7. Niesłusznie oskarżenia i ból w sercu

- Dobra, Stilinski. Dasz sobie radę, przecież to tylko rozmowa - mruknął cicho brunet, pukając do drzwi domu swojego chłopaka. Naprawdę się denerwował - nigdy go tutaj nie było. Przez całe to zamieszanie z chimerami i Doktorami, całkowicie zapomniał o tym, że Raeken też ma dom. Do tej pory nie przedstawił mu rodziców, jednak nie miał o to żalu, ponieważ sam nie zamierzał tego zrobić.

Nacisnął dzwonek i, zaraz po zadzwonieniu, zbiegł z trzech schodków, próbując uciec. Szybko zrezygnował jednak z tego pomysłu, ponieważ nie był głupim tchórzem i chciał po prostu porozmawiać.

Ponownie wszedł po schodach i czekał. Dosłownie minutę później usłyszał dziewczęce głos.

- Chwileczkę!

Stiles grzecznie stał przed drzwiami, czekając aż ktoś mu otworzy. Nie czekał długo, ponieważ kilka sekund później zobaczył uśmiechniętą blondynkę.

Serce zaczęło mu szybciej bić. Dziewczyna nie mogła mieć więcej niż piętnaście lat, a Theo nigdy nie miał siostry.

- Tak? - zapytała, uśmiechając się do Stilinskiego.

- Czy jest Theo? - Jego ręce drżały, podobnie głos. Strasznie się denerwował tego, czego zaraz się dowie.

Dziewczyna uniosła brwi zdziwiona.

- Nie mieszka tu żaden Theo. To musi być pomyłka - powiedziała.

Stilesowi zaczęło jeszcze szybciej, o ile to możliwe, bić serce.

Wyciągnął telefon i wszedł na wiadomości ze swoim chłopakiem. Znalazł SMSa z adresem i pokazał dziewczynie.

- Chyba cię okłamał - powiedziała, patrząc na chłopaka ze współczuciem.

Stiles nadal patrzył na wiadomość.

- To... przepraszam - mruknął. - Pójdę już.

Dziewczyna kiwnęła głową i zamknęła drzwi. Chłopak zszedł ze schodów, szybko pisząc wiadomość.

Do: Przystojniak

Gdzie jesteś? ._.

Od: Przystojniak

W domu, a co?

Stiles poczuł swoje ciężkie serce, które zaczęło dziwnie kłuć.

Do: Kłamca

Nie ma cię tam.

Od: Kłamca

Zaraz u ciebie będę.

Stiles schował telefon i wsiadł na rower, którym przyjechał. Parę minut później był już w domu.

Przywitał się z tatą i poszedł do swojego pokoju, siadając na łóżku. Zastanawiał się, dlaczego jego chłopak tak go okłamał. Przecież w związku nie powinno być żadnych tajemnic, prawda?

Teraz bardziej się denerwował, niż przed paroma minutami. Był już gotowy powiedzieć Theo, co myśli o kłamstwie, ale kiedy zobaczył chłopaka w drzwiach swojego pokoju, nie mógł nic wykrztusić. Strasznie się tego obawiał. Bał się, że usłyszy kolejne kłamstwa z ust Raekena.

- Cześć - przywitał się niepewnie Theo, podchodząc do łóżka Stilesa. Usiadł na nim, kładąc ręce na kolanach.

- Dlaczego mnie okłamałeś? - zapytał zaczynając mrugać, by odpędzić niechciane łzy. - Byłem u ciebie, ale to nie był twój dom.

- Po co tam poszedłeś? - zapytał Raeken, a Stilinski zobaczył w nich złość.

- Chciałem z tobą pogadać - wytłumaczył brunet.

- To nie łaska było zadzwonić? - Stiles słyszał gniew w jego głosie. Całkowicie się tego nie spodziewał.

- Ale...

- Co, ale?! Musisz mnie sprawdzać? - zapytał.

Stiles otworzył usta zdziwiony. Poczuł ból w sercu na niesłuszne oskarżenia.

- Wychodzę! - krzyknął Theo i trzasnął drzwiami od jego pokroju.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top