11
Pov: Amelie
Obserwowałam odchodząca Nathalie. Nie tak to miało się stać. Nie że byłam po stronie ślepej szmaty i durnego manipulatora Gabriela, chcialam po prostu żeby Nathalie nic nie było oraz żeby znala prawdę. Teraz można powiedzieć, że mam tylko jedno z tych, jednak ze skutkami ubocznymi.
- miałaś sie tego auta pozbyć Tomoe... - Mruknął wściekły Gabriel, podnosząc kluczyki do auta z ziemi.
- pozbyc to ona powinna siebie - uslyszalam jej dziwnie opanowany głos jak na taką sytuacje. Coś chyba było nie tak.
- Co masz na myśli? - Spytałam trochę nie pewnie. Nic nie rozumialam. Albo mie mialam rozumieć? Przede mna tez coś ukrywają? jakiś romans lub coś? Teraz bylabym w stanie uwierzyć w kurde wszystko.
- Widze że nie rozumiecie... - zaczela, jednak jej przerwalam.
- Tomoe, ty w ogole nie widzisz wiec sie zamknij i powiedz w prost co masz na mysli - wywrocilam oczami z irytacji.
- Dzięki mnie odwróci sie od was. Pomyśli, że zrobiliście to specjalnie. Wiecie... spisek przeciwko niej. Dobrze oboje zdajecie sobie sprawę z tego, że czesto miała wątpliwości co do was. Teraz zapewne myśli że sie spełniły - Odparła z pogardą.
Miała kurde racje. Spojrzalam na Gabriela, po czym po prostu zaczęłam iść w miejsce, gdzie prawdopodobnie mogła być Nathalie.
Dotarłam tam dopiero po paru minutach, by zobaczyć ją całą wkurzoną. Wyglądała jakby starała się nie rozwalić wszystkiego co ma pod ręką. Usiadłam obok niej, kładąc delikatnie rękę na jej ramieniu. Balam sie jej reakcji, oraz tego, że mnie również znienawidzi.
- Po co tu przyszłaś? - Zapytala nawet na mnie nie patrząc. Jeśli dobrze sie domyślam, to była właśnie blisko płaczu.
- Nath... to wszystko jest bardziej skomplikowane niż myślisz. Tomoe grozi dla Gabriela, a z racji tego, że ma nieprawdziwe zarzuty to on sobie nic z tego nie robi. Dlatego też postanowiła odegrać się na tobie. Próbowaliśmy coś zrobić z tą sprawą, ale sie nie da. Nie możemy tez jej zgłosić, ponieważ ma za duże wplywu na firme Gabriela - wyjaśniłam cicho. Tsurugi była naszą glowna sponsorką. To ona razem z Audrey pomogła rozwijać firmę, a Gabrielowi wejść od zera w miliony. Nawet jeśli Audrey przestala nas wspierać to Tomoe nie, dlatego jest z tym wiekszy problem.
Wiedzialam, że Nathalie zdaje sobie z tego sprawę. Teraz milczała, zapewne myśląc o tym wszystkim. Upłynęło parę minut aż w końcu spojrzała na mnie z lekko załzawionymi oczami.
- czyli co? Teraz mam czekać aż znow mnie przejedzie? Az w końcu umrę bo wy nie możecie nic z tym zrobić? - Spytała zrezygnowanym głosem. Czy ona właśnie godziła się ze śmiercią? Matko Boska...
- my nie możemy, jednak nikt nic nie mówił o tobie. Jeśli patrząc z sensownego punktu widzenia ty pracowałas w tej firmie, a nie byłaś jego fundatorką. Tak więc, do ciebie nikt nie bedzie miał zarzutów gdy zgłosisz to - powiedzialam patrząc na nią.
Tomoe nie miała za wiele znajomosci ze wzgledu na swój charakter. Jedynie Gabriel, dawniej Emilie, ja oraz Audrey. Nawet Andre jej nie lubił. I to do tego stopnia, ze gdy mieliśmy spotykać sie w ich hotelu to albo wychodził, albo mówił że ma wiele pracy.
- pójdziesz tam i zrobisz zdjecie tego auta? - Zapytala Nathalie, na co ja się uśmiechnęłam. Wyjęłam telefon z kieszeni, po czym poklepałam ją po ramieniu.
- wróć do rezydencji, przyjde gdy bedziemy wszystko mieć - oznajmilam, a chwilę pozniej zaczęłam się od niej oddalac. Jeśli nie wyda tego, że jej w tym pomogłam, to ja nie stracę swojego stanowiska, a Nath zyska większe uznanie u osób które jej nie lubią, ze względu na postawienie się jej. Nawet jeśli Tomoe była okropna to wciąż miała wysokie stanowisko w Paryżu. W końcu można ją z niego zrzucić. Boże jak cudownie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top