8
Kiedy ochłonęłam, a przy okazji Gabriel chyba wytrzeźwiał po tym co ćpał, albo i nie ćpał, znów wróciłam do rozmowy z nim.
- Nie kochasz Emilie? - Zapytałam po paru sekundach niezrecznej ciszy.
- nie. Właściwie to zrozumiałem, ze zaczyna podobać mi sie ktoś inny... to jest w ogóle możliwe? - Spytał siadając na krześle, dlatego ja usiadłam na przeciwko niego.
- a dlaczego ma nie być? Emilie nie żyje, to normalne, że mozesz zakochać się w kims innym. Żywym... - Powiedzialam po krótkim namyśle. Nigdy nie byłam dobra w sercowe rozmowy, jednak staralam sie jak moglam, by go nie zawieść.
- nie wiem... to wszystko mi po prostu nie pasuje do siebie. Jak można zakochać się w kimś po paru latach? - Zadał kolejne pytanie, a ja nie wiedzialam co mam odpowiedzieć. Byłam zakochana w tej samej osobie przez wiele lat. Tak więc nie znałam odpowiedzi na to pytanie.
- myśle że... normalnie. Wiesz, przecież nie zakochasz sie w kimś tak od razu, nie?
- Mam rozumieć, ze panna Sancoeur nie wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia? - Zaśmiał się cicho, przez co i ja sie uśmiechnęłam.
- Nie, dla mnie jest to po prostu nie pojęte - stwierdziłam szczerze, przykładając do swoich ust kubek z kawą.
- Cóż, Nathalie, nie będę tego przedłużać - Zaczął, a moje serce od razu zaczęło szybciej bić. Nigdy nie bylam gotowa na tak naprawdę poważniejsze rozmowy - zdałem sobie sprawę, ze od paru miesięcy zaczęłaś mi się podobać. W sensie romantycznym, jeśli miałabyś co do tego jakieś wątpliwości... - dokończył trochę niepewnie, a ja nawet nie wiedzialam co mam odpowiedzieć.
- glupio to zabrzmi, jeśli powiem, ze ja się w tobie podkochuje od lat? - Zapytałam dość cicho, jednak znacznie sie uspokoiłam słysząc jego śmiech.
- chyba nie, a przynajmniej nie dla mnie. A tym bardziej, że nawet się z tego cieszę, ponieważ w tym momencie masz branie jak na rybach - stwierdził, a ja zaczęłam zastanawiać sie nad sensem jego słów. Jednak... czy one są ważne w tym momencie? Chyba nie. Najwyżej się myle.
Nawet nie wiedząc kiedy poczułam ciepłe wargi Gabriela na swoich. To jest chyba jeden z tych momentów, który zapamiętam to końca życia i bede opowiadać je dzieciom Adriena jako historie z życia ich dziadka. I przy okazji mojego. Naszego, to będzie raczej odpowiednie określenie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top