Rozdział 14

Time Skip 2 lata

Czkawka PoV


- Lekcja pięćdziesiąta pierwsza. Walka. - Rzekł Yasuo, podając mi katanę, którą sam własnoręcznie wykułem.

- Twoja ostatnia lekcja młody, wiesz o tym? - Uśmiechnął się Yasuo, wyjmując swoją katanę z pochwy. Po niskim ukłonie walka się rozpoczęła. Na początku zataczaliśmy koło pomiędzy sobą, nikt nie chciał uderzyć pierwszy. Postanowiłem, że zainicjuję starcie. Wziąłem krótki zamach i skierowałem go w bok Yasuo, ten bez problemu go sparował. Od razu to skontrował, próbując mnie uderzyć w ramię pchnięciem. Odchyliłem się, przez co ostrze wbiło się w szatę do treningu. Podciąłem jego nogę moim ogonem, czego się nie spodziewał, sekundę potem leżał na podłodze, a ja skierowałem ostrze w jego stronę.

- Dobrze, zaskoczyłeś mnie, o to chodzi. No to co, czas chyba się pożegnać... Miło mi było gościć cię w pałacu szmaragdu przez te dwa lata. Byłeś najlepszym uczniem, jakiego miałem, mimo że na początku było jak było, ale ważne jest, jak kończysz. Tutaj nasz ścieżki się rozdzielają, ale na pewno skrzyżują się nieraz. - Po tych słowach Yasuo chciał mi podać rękę, ja odrzuciłem ją i go przytuliłem. Był dla mnie jak ojciec, którego nie miałem przez całe życie. Night jest dla mnie jak starszy brat, trenował ze mną po nocach, to dzięki niemu udało mi się to wszystko osiągnąć. Łzy napłynęły mi do oczu.

- To były moje najlepsze dwa lata, jakie spędziłem w całym życiu. Będę tęskić Yas. - Yasuo również mnie przytulił, nie chętnie się od niego oderwałem, po czym udałem się do pokoju, w którym miałem już spakowane rzeczy. Wylatywałem czasami na dwa tygodnie z Nightem, ale teraz wiem, że tak szybko już tak nie wrócę, nawet nie wiem gdzie, teraz polecę. Dom był tam, gdzie ja, a tutaj spędziłem ostatnie dwa lata swojego życia.

- Lecimy Night. - Zapytałem smoka szeptem, on też miał szklane oczy. Lekko kiwnął głowa na tak, udaliśmy się w stronę wyjścia, gdzie czekał na nas Yasuo.

- Nie zapomniałeś o czymś? - Zapytał, trzymając w ręku moją katanę.

- Nie chcesz jej? Przecież, mówiłeś, jak bardzo chcesz tą katanę. Ja mogę wykuć sobie nową. - Gdy już stałem obok niego, podał mi broń.

- Prawdziwy samuraj, podąża z jedną kataną przez całe życie. A smoczek się ze mną nie pożegna? - Tym razem spojrzał w stronę Nighta, który już poszedł, ciągnąc za sobą ogon po suchej ziemi. Gdy to usłyszał, rzucił się na Yasuo, całego go obejmując.

- Dobra... Zaraz mnie udusisz. Pamiętaj, ten pałac zawsze jest otwarty dla ciebie, mam nadzieję, że mnie odwiedzisz. Żegnajcie. - Ostatnie słowo powiedział łamiącym się głosem, po jego policzku spłynęła pojedyncza łza. Którą szybko wytarł, po czym poszedł do pałacu.

- Czas na nas. - Kiedy te słowa powiedziałem, Night zamienił się w smoka, a ja założyłem na jego ogon automatyczną lotkę. Była już po wielu testach i byłem pewny jej działania.

- To może teraz zwiedzimy wyspy poza archipelagiem? - Furia odpowiedziała mi cichym pomrukiem, co oznaczyło tak.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top