Christmas one shot🎄
Ahh święta... w domu taki jak nasz wyglądają dość nie powtarzalnie i wyjątkowo a zarazem tradycyjnie. Z Felixem jesteśmy już małżeństwem od ponad 4 lat, mamy sześcioletniego syna który definitywnie odziedziczył urodę po ojcu, a charakter już po mnie. Lix cały czas jest gwiazdą całego świata co odrobinę utrudnia nasze życie ale idzie się przyzwyczaić. Zespół często do nas przyjeżdża, a [Imię synka] ich uwielbia.
Kiedy tylko przekroczyłam próg naszego domu, od razu dobiegł mnie zapach pierniczków, które przygotowywał Felix z małym i/s. Ściągnęłam kurtkę i buty po czym weszłam do kuchni z torbą wypełnioną zakupami.
—Kochanie mogłaś zadzwonić a nie sama dźwigać tą ciężką torbę.- odezwał się Felix.
—I po co byś się fatygował? Sama se przecież potrafię dać radę z zakupami.
—Mamo kupiłaś biały lukier prawda? Przecież Mikołaj musi mieć brodę, bez niej nie będzie Mikołajem!
—Oczywiście.- sięgnęłam do torby aby po chwili wyciągnąć z niej paczkę różnych kolorów lukru. — Idź zrób Mikołajowi brodę.
Mały piegusek od razu wziął opakowanie i wskoczył na krzesło przy blacie o mało się nie wywracając. Sprawnym ruchem odkręcił zakrętkę i zabrał się za dekorowanie pierników.
—Chłopcy będę gdzieś około 19.- powiedział blondyn czochrając fryzurę syna.
—Yeeyyy wujkowie przyjadą na święta!
—No to macie coraz mniej czasu na pierniczki i ubranie choinki.
—Choinka może sama się ubrać prawda?- jęknęła mniejsza wersja mojego męża.
—No niestety nie, musimy się pospieszyć bo przecież pod czym Mikołaj zostawi prezenty?
****** Czas do wigilii: trzy godziny ******
Felix i i/s ubierają choinkę a ja wzięłam się za robienie uszek. Z salonu dało się słyszeć śmiech naszego syna i przepiękne śpiewanie Lixa. Właśnie śpiewał jedną z jego ulubionych piosenek, Christmas EveL. Muszę przyznać, że jego niski głos jest czymś co naprawdę powala na kolana. W pewnym momencie już nie mogłam się powstrzymać i po prostu musiałam do nich dołączyć. Kiedy przekroczyłam próg salonu to nie mogłam powstrzymać śmiechu.
Na samym środku pokoju stał Felix opleciony lampkami i różnymi łańcuchami. A zaraz obok niego stał nasz szkrab i trzymał blondyna za rękę na której wieszał bombki.
—Mamusiu zobacz! Tatuś jest choinką!- krzyknął i/s wieszając na palcach Lixa bombki. Felix wypowiedział bezgłośnie "pomóż mi".
—Skarbie ale mieliście ubrać choinkę.- pokazałam na drzewko obok — A nie tatusia.
—Ale tatuś mówił, że mu zimno to go ubrałem.- zachichotał.
—Dobrze, ale tatuś mógł by się sam ubrać, a teraz bądź grzeczny i ściągnij to z niego.- zaśmiałam się.
—No ale mamooooo.
—Zrób to co mamusia ci karze bo inaczej Mikołaj do ciebie nie przyjdzie.- zagroził mu.
—No dobrze.- powiedział "smutny" i zaczął ściągać ozdoby z Felixa.
Po rozebraniu Lixa z wszystkich ozdób zabraliśmy się rodzinnie za ubieranie prawdziwej choinki. Felix wieszał lampki, ja łańcuchy a mały i/s bombki i cukierki. No ale jak to nasza rodzina, nie obyło się bez wygłupów.
****** Czas do wigilii: dwie godziny ******
Powoli kończyliśmy wszystkie dania. Pierogi, uszka, krokiety i ciasta były gotowe, i stały po jednej stronie blatu. Ja i Felix robiliśmy właśnie sałatkę a i/s układał ciasteczka i czekoladki na talerzyku. Wszystko szło dobrze dopóki nad naszymi głowami nie przeleciał kawałek czekoladowego Mikołaja.
—I/S!- krzyknął Felix, który upuścił pokrojoną marchewkę.
—TO NIE JA!
—A KTO?- krzyknął Felix podnosząc czekoladkę i odrzucając ją.
—Walka na żarcie!- krzyknął szczęśliwy blondynek rzucając we mnie kolejną czekoladkę.
—O NIE MÓJ DROGI!- krzyknęłam piorunując go wzrokiem.
—TO JEST WOJNA NA ŻARCIE!- krzyknął Felix i rzucił kawałkami ogórka co wywołało chichot naszego syna. No i nie zostało mi nic innego niż się bronić... plasterkami pomidorów.
I w taki oto sposób pozbyliśmy się wszystkich składników do sałatki i zrobiliśmy niewyobrażalnie ogromny bałagan w mniej niż 10 minut. Definitywnie można to uznać za rekord. Cóż.. nie pozostało nam nic innego jak tylko sprzątać i modlić się o to aby wystarczyło nam czasu.
****** Czas do wigilii: godzina ******
Jednym z najgorszych momentów przygotowań do świąt definitywnie jest czas sprzątania. Kiedy trzeba biegać od pokoju do pokoju sprawdzając czy na pewno wszystko jest ułożone i nie ma ani grama kurzu. Jak weszłam do łazienki to aż mnie zamurowało. Świetnie, pralka była włączona, tylko szkoda, że wszystko się z niej wylewało.
—KTO WŁĄCZYŁ PRALKĘ?!
—Ja, no bo tatuś powiedział, że jestem już duży i dam radę włączyć pranie sam.
—No to teraz tatuś przyjdzie posprzątać łazienkę bo jest już duży.
****** Czas: Wigilia ******
Udało się ogarnąć cały dom przed przyjazdem chłopaków. Oby dwa blondyny grzecznie w koszulach, a ja wcisnęłam się w sukienkę. Muszę przyznać, że jak na sukienkę sprzed dwóch lat to leży na mnie całkiem dobrze. Podkreśla to co powinna i za razem niczego nie odkrywa. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi oznaczając, że zespół przyszedł.
Kiedy wyszłam z łazienki zobaczyłam jak mały i/s przytula się do nogi Changbina a Felix tuli się z Minho. Uroczo. Dołączyłam do nich i zeszłam z Chanem do samochodu po prezenty. Kiedy nadszedł czas na życzenia, no czasem było się z czego pośmiać.
—Wujku! Teraz ja!- skakał obok Minho i/s.
—No to mały życzę ci dużo zdrowia, szczęścia, pomyślności i powodzenia w szkole niedługo.- nachylił się brązowowłosy i urwał kawałek opłatka.
—A ja ci życzę tego co ty mi, tylko bez tego ostatniego i żeby ci koty nie zdechły.- powiedział mały piegus po czym urwał pół opłatka.
Kiedy zasiedliśmy do stołu nie mogłam sobie wyobrazić lepszej atmosfery, po prostu jest cudownie.
—I/s, co ty robisz?- zapytał Han widząc go siadającego na kolanach Minho.
—Siedzę, a co? Zazdrosny?- pokazał mu język na co Lee się zaśmiał a Jisung udał obrażonego.
Siedzieliśmy chyba z cztery godziny, no ale w dobrym towarzystwie czas szybko mija. Szczerze mówiąc, to nie mogę se wyobrazić świąt bez mojej kochanej rodziny i przyjaciół. Tak jest po prostu idealnie i nie mam zamiaru tego nigdy zmienić.
****** Czas: pięć godzin po kolacji ******
Szliśmy pięknie oświetlonym rynkiem i podziwialiśmy jarmark Bożonarodzeniowy. Szliśmy grupą trzymając się za ręce, a Felix niósł na baranach naszego syna, który tak naprawdę gdyby nie on latał by po całym rynku jak szalony, z myślą, że jest pijany. No tak, zapamiętać, nigdy nie dawać Hyunjinowi wmówić czegokolwiek naszemu dziecku. On to by najlepiej każdemu wmówił, że picie z białej butelki to wódka. Postanowiliśmy się na chwilę zatrzymać, ale co mnie zdziwiło wszyscy się odsunęli, a Seungmin trzymał za rękę i/s.
—Y/n, jesteś najwspanialszą kobietą mojego życia. Kiedy cię poznałem od razu wiedziałem, że będziesz moja i gdyby nie pomoc chłopaków to nie wiem czy bym wyznał ci moje uczucia. Chcę żebyś wiedziała, że bardzo ale to bardzo mocno cię kocham.- popatrzył się do góry, a ja za nim i ujrzałam jemiołę nad naszymi głowami, na co oboje się zaśmialiśmy i pocałowaliśmy. Z tyłu usłyszeliśmy wiwaty i dźwięki robionych zdjęć, ale teraz liczyliśmy się tylko ja i Felix
*********
Yoo
Życzę wam wszystkim wesołych, zdrowych i przede wszystkim bezpiecznych świąt i szczęśliwego nowego roku! Cieszcie się prezentami i najedzcie przy stole! A po kolacji odpocznijcie i zostańcie zdrowi!<3
Kocham was!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top