=Chapter 9=

- R-Rozumiem... - Odpowiedziałaś, czując jak cała pewność siebie znika. Poczułaś się niewyobrażalnie głupio. Wiedziałaś, że Yuki ma stuprocentową rację, przecież prawdę mówiąc, nic nie wiedziałaś o tym świecie. Ale... czym ten świat różnił się od twojego, oprócz faktu, że możesz stracić życie na każdym kroku? Przecież normalnie również tak jest.

- To dobrze. - Odparła kobieta i już miała zawracać, jednak zatrzymałaś ją, kładąc jej dłoń na ramieniu.

- Albo wiesz co? Nie, nie rozumiem. Nie rozumiem, czemu nie możemy mieć kogoś, kto nam pomoże. Nasze światy są takie same, żyjemy na tej samej planecie. Jedyne co nasz różni, to rasa i ogólne życie. Mimo, że jeszcze nie za bardzo rozumiem, co się tu dzieje, to nie jestem idiotką. Zresztą, czemu muszę ciebie słuchać? To, że podarowałaś mi życie, nic nie znaczy! O nic się nie prosiłam, a ty mnie wciągasz w jakieś bagno!  - Warknęłaś, robiąc się wręcz czerwona ze złości. Euforia patrzyła na ciebie z niedowierzaniem. Tak naprawdę, sama nie wierzyłaś, że to powiedziałaś. Tak po prostu wyszło.

Mimo wszystko było za późno.

Prychnęłaś cicho i wyminęłaś ją, oraz Mahiru, który właśnie wszedł do pokoju razem z Kuro. Byli równie zdezorientowani, choć Lenistwo trochę mniej.

Nie wiedziałaś, gdzie się udasz.

Nie wiedziałaś, co zrobisz.

Jednak wiedziałaś jedno.

Nie powrócisz do świata Yuki.


Dziś krótko, ale nic na to nie poradzę.

Kochani, chciałam życzyć wam wesołych, ciepłych i przede wszystkim rodzinnych świąt. Smacznego jajka, oraz cukrowego baranka (No chyba, że masz z plastiku. To wtedy smacznego plastikowego baranka)! ~Kei

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top