=Chapter 7=

Psst!  Po przeczytaniu rozdziału, zerknij na tablicę! ~Kei


Wiatr przestał wiać. Wszystko jakby ucichło, tak samo jak wy. Nie była to niezręczna cisza. Ty rozmyślałaś o tymczasowych przeżyciach, za to on... nawet za bardzo cię to nie obchodziło, skoro prawie go nie znałaś. Jednak przeczuwałaś, że myśli o czymś podobnym. Kobieca intuicja.

Nagle podniosłaś się i otrzepałaś spodnie.

- No cóż. Na mnie już pora. Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy, Sakuya. - Powiedziałaś, rozciągając się lekko.

- Myślę, że stanie się to szybciej, niż myślisz. - Pokiwał głową i skrzywił się niewidocznie. Spojrzałaś na niego zaskoczona, jednak po chwili wzruszyłaś ramionami. Pomachałaś mu po raz ostatni i odbiegłaś, mając nadzieję, że uda ci się trafić do domu Shiroty.

Chłopak patrzył za tobą, dopóki nie zniknęłaś pomiędzy drzewami.

[...]

Otworzyłaś cichaczem drzwi i rozejrzałaś się ostrożnie. Było ciemno i cicho. Przez myśl nawet przeszło ci, że Yuki poszła do domu, zostawiając cię.

Aczkolwiek po chwili rozwiały się wszelkie twoje wątpliwości.

Czyjaś ręka wciągnęła cię do pomieszczenia, które, jak się okazało, było kuchnią. W niej również było ciemno.

- Yuki, co ty... - Przerwałaś, ponieważ kobieta drugą ręką zasłoniła ci usta.

- Nic nie mów. - Syknęła bardzo cicho. Patrzyłaś na nią zdezorientowana, jednak przytaknęłaś. Wampirzyca zabrała dłoń i westchnęła bezsilnie. - All of love i Misono już dawno poszli. - Zaczęła szeptem. - Za to Sleepy Ash i Shirota kryją się w innym pomieszczeniu.

Zmarszczyłaś brwi. Chciałaś zapytać o co chodzi, jednak zachowałaś zalecaną ci ciszę.

- Podczas twojej nieobecności, przyszedł pewien... wampir. Udało mi się wyczuć jego aurę, dzięki czemu mieliśmy szansę się schować. Z dziwnego powodu krąży tylko pomiędzy korytarzem i salonem. Mahiru chciał walczyć, ale aura tego stworzenia jest zbyt potężna i w dodatku nie wiemy jakie ma zamiary.

Przełknęłaś ślinę i kiwnęłaś głową na znak, że rozumiesz.

- Musimy przejść do pokoju Mahiru. - Kobieta uchyliła delikatnie drzwi i wyjrzała za nie. - Droga wolna. Poszedł do salonu.

Euforia zacisnęła dłoń na twoim nadgarstku, wyciągając z kuchni. Czym prędzej ruszyłyście korytarzem, po czym wpadłyście do pokoju chłopaka.

Yuki od razu została przywitana miotłą w twarz. Odleciała na drugi koniec pokoju, wbijając się w ścianę.

- Y... Yuki?! O mój Boże, wybacz! Myślałem, że to ten wampir! - Spanikował Mahiru, podbiegając do poszkodowanej wampirzycy.

- Bywało gorzej... - Jęknęła, podnosząc się z podłogi.

- Czyli mam rozumieć, że do domu wszedł jakiś wampir? Tak po prostu? - Podparłaś się pod boki.

- Bardziej przypomina potwora. - Eve Lenistwa wzdrygnął się. - Nie mamy pojęcia skąd się tu wziął, ani czego chce.

- Mimo wszystko, nie możemy tu siedzieć w nieskończoność. - Odparłaś, po czym dodałaś cicho. - Jak bardzo by ten potwór nie był straszny...

Yuki zmierzyła cię zagadkowym spojrzeniem.

- W takim razie idź, [Imię].


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top