Nie tak miało być | Amy Lea ❀ Julia_Care

Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest trafić do odwrotnego scenariusza „Powrotu do przyszłości"? Spadliście z drabiny na sali gimnastycznej, a gdy się obudziliście, byliście o trzynaście lat starsi i za tydzień mieliście mieć ślub ze swoim arcywrogiem? A może w wieku siedemnastu lat obcięliście grzywkę i jako trzydziestolatkowie gorzko tego żałowaliście?

Wszystko to (za wyjątkiem grzywki) spotkało głównych bohaterów „Nie tak miało być". Jedna z kwietniowych świeżynek, książka od Amy Lei, wpadła i w moje łapki, a raczej słuchawki, bo całość odsłuchałam na BookBeat. Charlotte i J. T. nienawidzą się już od początku pierwszej klasy liceum, a teraz, na zakończenie ostatniego roku, muszą razem przygotować bal, który będzie wisienką na torcie ich licealnego życia. Problem jednak w tym, że mimo upływu lat, początkowej sympatii i pożyczania ołówków, teraz nie mogą wytrzymać w jednym pomieszczeniu, nie mówiąc już o współpracy. Kiedy jako jedyni z samorządu znajdują czas na udekorowanie sali gimnastycznej na imprezę, dzieje się coś niespodziewanego — Charlotte spada z drabiny i ląduje na J. T., ale gdy oboje odzyskują przytomność, leżą w łóżku, pół lub całkowicie nago, starsi o trzynaście lat i jako para, która za tydzień ma wziąć ze sobą ślub.

Podróż w czasie — szczególnie w przyszłość — brzmi bardzo obiecująco, trochę jak science fiction, ale w klimacie młodzieżowego romansu. Po przeczytaniu opisu poczułam przyciąganie — niezbyt mocne, bo, choć brzmiało to intrygująco, jakoś podświadomie czułam, jak zakończą się poszczególne wątki. Mimo to dałam książce szansę. Czy żałuję? Nie, nie i jeszcze raz nie!

Autorkę pragnę pochwalić przede wszystkim za sposób prowadzenia narracji — styl jest tak lekki, że skakałam po kolejnych zdaniach jak po trampolinie, nie orientując się, gdzie skończył się jeden rozdział, a zaczął następny (choć są one względnie krótkie, więc to może też sprawka ich objętości). Humor jest jak poranne słoneczko — na ogół dość neutralne, raczej niewzbudzające emocji, po których śmiałam się do rozpuku, ale momentami przygrzewało, kiedy na moje usta wypłynął szczery uśmiech rozbawienia. Ta pozycja jest przyjemna i prosta w odbiorze — nie dziwię, dlaczego została określona jako idealny następnik „Do wszystkich chłopców...". Trzyma ten sam klimat, jest tak samo urocza i rozczulająca, nawet J. T. został przyrównany do Noah Centineo, który to grał w filmach Petera... Amy Lea nie boi się różnorakich nawiązań kulturowych, co dodaje jej książce charyzmy, sprawia, że w odróżnieniu „od tych wszystkich innych historii", ona jest prawdziwa. No a przecież to niemożliwe... prawda?

Bohaterowie są przekochani — oczywiście nie powinnam ich tak określać, bo znajdzie się wśród nich kilka niecnych charakterów, którzy, chcąc lub też nie, podpisują się na mojej czarnej liście. Ale nie mogę ich nie wielbić, kiedy autorka przedstawia wszystkich tak odmiennie, nadaje każdej postaci kolorów i cech charakterystycznych. Mogłabym chociażby nie lubić Cassie za to, że ciągle nawala, ale nie potrafię, bo jest świetnie wykreowaną bohaterką. No i duży szacun za tę jogę, serio.

Nie będę ściemniać, że „Nie tak miało być" jest czymś oryginalnym, ale w schematyczności tej książki jest coś tak uroczego, że nie da się jej nie polubić. Jestem pewna, że nie tylko ja miałam swoje małe teorie, które szybko się potwierdziły. Ale trzeba też autorce oddać jedno — potrafiła zaskoczyć w najmniej spodziewanym momencie i posłodzić tam, gdzie tego chcieliśmy. Nic dodać, nic ująć.

Książka potrafiła rozbawić i zasmucić. Przeżywałam wszystko razem z bohaterami, ciesząc się na każdą ich wymianę zdań czy plot twist. Nie było idealnie, ale historia miała w sobie tę wyjątkowość — akcja toczyła się na przestrzeni kilku dni, a więc szybko. Równie szybko pokochałam tę książkę i an pewno szybko o niej nie zapomnę.

Ocena: 8/10

✿✿✿✿✿✿✿✿❀❀ w bukiecie

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top