# 5 Il mio amore
- Il mio amore! - Krzyknął entuzjastycznie młody mężczyzna, biegnąc energicznie w ich kierunku. Blondynka nie miała bladego pojęcia kim był ten człowiek i czego chciał.
Nie zważając w ogóle w jakiej sytuacji znalazła się tamtą dwójka, popchnął chłopaka na bok po czym złapał dziewczynę w talię i pociągnął do siebie.
Szepnął jej tylko dwa słowa.
~ Udawaj Bella.
Na co ona tylko delikatnie się uśmiechnęła.
Twarz bruneta, była jednoznaczna poirytowana tą sytuacją.
Chciał już coś powiedzieć ale w słowa wszedł mu ten pajac.
- Ah grazie naprawdę nie wiem co był zrobił gdybyś jej tutaj nie zatrzymał. Jej ojciec tak się o nią martwił. - zaczął udawać rozpacz.
Był zdecydowanie Włochem. Złote dwa zęby, śmieszy kapelusz, płaszcz z futrem i do tego ta gadka. Niestety jakby nie było uratował jej życie, więc ma u niego dług wdzięczności.
Odpalił dosyć szybko papierosa po czym zaczął się zaciągnąć. Pomiędzy nimi była grobowa cisza, kiedy postanowił puścić młodą dziewczynę wyciągnął broń i skierował na bruneta.
- Jeśli się dowiem Astorze, że coś zrobiłeś tej ragazza ostrzegam - zaczął machać do niego z broni*
- Pożałujesz tego. - warknął.
Chłopak uniósł ręce w geście pokojowym, chodź można było stwierdzić jednoznacznie gotował się w środku.
- Od kiedy stałeś się Antoni taki pomocny? - stwierdził zajadając rękę na rękę, jak gdyby nigdy nic.
- Na piersi od pokoleń nasza rodzina ma Boga w sercu. - stwierdził uderzając się w klatkę piersiową.
†††
To była ta chwila, innej mieć nie mogła. W wyniku zamieszania pomiędzy mężczyznami, dała sobie zieloną lampkę i zaczęła biec.
Nie mieli jak zareagować, zbyt bardzo byli przejęcie swoją kłótnią aby dostrzec jeden drobny szczegół. Dziewczyny już nie było.
†††
Astor warknął cicho z gniewu jakim ogarnęło jego ciało. Jak mógł przepuścić taką okazję. Młoda, ładna niewinna. Idealna.
Pozatym miała coś w sobie co dostrzegł od razu podczas tańcu.
Bez ostrzeżenia rzucił się na irytującego dupka z nożem w ręku.
- Kto ci zapłacił ? Co? Gadaj! - krzyknął poirytowany.
Ciemnooki zaczął się śmiać z tej sytuacji. I mimo iż długo pracował z tym dupkiem zawsze go zaskakiwał.
Tylko że w tym przypadku nie pozwoliłby umrzeć tej dziewczynie.
Jego żona Vanessa zabiłaby go gołymi rękami, gdyby się dowiedziała że Charlie coś się stało.
Były przyjaciółkami, pomijając tamte dwie szmaty z którymi trzymała blondynka.
Niestety nie mogły zbyt często się widywać przez jego robotę cóż, coś muszą jeść.
- Vanessa kazała mi jej pilnować abyś przypadkiem - zrobił znaczący gest palcami.
- Nie wpadł na nią, pozatym jej ojciec to istny paranoik, więc radziłabym ci odpuścić teraz bo inaczej i w piekle bycie dopadł. - stwiedził wprost.
†††
Młody mężczyzna ostatecznie schował swoją białą broń, po czym wyprostował się i zaczął iść w przeciwnym kierunku.
- Tym razem wam się udało, ale wiecznie twoja żona czy ojciec jej chronić nie będzie.
- stwierdził po czym dopowiedział.
- A wtedy to nawet ty Antoni mi nie przeszkodzisz... - powiedział to po czym zniknął w ciemnościach uliczek Nowego Orleanu.
Mafioza wyrzucił z ust papierosa po czym zgniotł go butem. Wiedział do czego zdolny był ten popapraniec, więc nie zamierzał ryzykować życie swojej żony.
Mimo iż nie pociąga go ani trochę to była jego przyjaciółką od serca. Pozatym papa by go powiesił, gdyby się o tym dowiedział.
- Che Dio ti protegga
se esiste - powiedział cicho pod nosem odchodząc.
( Oczywiście rozdział nie sprawdzony, pisany dzisiaj... Teraz ... Przed chwilą.
Plus z języka włoskiego znam tylko wymowę " zaczekaj, chodź tutaj, i jakieś inne drobne słówka od cioci więc tak " Che Dio ti protegga
se esiste" jest z google tłumacz. Ręki sobie nie daje uciąć że to oznacza dokładnie to " Niech Bóg ma cię w opiece jeśli istnieje" Ale dla potrzeby rozdziału wyszło tak jak wyszło.
Z góry przepraszam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top