23

Zanim zaczne chcialabym zaznaczyć pomyłkę. Jakieś moze 10 rozdziałów temu napisalam, że ta książka zbliża się ku końcowi. Cóż, aktualnie jest to rozdzial 23, a ja nawet nie mam pojecia kiedy skończe tą i zaczne następna.

Zszokowany wzrok Gabriela wbijał się idealnie w moje oczy. Mialam wrażenie, że szuka w nich jakiejś podpowiedzi, oznajmienia, że to tylko sen czy żart. Jednak zadna z tych rzeczy nie nastapila. Każdy w tym pokoju był smiertelnie poważny, oczekując jakiś słów od niego.

- to oznacza, że bede ojcem? - Zapytał. Dosłownie wydusil ledwo z siebie te slowa, jakby nie mogly mu przejsc przez gardlo. Nie dziwie sie. Sama mialam taka reakcje gdy się dowiedzialam. Gdy zdalam sobie sprawe, ile trudu trzeba bedzie włożyć w macierzyństwo. W to by to dziecko było dobrze wychowane... czasem mam wrażenie, ze wszytsko co bedzie nas czekac jest nie na moje nerwy.

- nie, świetym mikolajem - odpowiedzialam ironicznie, nie mogąc powstrzymać się od żadnego komentarza.

- nathalie! To powazna sprawa, nie zartuj sobie - Zaczął marszczac brwi. - Byłaś na badaniach? Od kiedy to sie ciagnie? - Spytal gładząc dłonią skroń.

- glupia nie jestem, bylam. Od jakiegos miesiąca może? Nie pamiętam - wzruszylam ramionami, widzac jego niewiele mowiace spojrzenie.

Tak czy inaczej ten temat zostawilismy na później. Mamy na to jeszcze około 8 miesięcy, a Felix oraz Adrien to sprawa wymagająca natychmiastowego rozeznania. Musieliśmy dowiedziec sie wszystkiego. Gdzie jest Adrien, Kagami, Nathaniel, oraz dlaczego wmieszany jest w to Felix? Obiecala mu cos? Pieniądze ślepej szmaty? Jesli tak, to na miejscu Felixa nie zniżyłabym sie do tego poziomu, by brac pieniądze uposledzonych, martwych idiotek.

- Zaraz wracam, muszę isc do toalety... - powiedziala Audrey, patrząc na nas znacząco. Z tego co się spodziewam to zamknie drzwi główne, oraz weźmie telefon Felixa. Trzeba wszystko szybko zrobić póki, mam nadzieje, nic nie ogarnia. A przynajmniej z naszego planu, reszte moze sie domyslic, ponieważ ona i tak za wiele nie zmieni.

- a więc, Felixie. Współpracujesz z Kagami. Co ci naklamała? - Zapytala Amelie. Nigdy nie spodziewałabym się po niej tak poważnego tonu głosu. A juz w szczególności do jej syna.

- Ciociu... - Zaczął, jednak Am nie dala mu dokończyć.

- nie kompromituj się. To miala być zemsta za zostawienie cie samego? Czy może obiecala ci jakies wynagrodzenie? Zmanipulowala? Jest za wiele opcji Felixie... - powiedziala, a ja przygladalam sie jej z podziwem. Blondyn ewidentnie się zmieszal, dlatego też postanowil przywrócić swoje wlosy do jego charakterystycznej fryzury. Stresuje sie do tego wszystkiego? Nie wie co ma robic?

Jego ręka powoli sięgała do kieszeni, jednak nic z niej nie wyjął. Co lepsze, nic tam nie bylo. Nie wziął telefonu ze soba, a zapewne ma go juz Audrey. Słabe przygotowanie blondasku.

- To nie wasza sprawa. Jak myslicie, ze wyśpiewam wam wyszystko bo mnie o to zapytacie, to jestescie w wielkim błędzie - Zaśmiał sie cicho. No racja, nie było czego sie spodziewac.

Kątem oka obserwowalam Audrey, która schodzila z telefonem Felixa. Widzialam również przerażone spojrzenie chlopaka. Nie miał hasla. Rozumialam to w sumie, mial ciągle telefon przy sobie, więc go nie potrzebował. Jednak w takich wypadkach jak te, wypadało by go mieć.

- zostaw go... - powiedzial błagalnie, jego ton również się zmienil. Obawiał się?

- Jak myslisz, że poslucham ciebie po takich prośbach to jestes w wielkim błędzie - Powtorzyla jego slowa, na co uśmiechnęłam sie pod nosem. Audrey, głupiutka dziewczynko, jesteś jednak calkiem mądra. Cofam swoje słowa z tym, ze jestes ujemnie inteligentna.

Kobieta odpaliła jego telefon, po czym zaczela go przeglądać. Przeszukiwala to na co sie umówilismy. Jego wiadomosci z Kagami. Obserwowałam jak jej zmieniająca się twarz, z łagodnej, do... obrzydzonej?

- "Nafaszerowałam Adriena lekami usypiajacymi. Wiesz, że nie jestem lekarzem i nie znam się na dawkach. Tylko... on nie budzi sie od paru godzin. Ryzykować i jechać do szpitala?" - Przeczytala, po czym zrobiła mala przerwe.

- "jedz, a ja przyspiesze nasz plan." - kontynuowała po chwili. moje oczy robily sie coraz bardziej wieksze. Zrobili coś dla Adriena?

Juz chcialam wstać i wyjść, jednak Felix, który wciąż stał za mna, wyjął scyzoryk i przyłożył go do mojej szyji. Jest nastolatkiem... psychopatycznym kurde nastolatkiem...

- Felix... - Zaczelam cicho, jednak wtedy narzedzie przysunęło się do mojej szyji.

- zamknij sie. Jedyne co mozesz powiedzieć to przyznanie sie do winy. Powiedz, ze to ty potracilas panią Tsurugi, że naklamalas w sadzie, ze Audrey znajomościami przekonala wszystkich do zostawienia tej sprawy - rozkazał, jednak ja nie mialam zamiaru go słuchać. Jest okropny, ale wcuaz jest czlowiekiem, nie?

- chciałbyś, nigdy tego nie powiem - odparlam, czując jak scyzoryk napiera na moją skórę. Tempy i to bardzo. Mogl sie chociaz bardziej postarać.

Kątem oka obserwowalam jak Audrey cos jeszcze robila w jego telefonie. Jednak nie mialam pojecia co. Umawialismy się tylko na wiadomości, a nie coś innego...

- jesteś bardzo naiwna Nathalie... jeśli tego nie powiesz przy mnie, to pokaze wszystko co mam dla policji. Wasze znajomosci juz nic nie dadzą... - wyszeptal mi do ucha. Mimowolnie poczulam dreszcze wzdłuż kręgosłupa. To tylko nastolatek... przecież nic mi nie zrobi, nie?

- Ciekawe co im pokażesz - wtrąciła blondynka, wymujac karte pamieci z telefonu chlopaka.
- Amelie... mogę go uszkodzic? - Zapytala kręcąc delikatnie telefonem w dłoni.

- ależ oczywiście ze możesz - odpowiedziala, po czym poszla do kuchni i wrocila z mlotkiem, którym jeszcze niedawno robilam schabowe. Podala go dla blondynki, ktora zalozyla sobie okulary na włosy i z calej sily uderzyla w szybke telefonu.

Felix doslownie stracil wszytsko. Byl mądry, ale bylam pewna, ze nie na tyle, by zapisać sobie gdzieś jeszcze te rzeczy. Blondyni naprawdę sa glupi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top