Rozdział 21
Yasuo PoV
- Dobrze Night! - Krzyknąłem, kiedy po raz kolejny przejechał mi pazurami po klatce piersiowej. Odczułem lekki ból, po czym znów się skupiłem na moim rywalu. Zobaczył, że jestem gotowy, mimo to nie uderzył ponownie.
- Stało się coś? - Zapytałem go, wkładając katanę do pochwy. Spojrzał na mnie i to wszystko wyjaśniło, to puste spojrzenie...
- Nie myśl o nim, od dwóch lat z tym walczysz. - Podszedłem do niego, poczułem jak jego łza, uderza o drewnianą podłogę.
- Łatwo ci mówić, to nie on uratował ci życie kilka razy. A ja nie mogłem mu pomóc ten jeden raz... Powinienem tam zostać, może wtedy by patrzył na nas, jak trenujemy. - Kolejne łzy poleciały z jego oczu, płynąc w dół po jego twarzy.
- Jeżeli byś tam został, pewnie siedzieliścieby tam w dwóch, Ryu chciał cię uratować, nie chciał, żebyś cierpiał przez ponad dwa lata. Pewnego dnia tu przyleci... - Powiedziałem spokojnie, patrząc mu prosto w oczy. Serce mi się kraję, jak widzę go w takim stanie, nic nie mogę na to poradzić, nieważne co bym zrobił.
- Nie przyleci, nie chce mi się wierzyć, że przez dwa lata gdzieś siedzi! Żywy. - Warknął, idąc w stronę swojego pokoju. Też już powoli przestaje w to wierzyć. Ale nie mogę się poddać, Night popadnie w depresje, a ja nie chce mieć go na sumieniu. Mam nadzieje, że kiedyś tu przyleci na smoku... Są ludzie, którzy mówią, nadzieja matką głupich, ale to właśnie nadzieja na lepsze jutro trzyma przy życiu. Zasmucony, odłożyłem katanę, po czym udałem się medytować.
Ryu PoV
- Dawaj mały, zostało tylko kilka minut! - Motywowałem nocną furię, na szybszy lot. Tak będę musiał zrobić tam postój, bo nocna furia nie da rady dolecieć do poprzedniej wyspy. Trzy dni drogi minęły w miarę szybko, nie mogę już się doczekać, spotkać Yasuo. Może on coś wie o Nightcie... Wiele bym dał, żeby zobaczyć go w jakiejkolwiek formie, nieważne czy jako smok, czy jako pół smok.
- To ta wyspa. Ląduj obok tego budynku. - Skierowałem go w stronę pałacu, gdzie spędziłem dwa lata swojego życia. Gdy już smok wylądował, szybko z niego zeskoczyłem. - Odpocznij, robimy postój. - Mruknąłem w jego stronę, na co smok lekko warknął, po czym położył się na ziemi. Ja ruszyłem w stronę pałacu, na początku cicho wszedłem do pokoju Yasuo, uprzednio pukając, ale nikogo tam nie zastałem. Następnie miejsce, jakie zwiedziłem, to sala do treningu. Tam również pustka. No to ostatnie miejsce, w którym może być to wodospad. Rozciągnąłem skrzydła, po czym kilka razy nimi machnąłem, już byłem wysoko w powietrzu, powoli opadałem w stronę zbiornika wodnego. Gdy byłem już przy ziemi, wziąłem mały zamach i delikatnie wylądowałem na ziemi, lekko rozbryzgując wodą dookoła mnie. Obejrzałem się dookoła, zobaczyłem go w tej swojej dziwnej pozycji. Bezszelestnie podszedłem do niego, miał zamknięte oczy. Patrzyłem się na niego, miałem zamiar czekać tak długo, aż otworzy oczy, tym samym mnie dostrzegając. Długo nie musiałem, po tym, jak wypuścił powietrze z ust, leniwie otworzył oczy, po czym skierował je w moją stronę. Na początku mnie nie rozpoznał, ale już po chwili wiedział, kto przed nim stoi. Uśmiechnąłem się w jego stronę, łza spłynęła po moim policzku.
Ostatnio na książce wbiło 4,1k odczytów i 420 gwiazdek, za co bardzo wam dziękuję ^^ Nie spodziewałem się, że po 20 rozdziałach nadal będzie czytać moją książkę po 80 osób, bardzo się z tego cieszę. Po zakończeniu tej książki, czyli tak gdzieś 30 rozdziałów, mam zamiar zrobić nową książkę o JWS. Kiedyś już ją pisałem, ale teraz nie będzie ona taka sama. Dla starych wyjadaczy, którzy czytali ją ponad rok temu, zdradzę tytuł :) Mistrz Cieni, będzie ona na tym LEKKO wzorowana, ale nie mam zamiaru jej zrobić takiej samej. Po prostu w jakimś stopniu pomysł na next książkę jest z mistrz cieni. To tyle z mojej strony, prolog pojawi się po zakończeniu aktualnej książki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top