Kolejne spotkanie
Kᴜʀᴏᴋᴏ Tᴇᴛsᴜʏᴀ
👻
Przetarłaś twarz dłońmi, próbując się uspokoić. Siedziałaś na ławce w parku. Pokłóciłaś się z rodzicami przez to, że wtrąciłaś się w ich krzyczenie na siebie. A teraz miałaś ochotę zapaść się pod ziemię i już stamtąd nie wychodzić.
Nagle jednak usłyszałaś szczeknięcie. Odsłoniłaś twarz i lekko się uśmiechnęłaś na widok czarno-białego szczeniaka. Jego oczy kogoś ci przypominały. I w dodatku miał na sobie uroczą koszulkę z numerkiem jedenaście.
Chwila.
Oświeciło cię, gdy głębiej nad tym pomyślałaś, wpatrując się w pieska. No tak! To musi być pupil poznanego przez ciebie ostatnio Kuroko Tetsuyi.
Szybko otarłaś twarz, pociągnęłaś nosem i wskazałaś małemu zwierzakowi, żeby wskoczył na ławkę co z chęcią zrobił. Usadowił się na twoich kolanach, a ty z uśmiechem wybrałaś numer błękitnowłosego. Nareszcie na coś ci się przydał.
Kiedy tylko go powiadomiłaś o zaistniałej sytuacji, usłyszałaś że się ucieszył i od razu zbiera się do tego parku. Jak się rozłączyliście, pilnowałaś aby szczeniak nigdzie ci nie uciekł. Byłoby głupio, jakbyś musiała go gonić. A twoja kostka się tak do końca jeszcze nie zagoiła.
- Nigou! - Piesek zeskoczył z twoich kolan jak tylko usłyszał głos swojego pana. Kiedy znalazł się w jego ramionach to zaczął lizać go po twarzy, a potem Kuroko do ciebie podszedł. Z Nigou na głowie.
- Widać że cię kocha. - Uśmiechnęłaś się.
- Dziękuję, że go znalazłaś, [Nazwisko]-san. - Skłonił się lekko, a ty machnęłaś dłonią.
- Nie masz za co, on sam mnie znalazł. - Zaśmiałaś się.
Chłopak usiadł koło ciebie i zaczęliście rozmawiać o wszystkim i o niczym. Mogłaś zapomnieć o problemach jakie cię dręczyły chociaż na chwilę. Na koniec zapytał cię czy wszystko w porządku, a ty szczerze się uśmiechnęłaś po małym zdziwieniu i odpowiedziałaś:
- Teraz już tak.
Kᴀɢᴀᴍɪ Tᴀɪɢᴀ
🐯
Poprawiłaś kucyka i przeszłaś ze stanowiska w kuchni na kasę. Ostatnimi czasy mieliście strasznie dużo roboty i co chwilę musiałaś zmieniać swoje zajęcie.
Przy okazji zauważyłaś, że twój kolega od wielkiej piramidy burgerów zaczął ci się przyglądać. Nie obsłużyłaś go ani razu od ostatniego czasu, kiedy pierwszy raz go zobaczyłaś, czego troszkę żałowałaś. Ale najwidoczniej nie byłaś sama.
W końcu wasze spojrzenia się spotkały, a bordowowłosy od razu odwrócił wzrok, na co lekko się uśmiechnęłaś. Potem po prostu wróciłaś do swoich zajęć, a kiedy akurat podawałaś jakiemuś klientowi jego tackę z jedzeniem, zauważyłaś że twój kolega od piramidy burgerów stoi przy ladzie.
- Um... Hej. - Niepewnie skinął ci głową, a twoje kąciki ust lekko się uniosły.
- Cześć. Potrzebujesz czegoś?
- Ch-chciałem tylko spytać jak masz na imię. - Podrapał się po głowie, a ty parsknęłaś. Spłoszył się przez to i jego końcówki uszu zrobiły się czerwone.
- Nazywam się [Nazwisko] [Imię]. Miło cię poznać...? - Posłałaś mu zachęcający uśmiech, na co odchrząknął.
- Kagami Taiga. - Podał ci dłoń, którą uścisnęłaś.
- Miło cię poznać, Kagami.
Kᴀsᴀᴍᴀᴛsᴜ Yᴜᴋɪᴏ
💣
Westchnęłaś ciężko, masując nasadę nosa. Wychowawca Kasamatsu po raz drugi poprosił cię o doniesienie mu papierów i skazał na cierpienia w morzu fanek Kise. Chyba cię nie lubił. Albo lubił za bardzo.
- PRZEPRASZAM! - wydarłaś się, ale napalone dziewczyny tylko łypnęły na ciebie groźnym wzrokiem i nie ruszyły się nawet o centymetr. Na czole zapulsowała ci żyłka.- JEŻELI SIĘ NIE ODSUNIECIE TO DOPILNUJĘ, ŻEBY KISE ZOSTAŁ ZRANIONY!
Uśmiechnęłaś się zadowolona, patrząc jak twoja udręka znika. Przeszłaś przez wnękę w grupce przekrzykującej się płci pięknej i pomachałaś kartkami, kiedy kapitan cię zauważył. Chłopak od razu się zarumienił.
- Dz-dziękuję. - Odebrał od ciebie potrzebne rzeczy i podrapał się po głowie.- P-przepraszam, że m-mój wychowawca c-cię tak kłopocze.
- Spokojnie, dopóki mogę przekonać te dzikie stworzenia, żeby się usunęły z drogi to jest dobrze. - Wskazałaś kciukiem za siebie, na co Yukio lekko się uśmiechnął.- Ach, głupia ja, nie przedstawiłam ci się. Nazywam się [Nazwisko] [Imię]. Chyba przez twojego wychowawcę będziesz na mnie skazany. - Zaśmiałaś się.
- M-może nie będzie tak źle. - Odchrząknął, a twoje kąciki ust uniosły się wysoko do góry.
- Na pewno nie będzie tak źle! - krzyknęłaś, a potem zaczęłaś przedzierać się przez morze fanek modela.
Mɪᴅᴏʀɪᴍᴀ Sʜɪɴᴛᴀʀᴏᴜ
🐸
Twoja najlepsza przyjaciółka nawijała jak katarynka o tym co się wczoraj u niej wydarzyło. Na początku byłaś zainteresowana, ale teraz kompletnie przestałaś słuchać i zamyśliłaś się nad swoimi sprawami. Najwidoczniej [Imię przyjaciółki] to zauważyła, bo ucichła.
- Ej, [Imię], nad czym tak myślisz, że nawet mnie nie słuchasz? - Potrząsnęłaś głową i popatrzyłaś na dziewczynę zdezorientowana.
- Ach, przepraszam, myślałam nad... - I wtedy wpadłaś na kogoś. Zadarłaś głowę do góry i zrobiłaś zdzwioną minę, a potem wycofałaś się do tyłu.
- Znamy się? - spytał cię zielonowłosy chłopak, a stojący obok niego brunet parsknął cicho.
- To ty jesteś tym świrem od horoskopów! - Wskazałaś na niego palcem, na co poprawił okulary, a jego kolega ryknął takim śmiechem, że chyba zmarłego by obudził.
- Zamknij się, Takao.
- S-sorki, Shin-chan. - Mimo wszystko dalej chichrał się pod nosem, a ty stałaś i patrzyłaś na ten kabarecik.
- Nie jestem świrem. To tylko małe zainteresowanie. - Uniosłaś brwi do góry.
- Jasne. I dlatego zabrałeś z pięćdziesiąt ulotek Oha-Asy? - Mogłaś przysiąc, że gdy brunet zaczął turlać się po podłodze trzymając się za brzuch, na twarzy okularnika wyskoczyła żyłka.
Twoja przyjaciółka tak właściwie nie była lepsza, bo musiała opierać się o ścianę, żeby przypadkiem nie ugięły jej się nogi.
- Wolałbym, żebyś tak tego nie rozpowiadała. - Odchrząknął, zachowując zimny wyraz twarzy, ale w jego oczach zauważyłaś zakłopotanie.
- No dobrze. Ale skoro już mamy zachowywać jakieś swoje tajemnice, to mogłabym chociaż wiedzieć jak się nazywasz? - Uśmiechnęłaś się leciutko.
- Midorima Shintarou.
- Miło mi, [Nazwisko] [Imię]. - Podałaś mu dłoń, którą uścisnął. Przez głowę przemknęło ci pytanie dlaczego właściwie nosi tę taśmę na palcach, ale go o to nie spytałaś.
- Bakao, nie rób z siebie większego idioty - mruknął zirytowany Midorima, chwytając Takao za fraki i ciągnąc do góry.- Przepraszam. - Skinął tobie i [Imię przyjaciółki] głową, a potem odszedł, ciągnąc za sobą bruneta.
- Ale z ciebie podrywacz. - [Kolor]włosa szturchnęła cię w bok, a ty przewróciłaś oczami i po prostu zaczęłaś iść w stronę waszej klasy.
Tᴀᴋᴀᴏ Kᴀᴢᴜɴᴀʀɪ
🐰
Następnego dnia po incydencie z wiadrem też nie miałaś jakiegoś dobrego humoru, ale na pewno był lepszy niż wcześniej. Przyszłaś dzisiaj do szkoły grubo przed rozpoczęciem lekcji, bo w sumie to nie miałaś ochoty na siedzenie w domu z powodu twojego ojczyma, którego mogłaś rano spotkać.
Westchnęłaś cicho, opierając brodę na dłoni i gapiąć się w okno. Nagle usłyszałaś dźwięk rozsuwanych drzwi, więc spojrzałaś w tamtym kierunku i automatycznie się skrzywiłaś. To był ten chłopak, który przez przypadek sobie z ciebie zażartował.
- Och, to ty! - Wskazał na ciebie, na co tylko przewróciłaś oczami i wróciłaś do swojego wcześniejszego zajęcia. Nie miałaś ochoty z nim rozmawiać.
Brunet jednak nie dał ci spokoju i pojawił się przed twoją ławką. Spojrzałaś na niego z uniesionymi brwiami.
- Przepraszam za wczoraj... Nie chciałem wylać na ciebie tej wody, tylko na mojego kumpla z drużyny Midorimę! Naprawdę przepraszam! Pytałem Shin-chana kiedy przyjdzie i nie przewidziałem, że pierwsza się pojawisz! - Westchnęłaś na to. Chłopak pochylał przed tobą głowę, a do klasy weszły kolejne dwie osoby.
- Okej, okej, wybaczam ci, wyprostuj się. - Machnęłaś ręką zrezygnowana.
- O, ale super, nie myślałem że tak szybko pójdzie! - Zaśmiał się i spojrzał na ciebie z wyszczerzem.- Nazywam się Takao Kazunari tak w ogóle.
- [Nazwisko] [Imię]. - Pokręciłaś głową, ale stwierdziłaś, że w sumie zdobyłaś fajnego kolegę.
Mɪʏᴀᴊɪ Kɪʏᴏsʜɪ
🍍
Patrzyłaś na siebie w lustrze w szkolnej toalecie. Zmarszczyłaś brwi i pomacałaś małe zadrapanie. Był to ślad po ananasie, którym przez przypadek trafił cię Miyaji. Parsknęłaś na to wspomnienie. Niestety dotychczas jeszcze go nie spotkałaś, ale może szczęście się do ciebie uśmiechnie.
Z tą myślą wyszłaś z pomieszczenia i pokierowałaś się z powrotem do klasy. Nie patrzyłaś pod nogi i nagle w coś kopnęłaś. W coś twardego.
Skierowałaś wzrok w dół i prawie zachłysnęłaś się powietrzem widząc ananasa. Podniosłaś go do góry i uniosłaś brwi.
- To jakiś znak od sił nadprzyrodzonych? - Obróciłaś ananasa, a potem wzięłaś go pod pachę i zaczęłaś iść korytarzem, szukając znanej ci twarzy. Zobaczyłaś go z jakimiś dwoma chłopakami - zapewne w jego wieku i z jego klasy.
Ostrożnie do nich podeszłaś i postukałaś szatyna w ramię. Obrócił się do ciebie i przybrał zaskoczoną minę.
- Hej Miyaji. Czy to może należy do ciebie? - Podałaś mu owoc, a chłopak jeszcze bardziej się zdziwił.
- Kimura, znowu wypadł ci ze skrzynki? Jak ty pilnujesz tych ananasów? - zwrócił się do jednego ze swoich kolegów z włosami ściętymi na jeża.
- Ups. - Nastolatek wziął od niego ananasa i wszedł do klasy.
- Wybacz, że musiałaś się fatygować, [Nazwisko].
- To nic takiego. - Machnęłaś ręką.- Może to jakiś znak. Albo przeznaczenie. - Uśmiechnęłaś się niewinnie, a kiedy Miyaji pojął o co ci właściwie chodzi to jego uszy się zaczerwieniły.
- E-ech, może. - Podrapał się po głowie, a ty się wyszczerzyłaś. Jego koledzy zaczęli się z niego podśmiechiwać za co prawie oberwali, ale zagadałaś go na tyle skutecznie, że nikogo nie skrzywdził.
Aᴏᴍɪɴᴇ Dᴀɪᴋɪ
🏀
Zajrzałaś ostrożnie do sali gimnastycznej, szukając wzrokiem twojej koleżanki Momoi. Miałaś oddać jej magazyn, który ci pożyczyła, bo wiedziała o twoim zainteresowaniu, a jako że miała o takowym pod ręką to stwierdziła, że możesz je wziąć. Ale nie byłaś do końca pewna czy różowowłosa mówiła to serio, więc przyszłaś jej to oddać.
- Hej, szukasz tu czegoś? - Prawie wyskoczyłaś z własnej skóry, kiedy koło ciebie pojawił się chłopak w okularach z zamkniętymi oczami. Miał dziwny, przerażający uśmiech.
- Ja, uch, szukam Momoi. - Zaczęłaś błądzić wzrokiem po hali, aż znowu prawie zeszłaś na zawał.
- Tutaj jestem, [Imię]-chan! - Zaśmiała się Satsuki, a ty obróciłaś się szybko do tyłu.
- Nie strasz mnie tak! - Westchnęłaś, a ona znowu zachichotała.- Proszę, oddaję ci to. - Podsunęłaś jej magazyn, a dziewczyna spojrzała na ciebie dziwnie i szybko pokręciła głową, uśmiechając się.
- Nie potrzebuję go. To prezent dla ciebie.
- Ech? No to daj mi się chociaż jakoś odwdzięczyć... - Momoi zastanowiła się chwilę, a potem zaświeciły jej się oczy.
- Wiem! Byłabym ci baaaaardzo wdzięczna, gdybyś ściągnęła tutaj Dai-chana na trening! - Wytrzeszczyłaś na nią oczy.- Zazwyczaj śpi na dachu! - Poklepała cię po ramieniu i odeszła, a ty dalej stałaś jak słup przez minutę.
- Kim jest Dai-chan? - mruknęłaś do siebie, przeklinając swój los, ale posłusznie skierowałaś się w stronę wejścia na dach szkoły. Kiedy już się tam znalazłaś rozglądnęłaś się zrezygnowana. Nigdzie nie widziałaś żadnego chłopaka, ale zostało ci jeszcze jedno piętro dachu.
Burknęłaś coś pod nosem i zaczęłaś wchodzić po drabince. Na górze faktycznie zobaczyłaś nastolatka, który spał ze świerszczykiem na twarzy.
- Przepraszam? - Szturchnęłaś go stopą w żebra.- Ty jesteś ten Dai-chan co nie chodzi na treningi koszykówki?
Ciemnoskóry zsunął magazyn z twarzy i wtedy go rozpoznałaś.
- TO TY! - Wskazałaś na niego oskarżycielsko palcem, a on uniósł brwi do góry.
- No ja to ja. - Ziewnął, a potem bardziej ci się przypatrzył i chyba zrozumiał.- A... Sorry za wtedy. Twoje pośladki aż się prosiły, żeby je klepnąć. - Na czole zapulsowała ci żyłka. Co to niby miało być za wytłumaczenie? - A. I masz ładne [kolor] majtki.
- ZBOCZENIEC! - Walnęłaś go swoją gazetką w twarz i wkurzona zaczęłaś z powrotem schodzić na dół.
- Ej, chwila, przyszłaś tu tylko po to, żeby mnie walnąć? - Popatrzył na ciebie z góry, a ty prychnęłaś.
- A co? Nagle zachciało ci się grać?
- Jeżeli będę mógł codziennie za darmo oglądać twoje majtki to czemu nie. - Wzruszył ramionami, a ty nabrałaś ochoty najpierw uderzyć jego, a potem przywalić w czymś głową.
- Chyba cię do reszty jebło na głowę. - Postukałaś się palcem w skroń i zaczęłaś odchodzić.
- Hej, a co z tym twoim magazynem?!
- Już go nie potrzebuję! - krzyknęłaś i jak najprędzej weszłaś z powrotem do szkoły. Ale czułaś że tak łatwo się go nie pozbędziesz.
Głównie biorąc pod uwagę towarzystwo Momoi.
Mᴜʀᴀsᴀᴋɪʙᴀʀᴀ Aᴛsᴜsʜɪ
🍭
Wrzucałaś właśnie kolejne składniki na obiad, który miałaś zrobić do koszyka. Miałaś kiepski humor i stwierdziłaś, że słodycze mogą ci pomóc, więc zaraz po tym udałaś się w rejony magicznego jedzenia.
Powybierałaś parę opakowań żelków, czekoladę i kilka innych rzeczy. Miałaś podejrzenie że okres ci się zbliżał wielkimi krokami.
- Och, [Nazwisko]-chin. - Usłyszałaś nad sobą, więc zadarłaś głowę do góry i spotkałaś wzrok fioletowowłosego olbrzyma.
- Cześć, Murasakibara. - Uśmiechnęłaś się słabo, a chłopak zmarszczył lekko brwi.- Miło cię znów widzeć.
- [Nazwisko]-chin, nie wyglądasz na zbyt szczęśliwą.
- Ach, to nic. - Machnęłaś ręką, zgarnęłaś jeszcze paczkę chrupek i miałaś odchodzić, ale Murasakibara cię zatrzymał.- O co chodzi?
- Tym razem ja ci go kupię i podzielimy się na pół. - Pomachał ci przed nosem batonikiem, przez którego głównie się zapoznaliście, a ty westchnęłaś.- Nie akceptuję sprzeciwu - stwierdził i powędrował w stronę kasy.
- Niech ci będzie. - Pokręciłaś głową i poszłaś za nim. Kiedy już zaplaciliście za swoje zakupy i wyszliście przed sklep, Atsushi otworzył przysmak i ułamał ci znacznie większą część od połowy.
Spojrzałaś na niego niepewnie, a on poczochrał cię po włosach.
- [Nazwisko]-chin nie powinna być smutna, więc dostanie większy kawałek batonika. - Natychmiastowo szeroko się uśmiechnęłaś.
- Dziękuję, Murasakibara.
Kiedy już zjedliście w swoim towarzystwie, pomachaliście sobie i odeszliście w swoje strony.
Hɪᴍᴜʀᴏ Tᴀᴛsᴜʏᴀ
😎
Błądziłaś wzrokiem po tablicy z rospisanymi klasami drugimi. Szukałaś swojego nazwiska i ucieszyłaś się, kiedy w końcu je znalazłaś. Wzięłaś głęboki wdech i skierowałaś się w stronę, gdzie miała znajdować się odpowiednia sala.
Weszłaś tam niepewnie, no ale musiałaś stawić czoło swojemu lękowi. Od razu kiedy usiadłaś w przydzielonej ci ławce dopadła cię grupka dziewczyn i zaczęły z tobą rozmawiać. Wypytywały cię o to skąd jesteś, czemu się tu przeniosłaś i takie tam inne rzeczy.
Po pierwszej lekcji, którą uznałaś za udaną wyszłaś z klasy i poszłaś w stronę sklepiku razem z jedną koleżanką. Kiedy miała nastąpić twoja kolej, jakiś chłopak powiedział nazwę twojej ulubionej bułki w tym samym czasie co ty, więc spojrzeliście na siebie.
- Tatsuya? - wydukałaś zaskoczona, a czarnowłosy zamrugał, ale potem się do ciebie uśmiechnął.
- Cześć, [Imię]. Nie spodziewałem się ciebie w tej samej szkole. - Zaśmiał się, a ty mu zawtórowałaś. Kupiliście tę samą bułkę i wyszliście z tłumu, żeby ludzie się na was nie wściekali.
- Nie wiedziałam, że idziesz do Yōsen. - Uśmiechnęłaś się lekko.
- Ja tak samo nie wiedziałem tego o tobie. - Odwzajemnił twój gest.- Ale miło cię znowu widzieć.
- Ciebie też. - Wyszczerzyłaś się.- Przynajmniej mam już jakiegoś znajomego, z którym w razie czego mogę porozmawiać po angielsku.
- To samo chciałem powiedzieć. - Zaśmialiście się, ale potem zostaliście zawołani przez swoich znajomych, więc pożegnaliście się, ale na pewno nie było to wasze ostatnie spotkanie tego dnia.
Aᴋᴀsʜɪ Sᴇɪᴊᴜᴜʀᴏᴜ
🍅
Przewróciłaś stronę jakiegoś pliku, z którym nie mogłaś sobie poradzić. Już od pięciu minut nad tym siedziałaś. Nie wiedziałaś czy dobrze uzupełniłaś rubryczki, czy na pewno zrobiłaś tylko to co należy do twojego zakresu zadań i w którym miejscu to położyć.
Już pomijając fakt, że całe biurko miałaś zawalone dokumentami, to przewodniczący dalej był chory i musiałaś sobie z tym radzić sama. A było o wiele gorzej niż ostatnio i zaczęłaś się obawiać, że wyjdziesz ze szkoły zdecydowanie za późno.
Nagle jednak ktoś zastukał w lekko otwarte drzwi.
- Może potrzebujesz pomocy? - Popatrzyłaś na osobnika, który zakłócił ciszę w pomieszczeniu. Akashi stał w wejściu do klasy, uśmiechając się do ciebie przyjaźnie.
- Nie chciałabym kłopotać przewodniczącego szkoły. - Westchnęłaś, odkładając długopis.
- To żaden kłopot. - Podszedł do ciebie i wziął to z czym miałaś problem. Przez chwilę to analizował, a potem położył z powrotem na biurku i wskazał na coś palcem. Zaczął wyjaśniać ci co powinnaś tu wpisać, gdzie nie wpisywać niczego i jak lepiej się w tym połapać. Nagle wszystko ci się rozjaśniło.
- Och rety, że też na to nie wpadłam. - Zaczęłaś uzupełniać rubryczki tak jak wskazał ci czerwonowłosy.- Dziękuję, Akashi, dzięki tobie stało się to prostsze. - Uśmiechnęłaś się nieśmiało, a on odwzajemnił gest.
- Nie ma za co, [Nazwisko]. Mogę z tobą zostać, jeżeli nie jesteś pewna czy dasz sobie radę. - Zastanowiłaś się chwilę, a potem kiwnęłaś głową. Skoro proponował ci swoją pomoc to co w tym złego, że skorzystasz?
Siedziałaś z Akashim nad papierami, a jak zatrzymywałaś się przy czymś za długo, nawet nie musiałaś prosić o wytłumaczenie, bo już się za to brał. Dzięki jego pomocy uwinęliście się z tym kilka razy szybciej.
- Jeszcze raz dziękuję. Twoja pomoc była nieoceniona. - Skłoniłaś się lekko, kiedy odnieśliście już dokumenty do pokoju nauczycielskiego.
- Nie masz za co mi dziękować. - Poklepał cię po ramieniu.- Od tego tutaj jestem. - Jego kąciki ust uniosły się do delikatnie do góry.- Powinnaś już zbierać się do domu. Jest późno.
- Tak, masz rację. - Skinęłaś głową. Seijuurou odprowadził cię pod klasę i tam pożegnaliście się, kiedy już zebrałaś swoje rzeczy. Naprawdę cieszyłaś się z jego dzisiejszej pomocy.
Nɪᴊɪᴍᴜʀᴀ Sʜᴜᴜᴢᴏᴜ
🌈
Ziewnęłaś, przecierając oczy i powoli przebierając buty. Byłaś zmęczona, bo pół nocy przegadałaś z siostrą i oglądałaś z nią filmy. Prawdopodobnie będziesz zasypiać na lekcjach.
- [Imię], [Imię]! - krzyknęła twoja przyjaciółka, która dopadła cię przy klasie, a ty spojrzałaś na nią nieprzytomnie.
- Co tam?
Ona jednak ci nie odpowiedziała i pociągnęła cię do sali, a potem wskazała na jakiegoś chłopaka, którego na początku nie rozpoznałaś. Po chwili przypomniałaś sobie, że rozmawiałaś z nim na lotnisku.
- Och, to Nijimura. - [Imię przyjaciółki] wytrzeszczyła na ciebie oczy, kiedy normalnie po ludzku do niego podeszłaś i postukałaś go w ramię.
- O, to ty. [Nazwisko] [Imię], tak? Co ci się stało? - Zmarszczył brwi, patrząc na twoją twarz, a ty na początku go nie zrozumiałaś. Dopiero po kilku sekundach się skapnęłaś, że wyglądasz co najmniej jak zombie.
- Aaa, to. Gadałam z [Imię siostry] i oglądałam z nią filmy chyba przez pół nocy i się nie wyspałam. - Machnęłaś dłonią.
- Tylko uważaj, bo zemdlejesz. - Parsknął, a ty się lekko uśmiechnęłaś.
- Przynajmniej wiem, że ktoś może mnie tam zanieść. - Nijimura zrobił dziwną minę, a ty puściłaś mu oczko i wróciłaś do swojej przyjaciółki, która natychmiast zaczęła cię o wszystko wypytywać.
No cóż, przynajmniej przez cały dzień ani trochę się nie nudziłaś, chociaż prawie przysnęłaś na historii i dostałaś malutki opieprz. Ale tylko malutki.
W końcu co to takiego dla ciebie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top