4
- Nathalie? Możesz wyjść na chwilę, proszę? - Zapytał Gabriel, a ja unioslam swój zdezorientowany wzrok znad papierow. Następnie tylko delikatnie skinęłam głową, wychodząc z gabinetu.
Zostawiłam go tam samego z matką Kagami. Cóż, nie rozumialam dlaczego mialam wyjść, zwykle Gabriel nie mial ze mna sekretow, do tego stopnia, że nawet najimtymniejsze rozmowy prowadzil w mojej obecności.
Weszlam do kuchni, zaczynając robić sobie już kolejną dziś kawę. W domu była kompletna cisza, pomieszczenia były tak wyciszone, że nie było przez nie nic słychać. No może poza krzykami, o czym przekonalam sie, gdy nawrzeszczalam na Gabriela, a później musialam uspokajać malego Agreste, że niby nie zrobiłam tego specjalnie. Cóż, zrobiłam to specjalnie, ale to już nie jest ważne.
Zapach kawy roznosił się po pomieszczeniu, a pod naszym domem stanęło auto Amelie. W krótce widziałam jak szeroko otworzyły sie drzwi, by Amelie mogla nimi wejść. Tuż za nią stał Felix.
Nie rozumialam już niczego, tak jasne, zaraz miały być urodziny Adriena, na które to zwykle przyjeżdżali, jednak do nich został jakis miesiąc. Więc dlaczego tak szybko?
- Oh, Nathalie! Jak dobrze cie widziec - Powiedziala przytulając mnie do siebie. Delikatnie objęłam ją rękami. Od ostatnich lat trochę się zaprzyjaźniłyśmy, szczególnie gdy przyjeżdżała. Wtedy Gabriel narzekal, że Amelie ciągle nie zamyka sie buzia gdy jest przy mnie. Oczywiście nie powiedzial tego w jej obecnosci, sama musze znosić każde jego marudzenie, a robi to praktycznie na każdym kroku, aż do przesady.
- wiem, że troche wczesniej jesteśmy, ale stwierdzilam, że to nie problem, racja? Z resztą dla was pewnie nigdy nic nie jest problemem. Za dobrze zorganizowani jesteście. No dobra, gdzie jest Gabryś? Znów w swoim gabinecie? - Zadawała za duzo pytań, a do tego mówiła tak szybko, że ledwo co łapalam o co chodzi w tym harmiderze.
- aktualnie ma gościa. Felix? Moze pójdziesz do Adriena i Kagami? Są u niego w pokoju. A ty Amelie? Jak się domyslam do zielona herbata - Zapytałam spokojnym tonem glosu, patrzac na blondynke, która tak bardzo przypominala Emilie. Nie rozumiem dlaczego Gabriel nie postanowił po śmierci Emilie ożenić się z Amelie, a jej męża jakoś usunąć czy coś. Nie no, to tak w żartach, można sie już zaśmiac.
- masz racje, jak ty to wszystko zapamiętujesz? - Spytala siadajac przy blacie kuchennym, a swoja głowę oparla o ręce.
- sama się nad tym zastanawiam - odpowiedzialam szykując jej herbatke.
Nasza rozmowa nie trwala długo, ponieważ matka Kagami w końcu poszla, a ja musiałam wrócić do pracy. Tym razem Amelie i Gabriel rozmawiali już w moim towarzystwie. Nie to, że podsluchuje jego rozmowy, nie interesują mnie nawet, dlatego zwykle sie wylaczam i skupiam w pełni na pracy.
Po jakiejś godzinie moją prace przerwały krzyki Amelii i Gabriela. Oboje byli tak wściekli, że dosłownie rzucali w siebie przedmiotami, które losowo pojawiały sie pod ich rekami. Jak dzieci.
Podeszlam do nich, z zamiarem uspokojenia, jednak malo to dało. Nie krzyczeli na siebie, jednak wygladali jakby jedno drugiego chcialo udusic gołymi rękoma.
- Już, wszystko dobrze? O co poszło? - Zapytałam patrząc na nich, ale żadne z nich nie odpowiedziało. Albo byli w takicb emocjach, albo nie chcieli wywoływać kolejnej kłótni. Chociaż nie, stop, może nie chcieli powiedzieć tego mi?
- dokończymy ten temat później Amelie, jednak moje zdanie się w nim nie zmieni - zapewnil Gabriel, odchodząc od nas do swojego tabletu graficznego.
Amelie natomiast zaśmiala sie ironicznie pod nosem, wychodząc z gabinetu. Chcialam isc za nia, by dowiedzieć sie o co chodzi, jednak wiedzialam, że nic mi nie powie. Jednocześnie nie chciałam zacząć nasłuchiwać rozmów Gabriela. Jasne, robilam to czasem, gdy wiedzialam, że powinnam to wiedzieć, ponieważ chodzj typowo o Gabriela. A teraz? Nie wiem o czym rozmawiał z tamtą ślepotą oraz o czym rozmawiał z ciotką Adriena. To wszystko jest za skomplikowane ostatnio.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top