdrygnęli się na ten widok.

- Jestem Mistrzem Marionetek - wyjaśnił głos. - Na jakiś czas zawładnąłem ciałem waszej przyjaciółki.

- Zostaw ją - zdenerwował się Cole.

- Coś za coś - usłyszeli w odpowiedzi.

Ninja rzucili kosę i nunczako na ziemię.

- Kiedy reszta drużyny do nas wróci, również je odda - powiedział Cole, starając się brzmieć przekonująco. - Teraz przywróć nam Nyę.

Mistrz Marionetek w ciele dziewczyny chwycił atrapy i obrócił je w dłoniach. Ninja przełkneli ślinę. Ze zdenerwowania zaschło im w gardłach.

- Kpicie sobie ze mnie? - głos mężczyzny był pełen furii. - Przecież widzę, że to nie są Złote Bronie, nie wyczuwam ich mocy!

Tego właśnie się obawiali. Jedynym ich pocieszeniem był fakt, że Zane, Lloyd i Kai niedługo tu dotrą.

- W takim razie nie pozostaje mi nic innego, jak i was wziąć za zakładników.

Cole i Jay ustawili się w pozycji bojowej.

- Najpierw musisz nas złapać - prychnął rudowłosy i używając spinjitzu miał zamiar zaatakować wroga.

W ostatniej chwili się zatrzymał. Nawet pod wpływem Mistrza Marionetek, to nadal była Nya. Nie mógł jej zranić.

- Cholera! - Szepnął i cofnął się kilka metrów. - Jak mamy go pokonać w tym stanie?

- Radź sobie sam, idioto - syknął Cole.

Duch trzymał się od siostry Kai'a jak najbardziej na dystans. Dziewczyna władała wodą, więc nie mógł się do niej zbytnio zbliżyć.

- Dzięki za pomoc, debilu - warknął Jay.

Nie mógł się powstrzymać od zgryźliwej odpowiedzi, nawet teraz.

Oboje stawiali na obronę, nawet nie próbując zadać Nyi jakiekokolwiek ciosu. Planowali ją ogłuszyć, żeby nie zrobić jej krzywdy.

- Nie właź na mnie - syknął Cole, gdy rudowłosy robiąc unik niemal na niego wpadł.

- Dobrze widziałeś, że skaczę - zirytował się Jay.

- A ty dobrze wiedziałeś, że tam stoję idioto! - zdenerwował się Cole.

- Zaatakuj ją ziemią, ja spróbuję zajść ją od tyłu i ogłuszyć - powiedział w końcu niebieski ninja.

Współpraca przychodziła im z trudem.

Brunet używając swojego żywiołu natarł na Mistrza Marionetek. Celował tak by żaden z kamieni nie trafił, ale atak skutecznie odwrócił jego uwagę. W tym samym czasie Jay okrążył dziewczynę i zamachnął się, planując trafić prosto w potylicę.

Nagle Nya odwróciła się.

- Jay! - krzyknął Cole, ale było już za późno.

Siostra Kai'a sięgnęła do kieszeni. W świetle słońca zalśniło ostrze. Dziewczyna wykonała krótki ruch i po chwili nóż tkwił już w boku rudowłosego.

Po polance rozległ się odgłos rechoczącego śmiechu.

- Jeszcze tu wrócę ninja - zaśmiał się Mistrz Marionetek i po chwili Nya upadła bezwładnie na ziemię.

Cole pokonał dzielącą go od Jay'a odległość najszybciej jak potrafił. Upadł na kolana i z przerażeniem zobaczył plamę szkarłatu na kurtce rudowłosego. Śnieg również zabarwił się na czerwono, dziwnie kontrastując z otaczającą ich bielą.

- Błagam, nie umieraj - ton głosu bruneta był niemal histeryczny. - Jesteś moim najlepszym przyjacielem... ja... - jego oczy zaszkliły się, a w kącikach oczu zaległy łzy.

Niebieski ninja również płakał.

- Ty też jesteś moim najlepszym przyjacielem - chłopak uśmiechnął się delikatnie. - Przepraszam za ostatnią kłótnię.

- Ja też, to było głupie - przyznał Cole. - Błagam, trzymaj się! Właśnie się pogodziliśmy, nawet nie waż mi się tu umrzeć!

- Ale o czym ty mówisz? - spytał Jay przez łzy.

- Przecież krwawisz! - gdyby nie powaga sytuacji, Cole strzeliłby sobie porządnego facepalma.

- Ach to - rudowłosy otarł łzy i zaśmiał się. - To tylko ketchup.

- Co? - Mistrz Ziemi nie wiedział czy się dziwić, płakać czy wściec.

- Ketchup. Miałem w kieszeni kanapkę z kechupem. To w nią wbił się nóż - wyjaśnił pospiesznie chłopak. - Nie jestem ranny.

- To dlaczego płakałeś?!

- Jak to dlaczego? Ja naprawdę chciałem zjeść tą kanapkę, a teraz już nie mogę! - zdenerwował się Jay.

- Idiota - burknął Cole. - I pomyśleć, że martwiłem się o kogoś takiego jak ty!

- Och, martwiłeś się? - zachichotał Jay.

Brunet spojrzał na niego gniewnie, ale w głębi duszy obaj wiedzieli, że tak szybko się nie pokłócą. Znowu było jak dawniej.

- Chłopaki.... - usłyszeli głos Kai'a. - C-co tu się dzieje do cholery?

Oboje zaczęli pospiespiesznie tłumaczyć co i jak, ale reszta drużyny nie zrozumiała z tej mieszaniny słów nawet zdania. W końcu doszli do porozumienia i opowiedzieli im wszystko ze szczegółami.

- Więc się pogodziliście? - Lloyd uśmiechnął się szeroko. - To dobrze.

Znowu wszystko było jak dawniej. Odzyskali Nyę, Jay przeżył i wszyscy bezpiecznie wrócili do domu. I tylko gdzieś w ich podświadomościach słyszeli głos Mistrza Marionetek ,,Jeszcze tu wrócę, ninja". Wiedzieli, że nadejdzie dzień, w którym zmierzą się z nim ponownie. Mieli tylko nadzieję, że tym razem pozbędą się go na zawsze.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #nominacje