22

Usiadłam w pokoju razem z Amelie Gabrielem i Audrey. Każdy z nas wiedział dlaczego tu siedzimy, jednak ważna kwestia był Adrien. To, że od paru dni mieszkamy z Felixem odkryliśmy już jakoś może 3 dnia jego pobytu? Nic nie mówił, dziwnie sie zachowywał, a o jego włosach szkoda gadać. Nawet ślepy Gabriel to już zauważył, gdzie nie obdarza swojego syna zbytnią uwagą. Zwykłe tą minimalną. Przetarlam ręką czoło, zastanawiając się jak mamy zacząć temat, póki Felix jest u siebie w pokoju.

- dobrze... widzę że coś średnio nam to idzie. Tak więc, osobiście proponuje najpierw poczekanie na... - zaczelam, patrząc na swoich towarzyszy.

- poczekanie na poród, Nathalie? Widziałem twoje wyniki badań... z tego co widzę to nie są najlepsze - odparł blondyn, przerywając mi jednoczesnie. Położył swoje dłonie na ramiona. Od razu przeszly mnie dreszcze, jednak moja twarz nie zdradzała żadnego uczucia.

Z czasem zycie mnie nauczyło improwizacji w sytuacjach pod presją, szczególnie gdy był to jakis nagly wypadek. Zwykle szybko zmieniałam temat na inny, tak by nikt nie wrócił już do tamtego. Co prawdą przydawalo sie rzadko, ale było przydatne. Gorzej z faktem, że nie umiałam tak szybko wymyślić logicznego klamstwa w towarzystwie tylu osób na których mi zależy, oraz Felixie, który wciąż trzymal swoje zimne dlonie na moich ramionach. I szczerze, to był chyba najwiekszy błąd jaki mógłby mi się teraz zdażyć. Felix, który przyszedł do nas. Zapewne już wiedział, ze coś kombinujemy. Jednak zycie jest zbyt nieprzewidywalne. Zupelnie jak Gabriel który na jego slowa zaczął się dusić kawą, a Amelie natychmiastowo zaczęła go klepać po plecach. Stowarzyszenie ludzi niespełnych umyslowo.

- poród? Slucham? Nath? Jest tu cos o czym powinienem wiedziec? - Spytał, gdy już przestał kaszleć. Cóż, do tej pory nie powiedzialam nikomu oprócz Amelie oraz Audrey, a wyniki badań wszędzie chowałam.

- wow, adrien, jesteś w ciąży? o Boże Gabriel będziesz dziadkiem - Odparła Amelie, udając głupia jak zawsze. Chwile później obróciła się do swojego syna. Cóż, wciąż kazdy udawał, ze nie wiemy, że jest to Felix.

- slucham? - Zapytał zdezorientowany, a ja próbowałam się nie roześmiać.

- jaka to płeć? Z kim to? Kiedy poznamy ojca? Jezu Adrien jak ty szybko wszedłeś w kobiecy świat... - dosłownie udawala wzruszoną, jakby zdarzył się jakiś cud na pol świata. Chcąc nie chcąc, Amelie swoją głupota potrafila zwrócić uwagę wszystkich na siebie.

- ciociu Amelie... to nie ja jestem w ciąży, a Nathalie. I nie uwierze w to, że o tym nie wiesz - powiedzial marszczac brwi. Wlasnie chyba odkrywał swoją matke jako jej najglupszą wersje.

Poczulam na sobie wzrok calej reszty. Szczegolnie ten zszokowany Gabriela. Tak, nie odważyłam się mu powiedziec, przez co tylko czekałam aż urośnie mi brzuch, by wtedy zacząć jakoś temat. Póki co wciąż nie było nic widać, co w sumie było mi na rękę.

- niespodzianka!... - powiedziałam sztucznie się uśmiechając. Moje serce jakby moglo to okrążyło by cała ziemie w zaledwie parę sekund. Normalnie zejde tu zaraz na zawał.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top