Szpitalne żarcie
M: Ok. Dzisiaj będę gotował razem z Hyunjinem. Gdyż ponieważ Chan dopadł Jisunga, a ja broniąc mojego chłopaka- po krótkim przemyśleniu swoich słów- znaczy broniąc Jisunga dopadłam Chana.
H: Dopadłem to za mało powiedziane, ja nie wiem czy jakaś operacja plastyczna mu się nie przyda.
M:Coooo?!? Nieee.... ja go tylko lekko pokiereszowałem.
Hyunjin chciał już coś powiedzieć ale wzrok Minho go zniechęcił. Minho uśmiechną się zwycięsko.
M: A więc dzisiaj będziemy robić najlepszy szpitalny kisiel.
Hyunjin szepcze do Minho- A nie miały być żeberka w sosie sojowo miodowym.
M: Miały ale mi się nie chce! Więc zrobimy przepyszny miodowo-sojowy kisiel.
Hyunjin się skrzywił na myśl tego okropnego smaku ale myśl o tym że on tego nie będzie jadł od razu poprawiła mu humor.
H: To do dzieła!
M: Dobra to najpierw wlewamy trzy butelki sosu sojowego do garnka i dodajemy łyżkę miodu aby jego smak był subtelnie wyczuwalny. I gotujemy do momentu puki nie zgęstnieje najlepiej dać największy ogień jaki jest możliwy. Jak zacznie się przypalać to dobrze to będzie dodatkowy smak.
*Skip time*
H: Teraz taką gęstą smołę nakładamy na talerz i posypujemy prażonym sezamem.
Kucharze idą do sali ich trzech pacjentów.
Hyunjin z chytrym uśmieszkiem- Bon appétit!
M: Jeżeli pacjenci nie chcą jeść trzeba wpychać im to siłą. Och noo... nasz kochany Chan nie może jeść więc trzeba zrobić to inną metodą, Hyunjin ustaw go tyłem.
J: Hyung! Ale to tak nie działa.
M: Nie przeszkadzaj mi wiem co robię.- mówiąc to wsadził mu strzykawkę w tyłek i wcisnął gęstą maź. A z chana oczu zaczęły płynąć łzy.
**********
I kolejny rozdział. I co rozdział mam wrażenie że jest coraz dziwniej. Ale dziwne rzeczy są chyba śmieszne. PRAWDA?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top