13
Może i zachowywałam się jak ostatnia idiotka. Może i moje życie nie miało takie sie stać.
Może i powinnam się ogarnąć.
Może i jestem chorą psychopatka.
Może i mam nierówno pod sufitem, ale to chyba już rodzinne. W końcu z domu jestem Sancoeur. Nathalie bez serca, panna bez duszy oraz litości dla ślepych szmat. Jakbym miala miec coś wyryte na nagrobku, to tylko te slowa. Nie chcę jakis "Spoczywaj w pokoju". Takie drętwe słowa są do dupy. Jak mam umrzeć, to tak by stało sie to niepowtarzalnym przeżyciem dla innych.
Wsiadłam do auta, zapinając pasy.
- Jak się czujecie? - Zapytałam patrząc na dwie blondynki. Audrey wygląda jakby miala na wszystko wywalone. Taka zimna szmata co ją nie obchodzi nic oprócz przystojnych mężczyzn oraz alkoholu, oraz Amelie, która przy nas wydawała sie jak piesek. Jakby miała teraz ogon to zapewne latał by jej na boki jak szalony.
- Świetnie. Na miejscu powinna być za dziesięć minut. Mam nadzieję, że nie myślicie nad odwrotem - poinformowala nas kobieta, poprawiając swoje okulary przeciw sloneczne. Czasami się dziwilam, że je nosi caly rok, jednak teraz widzę, że dziwnie dodają jej uroku.
- wyjścia i tak już nie ma - stwierdziła Amelie, zapinając swój pas.
Wszystko co potrzebne juz mieliśmy. Odpalone auto oraz Tomoe na chodniku. Bylam na miejscu pasażera w masce, w razie jakby nagrały nas kamery. Audrey wzięła to zadanie na siebie, z racji tego, że przez jej pozycje sprawa szybko pójdzie w zapomnienie. Rozpedziłyśmy się, po czym wjechałyśmy na krawężnik, a następnie w ślepą szmate. Nawet przez zamkniete szyby usłyszałam trzask jej kości pod kołami oraz w momencie gdy w nią walnełyśmy. Jeszcze po mojej stronie koł byla. Doslownie w pewnym momencie znalazlam się pod martwą Tsurugi, z jej krwią na szybie oraz aucie. Zemsta jest słodka.
Wycofywałyśmy, po czym jak trzy psychopatki odjechałyśmy słysząc podekscytowany monolog Amelie.
Wyjechalysmy za miasto, dla auta odczepiłyśmy rejestracje oraz zabrałyśmy wszystko, co moglo sie w nim znajdować. Teraz tylko obserwowałyśmy jak powoli zanurzalo się w jeziorze, tworząc przy tym delikatne fale. Jednak, nie wszystko idzie po naszej mysli, nie? W pewnym momencie, gdy auto bulo już calkowicie pod wodą przybiłyśmy sobie piątki.
- CO TO MA KURDE BYĆ? - Wykrzyczal do nas nie wyraznie jakiś meżczyna. Kurde nurek wodny. Prawdopodobnie ten co sobie nurkuje oraz zbiera telefony, by dać je dla swojego świrnietego kolegi informatyka. Psycholi (w tym nas) nigdy nie za wiele.
- Nic! pływaj dalej przystojna syrenko! - wykrzyczala Amelie, a ja zaczęłam się zastanawiać czy ona nie była na jakimś haju. Po niej to sie mozna bylo wszystkiego spodziewać.
Westchnelam ciezko, po czym chwycilam ją za nadgarstek i zaczęłam wyprowadzac z tego miejsca. Gabriel prawdopodobnie czekal już gdzies w centrum tego miasta razem z autem, żebyśmy mogli dostac się na jakiś miesiąc do domku letniskowego. Jak ma się w towarzystqie trzech świetnych organizatorów wszystkiego, to zycie staje się o wiele lepsze.
Ogólnie to z tego jak zwykle nie daje swoich komentarzy pod rozdziałami, to tutaj dosłownie musze to zrobić.
Mianowicie ten pomysł z zabiciem jej wziął się trochę z dupy. Trochę nienawiści do Tomoe, wyobraźnia Julii oraz nasze uposledzone pisanie o książkach, z czego wynikło kurde to:
Weź ją tam zabij czy coś
XD
Auto w nią wjedzie i spadnie z klifu
Jest dużo opcji
I tak jest ślepa nie zauważy
...
O BOŻE IDOLKO
AZ MI DALAS POMYSL
MATKO BOSKA ZDECHNIE SZMATA
XDDDD
JA NIE MOGE XDDDDDD
POPŁACZE SIE ZARAZ.
JA TEŻ NIE
XDDDDDD
aż ide to napisać
Oczywiście w orginale jest więcej błędów w pisowni, ponieważ nie umiem pisać i robie literówki nawet w najprostszych wyrazach.
Tak więc ten rozdzial oraz pomysł na niego oddaje dla Julii, ponieważ gdyby nie ona to ta historia pewnie nie mialaby tak szybkiego obrotu spraw, a sama pisalabym ją miesiącami nie mogąc sie zdecydować jak ją powoli kończyć (tak, to już praktycznie koniec tej książki)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top